
Michał Dworczyk z zarzutami
Michał Dworczyk w piątek 19 grudnia pojawił się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie w związku z „aferą mailową”. Polityk PiS usłyszał tam dwa zarzuty. Dotyczą one niedopełnienia obowiązków i utrudniania śledztwa. – Usłyszałem dwa zarzuty, z którymi się nie zgadzam. (…). Nie przyznałem się do winy, bo zarzuty są kuriozalne, odmówiłem składania zeznań do czasu zapoznania się z aktami – powiedział polityk, cytowany przez Interię.
Polityk uderza w Donalda Tuska
Europoseł PiS opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że „prokurator nie potrafi jasno określić”, jakich obowiązków nie dopełnił. Według doniesień IAR zarzut ten odnosi się do prowadzenia korespondencji za pomocą prywatnej skrzynki. Dodatkowo zdaniem polityka śledczy nie posiadają dowodów ani zeznań w tej sprawie. „Jest to kolejny atak upolitycznionej prokuratury i nieudolna próba przykrycia prawdziwych problemów rządu Donalda Tuska, takich jak zapaść w ochronie zdrowia, afera KPO, CPK i wielu wielu innych. Naprawdę myślicie, że nas zastraszycie i przestaniemy mówić o waszej niekompetencji i nieróbstwie? Nic bardziej mylnego!” – napisał Dworczyk.
Co to afera mailowa?
Afera mailowa wybuchła 8 czerwca 2021 roku. Anonimowe osoby zaczęły wówczas publikować na Telegramie, a następnie na stronie internetowej korespondencję z prywatnej skrzynki Dworczyka, który poinformował o tym ABW. Według doniesień portalu OKO Press kolejnego dnia służby odnotowały w niej ponad 843 tysiące plików z wiadomościami. Funkcjonariusze zabezpieczyli wówczas maile o charakterze phishingowym i jak przekazał sam Dworczyk – starali się odzyskać kontrolę nad skrzynką.
Zdaniem podejrzanego dostęp do niej wciąż mieli jednak posiadać hakerzy. „Ze skrzynki zaczęto wysyłać obsceniczne wiadomości. Dlatego po dwóch dniach, w trakcie których funkcjonariusze oraz informatycy nie mogli odzyskać kontroli nad moją skrzynką, poleciłem wykonanie kopii binarnej jej zawartości oraz usunięcie materiałów z serwerów Wirtualnej Polski” – wyjaśniał Dworczyk. 29 czerwca polityk udostępnił kopię zapasową prokuratorom i okazało się, ze liczba wiadomości została zredukowana do ponad 46 tysięcy. Pojawiły się więc podejrzenia, że znaczna część maili została wykasowana, czemu europoseł stanowczo zaprzeczał. „Tym samym zniszczono dane, stanowiące dowód w sprawie” – napisali dziennikarze OKO Press.
Więcej informacji na temat Michała Dworczyka znajduje się w artykule: „Afera mailowa. Dworczyk miał pisać do Karnowskiego. 'Myślisz, że można poniższe info jakoś wykorzystać?'”.
Źródła:Interia, Michał Dworczyk (X), OKO Press

