Akt oskarżenia w głośnej sprawie

Według ustaleń śledczych 56-letnia Małgorzata W. miała przez dłuższy czas dolewać środki czyszczące do szklanek i butelek używanych przez jej koleżankę z pracy. Doprowadziło to do poważnych problemów zdrowotnych u pokrzywdzonej, Agnieszki T. – podała Polska Agencja Prasowa. – W trakcie postępowania ustalono, że pokrzywdzona jako doświadczony pracownik związany emocjonalnie z wieloletnim miejscem swojej pracy zaczęła zwracać uwagę nowej koleżance, głównej oskarżonej w tej sprawie, na wszelkie nieprawidłowości w jej pracy, co też przyczyniło się do dalszej eskalacji konfliktu – przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. W sprawie oskarżono także Elżbietę D., inną pracowniczkę tej samej firmy, która wiedziała o zachowaniu podejrzanej, ale nie zgłosiła tego nikomu. 

Tak sprawa wyszła na jaw

Pokrzywdzona miała zacząć zauważać zmiany w smaku i kolorze napojów w listopadzie 2024 roku. Po ich spożyciu odczuwała m.in. bóle brzucha czy duszności. W grudniu jej stan się pogorszył. Wówczas – jak przekazał rzecznik warszawskiej prokuratury – „ujawniły się oparzenia błony śluzowej jamy ustnej oraz przełyku, co uniemożliwiało jej spożywanie normalnych posiłków”. – Pozostali pracownicy nie mieli takich samych spostrzeżeń i nie rozumieli problemów pokrzywdzonej. Wówczas to kobieta zaczęła podejrzewać, że problem może nie leżeć w samych napojach – dodał. Agnieszka T. zdecydowała się zainstalować ukrytą kamerę w jednym z pomieszczeń w firmie. Nagranie ujawniło, jak Małgorzata W. dolewa coś do herbaty koleżanki z pracy. – Uzyskana na potrzeby śledztwa opinia kryminalistyczna z toksykologii sądowej wykazała, że we wszystkich dostarczonych przez pokrzywdzoną cieczach wykryto środki czyszczące – detergenty anionowe i niejonowe w stężeniach typowych dla roztworów roboczych stosowanych w czyszczeniu powierzchni – powiedział prok. Skiba. Małgorzacie W. grozi kara od trzech do dwudziestu lat pozbawienia wolności. 


Zobacz wideo

Kobieta dolewała koleżance z pracy żrące chemikalia do herbaty. Grozi jej 20 lat pozbawienia wolności

„Chciały mnie po prostu wykończyć”

Media dowiedziały się o sprawie w marcu tego roku, gdy policja opublikowała nagranie z ukrytej kamery w firmowym magazynku. – Po każdym powrocie z pracy miałam mdłości i bóle głowy. Na początku myślałam, że to stres albo przemęczenie. Nie spodziewałam się, że ktoś mnie truje – opowiedziała Agnieszka T. w rozmowie z „Faktem”. – Chciały mnie po prostu wykończyć – dodała. Wszystkie trzy kobiety pracowały przy sprzątaniu budynku Polskiego Radia przy ulicy Myśliwieckiej w Warszawie, ale były zatrudnione przez zewnętrzną firmę. Agnieszka T. – przez firmę Impel z Wrocławia, a oskarżone – jak podaje TVN24 – przez „spółkę zewnętrznej, z którą firma [Impel – red.] jest zaprzyjaźniona, i z którą miała w tym zakresie podpisany kontrakt”. Przedstawiciela firmy Impel zabrała głos w rozmowie z TVN24 i stanowczo potępiła zachowanie Małgorzaty W. i Elżbiety D. Zapewniła także, że firma od początku współpracowała z policją, gdy ta prosiła o udostępnienie danych pracowników. „Policja nie zwracała się do nas z żadnymi dodatkowymi pytaniami ani nie informowała nas o prowadzonym śledztwie. Do momentu upublicznienia sprawy, nikt z kadry zarządzającej naszej firmy nie miał wiedzy o tym, że jakiekolwiek postępowanie jest prowadzone. Śledztwo było objęte tajemnicą” – przekazała rzeczniczka firmy Katarzyna Marszałek. 

Przeczytaj także: „No właśnie stoi herbatka, więc wiesz”. Dolewała koleżance z pracy trujące chemikalia

Źródła: TVN24, PAP, „Fakt”

Udział
Exit mobile version