Dawid Serafin: Bardziej czuje się pan prezydentem miasta czy szefem regionalnych struktur Platformy Obywatelskiej?

Aleksander Miszalski: – Zdecydowanie prezydentem. Nie ukrywam, że od dawna o tym marzyłem, a teraz praca w urzędzie zajmuje mi 95 proc. mojego czasu. Mam swoją wizję, którą chcę realizować. Jeżeli chodzi o Platformę, to rzeczywiście szefuję w regionie.

Pytam, bo w kampanii przekonywał pan, że jeśli zostanie pan prezydentem, to pana partyjne kontakty pomogą miastu. A ja mam wrażenie, że to miasto pomaga pana partyjnym kolegom.

– Nie. Jest zupełnie na odwrót. Nikt z centrali nie wydał mi żadnego polecenia, ani nawet o nic nie prosili. Nie jest tak, jak mówili moi konkurenci, że to Warszawa będzie zarządzać Krakowem.

Nie ma żadnych telefonów?

– Żadnych z poleceniami czy radami! Natomiast to ja bywam często w Warszawie, aby walczyć o pieniądze z KPO, starać się o dotacje z Ministerstwa Sportu, rozmawiać o problemach edukacyjnych, zabiegać o środki na metro czy konsultować ustawy ważne dla samorządowców. Znając poszczególnych ministrów łatwiej mi do nich dotrzeć i przedstawić, jakie są problemy miasta czy czego potrzebują samorządy. Tak było choćby z minister Gajewską i programem żłobkowym.

Pytając, czy to miasto służy partii, miałem na myśli to, jak na pańskiej prezydenturze korzystają partyjni koledzy. Przykład Bogusława Kośmidra: wieloletni działacz PO został prezesem Krakowskiego Holdingu Komunalnego. O tym, że tak się stanie, pisaliśmy w Interii kilka miesięcy przed rozstrzygnięciem konkursu.

– Z tego co wiem, Bogusław Kośmider miał takie aspiracje i mówił o tym otwarcie.

Myślę, że aspiracje mieli także inni, ale nie mieli partyjnej legitymacji.

– Może i mieli, ale się nie zgłosili. Do konkursu zgłosiły się w sumie dwie osoby.

I wygrała ta z legitymacją partyjną.

– To nie ja decydowałem, kto zostanie prezesem, ale rada nadzorcza. Bogusław Kośmider ma doświadczenie finansowe, był dyrektorem w banku. Trzeba przypomnieć, że to on wymyślił lata temu Krakowski Holding Komunalny, jak był jeszcze radnym. To była jego koncepcja i jego pomysł.

Czyli posada za zasługi?

– Absolutnie nie. Posada za kompetencje. Był nawet u mnie kilka dni temu, by rozmawiać o rozwoju spółki i przedstawił swój plan.

Jest pan szczęśliwcem. Kiedy ja poprosiłem o dokumenty z konkursu, gdzie kandydaci przedstawiali swoją wizję firmy, to dostałem dokumenty zamalowane całe na czarno.

– Jestem przeciwnikiem takiego działania. Nie rozumiem, czemu zostały one zamalowane. Przecież wszyscy znają doświadczenie Bogusława Kośmidra.

Nawet przed naszą rozmową sprawdziłem sobie, że w kilku konkursach brali udział członkowie Platformy Obywatelskiej i nie zostali wybrani.

~ Aleksander Miszalski

Był wiceprezydentem w latach 2017 – 2024.

I w tym czasie zadłużenie miasta wzrosło z 3 miliardów złotych do 6 miliardów złotych.

– Odpowiadał za politykę mieszkaniową, a nie za finanse. Nie rozumiem tego oskarżania go teraz o zadłużenie miasta.

Ja nie oskarżam, tylko stwierdzam fakt. Był przecież jednym z najbliższych współpracowników Jacka Majchrowskiego, ówczesnego prezydenta Krakowa. I to jemu zarzucacie dziś, jako Platforma, że zostawił miasto w fatalnej kondycji finansowej.

– Bo to główny szef, czyli prezydent, bierze odpowiedzialność za to, co się stało. Nasi radni oczywiście mogli wprowadzać pewne poprawki czy korekty w planie budżetu. Jednak to prezydent Majchrowski brał pełną odpowiedzialność za finanse.

A pan weźmie odpowiedzialność za działania Kośmidra obecnie?

– Oczywiście, że tak. A przy okazji: wie pan redaktor, ile konkursów przeprowadziliśmy, odkąd zostałem prezydentem?

– 114 konkursów. A w ilu wygrali politycy PO?

