– Myślałem, że mamy deal około czterech razy – przekazał niedawno Trump, nawiązując do porozumienia pokojowego z Rosją. Po każdym rzekomym przełomie Władimir Putin przeprowadzał zmasowane ataki na Ukrainę. Rosjanie markują chęć rozmów, ale nie idą na żadne kompromisy. Domagają się całkowitej kapitulacji Ukrainy. Niedziwne więc, że Trump traci złudzenia. Zaskakujące jest raczej to, że dzieje się to tak powoli.

Putin gra Trumpowi na nosie

W przyszły piątek minie termin, który prezydent USA dał Putinowi na zakończenie konfliktu w Ukrainie. Początkowo miało to być 50 dni, ale przy braku jakichkolwiek oznak postępu Trump skrócił ten okres do dziesięciu. W razie braku porozumienia Stany mają nałożyć na Rosję dotkliwe sankcje. Od spełnienia tych gróźb zależy przyszła pozycja Trumpa. Brak stanowczości poskutkuje tym, że Putin będzie dalej grał mu na nosie.

Zobacz wideo Rosja: możemy prowadzić wojnę z Ukrainą przez 20 lat

Wykorzystany przez przyjaciela

Prezydenta Stanów Zjednoczonych wykorzystuje też „Bibi”, czyli Benjamin Netanjahu. Premier Izreala niczego sobie nie robi z apeli amerykańskiego przywódcy, który przyznał ostatnio, że w Strefie Gazy panuje głód. Netanjahu głodowi zaprzecza i bezwzględnie rozprawia się z mieszkańcami enklawy. Już raczej nikt nie ma złudzeń, że celem obecnych izraelskich władz jest wypędzenie Palestyńczyków z Gazy.

Trump z jednej strony chce wstrzymania rzezi strefy. Nie zamierza być kojarzony ze zdjęciami wychudzonych dzieci. Ale nie może sobie pozwolić na utratę tak ważnego bliskowschodniego sojusznika. Jest niewolnikiem premiera Izraela. Owszem, zaczął go nieśmiało krytykować. Wciąż ostrzejszy jest jednak wobec państw potępiających działania Tel Awiwu. Po zapowiedzi Kanady, że może uznać Palestynę (Ottawa zrobiła to po Paryżu i Londynie), Trump zagroził pogorszeniem amerykańsko-kanadyjskich relacji handlowych.

Sudan i MAGA

Na Trumpa rzutują nie tylko przerażające obrazki z Gazy. Wpływają na niego także wewnętrzne spory. Sytuacja w enklawie zaczyna dzielić ruch MAGA. Członkini Izby Reprezentantów USA Marjorie Taylor Greene sytuację w Gazie nazwała „ludobójstwem”. Zrobiła to jako pierwsza republikanka w Kongresie. Greene to na co dzień fanatyczna trumpistka. Prezydent USA nie może lekceważyć takich sygnałów.

„Financial Times” donosił w tym tygodniu, że w związku z brakiem postępów w rozmowach dotyczących Ukrainy i Gazy, Trump zaczyna działać na rzecz pokoju w Sudanie. Bo amerykański przywódca chciałby móc ogłosić, że doprowadził do zakończenia jakiegoś konfliktu. Tajemnicą poliszynela jest, że zazdrości pokojowego Nobla Barackowi Obamie. Ale żeby odgrywać rolę rozjemcy, Trump nie może odcinać się od sojuszników. Bez Europy, Kanady, Australii, Japonii czy Korei Południowej, USA mają po prostu słabszą pozycję.

Thomas Orchowski, redakcja zagraniczna radia TOK FM

Udział
Exit mobile version