Na piątek zaplanowane jest spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Nie w Turcji, Chinach, na Węgrzech czy Islandii.
Przywódcy rozmawiać będą w głównej mierze o wojnie w Ukrainie w mieście Anchorage na Alasce; największym pod względem terytorium stanie w USA – niegdyś rosyjskiej kolonii.
Spotkanie Trump-Putin. Alaska miejscem symbolicznym
Rosyjskie zakusy na terytoria Alaski i jej nieznane jeszcze bogactwa miały miejsce już w pierwszej połowie XVIII wieku. W 1768 r. Cesarzowa Wszechrusi Katarzyna II Wielka wysłała na Alaskę ekspedycję zbrojną, by zagarnąć teren pod władanie. Ziemiom nadano status terenów przejętych w dzierżawę na okres dziewięćdziesięciu dziewięciu lat, co w istocie było kolonizacją.
Prawie sto lat później car Aleksander II postanowił sprzedać tereny z powodu strat po wojnie krymskiej. W 1867 roku Stany Zjednoczone kupiły od Rosji obszar obecnego stanu Alaska o powierzchni około 1 518 800 kmkw za kwotę 7,2 miliona dolarów, co dziś jest równowartością, według różnych szacunków, ok. 142-147 milionów dolarów amerykańskich.
Alaska ugości przywódców. W tle skomplikowana historia
W latach 90. XIX wieku, wraz z odkryciem złóż złota w kanadyjskim Klondike, na tamtych obszarach wybuchła gorączka złota, stając się impulsem do rozwoju tej części kontynentu.
Dziś Alaska ma kluczowe znaczenie, jeśli chodzi kontakty USA z Rosją, z którą graniczy od zachodu, przez Cieśninę Beringa.
Kraje łączą dwie wyspy Diomedesa – Duża Diomeda (Wyspa Ratmanowa, należy do Rosji, a Mała Diomeda (Little Diomede Island) do USA. Cieśnina między nimi jest międzynarodową linią zmiany daty.
Spotkanie Trump-Putin. Głosy o odzyskaniu Alaski
– Zapewne jednym z argumentów za organizacją spotkania światowych przywódców na Alasce był fakt, że samolot z rosyjską delegacją będzie mógł bezpośrednio dostać się do USA, bez obecności w obcej przestrzeni powietrznej – mówi Interii amerykanista dr hab. Krzysztof Wasilewski.
Zwraca uwagę także na to, że przez położenie geograficzne miejsca spotkania Putin może po drodze odwiedzić Kamczatkę, gdzie niedawno miało miejsce silne trzęsienie ziemi. Jak jednak podaje za źródłami rosyjski portal Verstka, wizyta była w harmonogramie wyprawy, ale została przełożona na czas nieokreślony. Przyczyną ma być m.in nieprzygotowanie przez gubernatora Kraju Kamczackiego Władimira Sołodowa warunków do tej wizyty.
Dr hab. Krzysztof Wasilewski podkreśla, że rosyjska propaganda dosyć chętnie przypomina o tym, że Alaska należała kiedyś do nich, a „co jakiś czas słychać głosy o 'odzyskaniu’ Alaski dla Rosji”.
Rosja pamięta o Alasce. Propaganda działa
Po ogłoszeniu miejsca spotkania Trumpa i Putina doradca prezydenta Rosji Jurij Uszakow stwierdził: – Rosja i USA to bliscy sąsiedzi. Wydaje się to całkowicie logiczne, by nasza delegacja po prostu przeleciała przez Cieśninę Beringa i żeby właśnie na Alasce został przeprowadzony tak ważny i wyczekiwany szczyt liderów dwóch krajów.
Ryhor Nizhnikau, ekspert ds. Rosji w Finnish Institute of International Affairs w rozmowie z „Kyiv Independent” powiedział, że narracja o „rosyjskiej Alasce” nie ma na celu odebrania tego terytorium – to propaganda, skierowana do rosyjskich nacjonalistycznych odbiorców.
Działania w tym kierunku podejmują, chociażby wspierające rosyjski rząd media. Agencja Ria Novosti pisała o wykonanych w Pietropawłowsku Kamczackim matrioszkach, które cieszą się popularnością w sklepie z pamiątkami w centrum Anchorage. Mają je kupować Europejczycy, a często także Chińczycy.
Dr hab. Krzysztof Wasilewski nie upatruje jednak w spotkaniu przywódców możliwości osiągnięcia przełomu w sprawie Ukrainy.
– Dyplomacja Donalda Trumpa, jak pokazała to jego pierwsza kadencja, opiera się na organizacji spotkań, z których niewiele wynika – mówi amerykanista. – Tak było m.in. z Kim Dzong Unem z Korei Północnej. Obawiam się, że tym razem będzie podobnie. Przywódcy spotkają się, uścisną swoje dłonie w świetle kamer i wrócą do swoich stolic. Jedynym zwycięzcą będzie Putin, który udowodnił, że dotychczasowa polityka przynosi korzyści Rosji – wskazuje.
Wasilewski dodaje, że negocjacje, w których uczestniczy tylko jedna strona konfliktu, rzadko kiedy się udają. – Na Alasce Ukraina nie będzie nawet w przedpokoju, co już pokazuje nierówność w traktowaniu agresora i ofiary. Przed Ukrainą trudny czas – podkreśla.
Zapewne do samego rozpoczęcia spotkania liderzy europejscy będą nalegać, aby prezydent Trump bronił interesów Ukrainy. – Jeśli jednak Trump będzie miał do wyboru przyszłość Ukrainy z jednej strony i ogłoszenie sukcesu po spotkaniu z Putinem z drugiej, nie ulega wątpliwości, co wybierze – podsumowuje amerykanista.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl