Przemysław Czarnek oraz Andrzej Śliwka, posłowie Prawa i Sprawiedliwości, próbowali przeprowadzić interwencję poselską w siedzibie NASK. Jako powód parlamentarzyści wskazywali komunikaty instytutu dotyczące prób ingerencji zagranicznych podmiotów w wybory prezydenckie oraz głośny artykuł Wirtualnej Polski o potencjalnym powiązaniu tychże podmiotów ze organizacją Akcja Demokracja.
– Patrząc na te komunikaty NASK z wczoraj i poprzednich dni, mówiące o wpływach zewnętrznych na kampanię w Polsce, a jednocześnie widząc te wszystkie powiązania z panem Kocjanem, chcemy iść i zapytać, o co w tym cyrku chodzi? – tłumaczył przed wejściem Przemysław Czarnek. – Idziemy, żeby również uzyskać dokumenty potrzebne do sporządzenia wniosku o powołanie sejmowej komisji śledczej – tłumaczył polityk.
I dalej. – Tu muszą stanąć wszystkie siły polityczne, które wyjaśnią, jak to jest, że rządowa instytucja NASK, jednocześnie ma powiązania z panem Kocjanem i całym tym nielegalnym finansowaniem kampanii na rzecz Trzaskowskiego. O co chodzi w tym cyrku? Idziemy się dowiedzieć – powiedział Przemysław Czarnek.
Posłowie PiS próbowali wejść z interwencją do NASK. Pojawiła się policja
Politykom nie udało się jednak przeprowadzić interwencji. Najpierw przez pewien czas próbowali dostać się do budynku, a następnie po wpuszczeniu ich przez wchodzącego do siedziby NASK przypadkowego pracownika, na miejscu w związku ze zgromadzeniem przed instytutem pojawiła się policja. – Nikt nas nie chciał wpuścić – tłumaczył funkcjonariuszom Przemysław Czarnek.
– Jako posłowie na Sejm RP od pół godziny nie jesteśmy w stanie doprosić się kontaktu z kimkolwiek z dyrekcji NASK. W związku z tym doszło do naruszenia przepisów prawa, przepisów Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora – mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Zamieszanie wokół interwencji skomentował w mediach społecznościowych kolejny z parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, poseł Radosław Fogiel. „Posłowie Przemysław Czarnek i Andrzej Śliwka są z interwencją poselską w NASK i nagle pojawia się tam policja, która zaczyna ich przepytywać. To są standardy białoruskie!” – napisał polityk.
NASK ostrzega: Zagraniczna ingerencja w wybory
W środę Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK wydał komunikat o „zidentyfikowaniu reklam politycznych na platformie Facebook, które mogą być finansowane z zagranicy”. „Działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych” – przekazano. Kandydatem wspieranym był Rafał Trzaskowski, podczas gdy dyskredytowanymi byli Karol Nawrocki oraz Sławomir Mentzen.
Dzień później Wirtualna Polska poinformowała, że wspomniane przez NASK reklamy publikowane były na dwóch profilach – „Wiesz jak nie jest” oraz „Stół dorosłych” – a ich łączny koszt wyniósł ponad 400 tys. złotych. Powiązani z podejrzaną akcją, zdaniem dziennikarzy portalu, mają być współpracownicy organizacji Akcja Demokracja.
Istnienie połączenia między Akcją a będącą na celowniku NASK kampanią potwierdziło zarząd organizacji, twierdząc przy tym, że „była to inicjatywa jednego z pracowników i wolontariuszy”.
Członkini zarządu organizacji Anna Tomaszewska przekazała portalowi w wiadomości: „Zrobiliśmy uprzejmość firmie, z którą stale współpracujemy i na tym skończyła się nasza rola. Nie wiązało się to z żadnymi formalnymi decyzjami władz organizacji”.
Tropy dziennikarzy prowadzą do Węgier. Stanowcze słowa ministra
Wirtualna Polska ustaliła, że wspomniana w wiadomości firma nazywa się Estratos, a odpowiadają za nią dwaj Węgrzy – w tym były minister ds. służb specjalnych z czasów sprzed rządów Viktora Orbana. Trop ten portal potwierdził w kilku miejscach.
O sprawę przez dziennikarzy Polsat News zapytany został Jakub Kocjan, który od 10 lat stoi na czele Akcji oraz który jeszcze do niedawna był asystentem społecznym posłanki Koalicji Obywatelskiej Iwony Karolewskiej. – My, jako Akcja Demokracja, opłacamy własną kampanię profrekwencyjną i robimy to zawsze z naszym logiem – powiedział, niejako odcinając się od zarzutów.
– Akcja Demokracja jest nie tylko fundacją, jest akcją społeczną, więc mamy bardzo wielu aktywistów lokalnych, którzy są zapraszani do projektów bardzo różnych organizacji. Okazuje się, że także tej akcji – dodał Jakub Kocjan.
Do afery odniósł się już wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej. – Komitet Rafała Trzaskowskiego już dwa dni temu poinformował METĘ (administratora Facebooka – red.), że nie ma nic wspólnego ze sprawą fundacji Akcja Demokracja. Kategorycznie odcinamy się od tego procesu – przekazał.
Zawiadomienie do prokuratury oraz Państwowej Komisji Wyborczej w tej sprawie zapowiedziało już Prawo i Sprawiedliwość.