Senator Stanisław Gawłowski został skazany na pięć lat więzienia. Taką decyzję podjął w czwartek Sąd Okręgowy w Szczecinie w sprawie znanej jako afera melioracyjna. W ocenie sądu polityk jest winny między innymi przyjęcia łapówek. Wymierzono mu także karę grzywny w wysokości 180 tysięcy złotych oraz zakazano zajmowania stanowisk kierowniczych w państwowych instytucjach i spółkach przez dekadę. Wyrok nie jest prawomocny, a senator zapowiedział apelację.

Stanisław Gawłowski zawieszony

W reakcji na wyrok kierownictwo klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej postanowiło zawiesić Stanisława Gawłowskiego w prawach członka klubu. Informację tę przekazał w piątek jego przewodniczący, Zbigniew Konwiński. Jak zaznaczył, sam senator wystąpił z prośbą o zawieszenie.

„Składam apelację. Wiedząc o tym, że moja sprawa zostanie wykorzystana do brudnej walki politycznej, zawieszam członkostwo w Platformie Obywatelskiej” – napisał Gawłowski w piątek na platformie X. Dodał, że usłyszał „bardzo krzywdzący wyrok”, który – jego zdaniem – opiera się na „pomówieniach ludzi, którzy sami przyznali się do wręczania i przyjmowania sobie nawzajem korzyści”.

Jeszcze wczoraj marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła, że nie chce komentować wyroku, ale przyznała jednocześnie, że jest to pierwszy taki przypadek w historii izby wyższej parlamentu.

Afera melioracyjna. 5 lat procesu

Proces dotyczący tzw. afery melioracyjnej trwał ponad pięć lat i objął w sumie 24 osoby. Dotyczył nieprawidłowości przy realizacji 26 inwestycji przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Wśród oskarżonych znalazł się również senator KO, który sam wielokrotnie zezwalał na publikację swojego nazwiska i wizerunku.

Na Stanisławie Gawłowskim ciążyło siedem zarzutów – w tym pięć o charakterze korupcyjnym. W czwartek sąd uniewinnił go jedynie od jednego z nich – przyjęcia dwóch zegarków w zamian za utrzymanie wysokich stanowisk w kierownictwie IMGW. W pozostałych przypadkach polityk został uznany za winnego, w tym także zarzutu plagiatu pracy doktorskiej.

Podczas całego postępowania senator utrzymywał, że nie popełnił żadnego z przypisywanych mu czynów. Twierdził, że jego proces miał podłoże czysto polityczne. Jak argumentował, w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości próbowano znaleźć na niego „haki”, a zarzuty są efektem celowego działania wymierzonego w jego osobę.

Po ogłoszeniu wyroku senator nie krył emocji. – Ten wyrok nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością i nie ma nic wspólnego z prawem – skomentował.

Udział
Exit mobile version