– To mogło być ponad dziesięć osób, które w jakiś sposób na przestrzeni ostatnich lat były związane z Platformą. Ale to nie polityczne koneksje decydowały o wyborze kandydatów, tylko merytoryczne przygotowanie. Obiecałem, że za mojej kadencji żaden z radnych nie będzie pracować w urzędzie oraz miejskich jednostkach i nie pracuje. Nawet przed naszą rozmową sprawdziłem sobie, że w kilku konkursach brali udział członkowie Platformy Obywatelskiej i nie zostali wybrani.

– Nie. Po prostu byli lepsi kandydaci i to jest podstawą w rozstrzyganiu konkursów. Teraz powstało siedem nowych departamentów i wśród nich rzeczywiście jest jeden członek Platformy. Tylko on 17 lat pracował w banku, którego w ostatnich latach był dyrektorem finansowym. I tylko dlatego, że jest w Platformie, miał nie wygrać?

Ludzie z doświadczeniem finansowym na wagę złota, w końcu Kraków znalazł się w tragicznej sytuacji finansowej. 

– Sytuacja finansowa rzeczywiście jest trudna. Jednak mały sukces już jest. Tegoroczny budżet udało nam się trochę urealnić. Dodatkowo wzrosła nasza nadwyżka budżetowa.

Mam takie wrażenie, że stara się pisać teraz narrację w stylu: wszystkiemu winien Majchrowski. A przecież jako PO współrządziliście miastem, w wyborach w 2018 r. startowaliście nawet z listy Jacka Majchrowskiego.

– Nie piszę takiej narracji, stwierdzam fakty. Był taki moment, że baliśmy się, ze PiS jest na tyle mocny, że może wygrać w Krakowie. I wtedy, dla dobra miasta, powstała szeroka koalicja sił wtedy opozycyjnych.

Z perspektywy czasu, to popieranie Majchrowskiego było błędem?

– Nie zawsze popieraliśmy i nie zawsze mieliśmy koalicję. Była taka kadencja, że Jacek Majchrowski miał koalicję z PiS. Była też taka kadencja, że nie mieliśmy koalicji, ale popieraliśmy konkretne rozwiązania, które uważaliśmy za dobre. Projekty budżetu faktycznie popieraliśmy, bo dzięki temu mogliśmy zrealizować część naszych postulatów, które obiecywaliśmy w kampanii wyborczej.

– Gdybyśmy nie popierali tych budżetów, to izba obrachunkowa ustanowiłaby taki budżet. I mam przekonanie, że zadłużenie byłoby takie samo, bo taka była polityka Jacka Majchrowskiego.

Patrząc na budżet na rok 2025, można zaryzykować tezę, że kontynuujecie tę politykę. Planujecie przecież w tym roku wziąć miliard złotych kredytu, a zadłużenie Krakowa na koniec roku ma wynieść 7,5  miliardów złotych.

– Rzeczywiście pożyczamy pieniądze. Proszę jednak zobaczyć na wykresy, z jednej strony zadłużenie ogólne faktycznie się zwiększa, ale z drugiej strony nadwyżka operacyjna rośnie. A to przecież za rządów Jacka Majchrowskiego nie było normą. Warto dodać, że sam deficyt w skali roku spada. I jeszcze jedna kwestia, nadwyżka operacyjna jest w tym roku na plusie, a w dwóch ostatnich budżetach była na minusie.

Sobie premii nie dałem, natomiast uważam, że moi zastępcy zasługują. I tak dałem te premie mniejsze, niż Jacek Majchrowski dawał swoim zastępcom.

Rozumiem, że budżet w tym roku jest urealniony, ale mimo tego na koniec roku miasto i tak będzie zadłużone łącznie na 7,5 miliarda złotych.

– Dalej pracujemy nad tym, żeby budżet był realny. To nie jest tak, że mamy już pieniądze zagwarantowane na wszystko. Dalej pewne braki są i będziemy szukać środków: w KPO, w ministerstwach, w dotacjach…

…w kieszeniach mieszkańców. Czy będą podwyżki?

– Nie odpowiem na to pytanie w tej chwili jednoznacznie.

Będą podwyżki cen biletów?

– Nie odpowiem teraz. W lutym mam dostać od pani skarbnik raport na temat stanu budżetu i wtedy będę podejmować decyzję. Nie wykluczam, że jakieś podwyżki będą.

– Wywóz śmieci mamy tańszy bodaj o 10 złotych w porównaniu do innych gmin.

– Też mamy ceny na niskim poziomie w porównaniu do innych dużych aglomeracji.

Czyli mieszkańcy mogą się spodziewać niebawem podwyżki za bilety, wodę i śmieci?

– Czekam na raport od skarbnika i wtedy będę podejmować decyzje.

Prezydent Aleksander Miszalski w drodze do urzędu/Marek Lasyk /Reporter

Z jednej strony ewentualne podwyżki dla mieszkańców. Z drugiej strony premie dla wiceprezydentów, łącznie 140 tys. zł. Hipokryzja?

– Ile zarabia wiceprezydent na swoim stanowisku?

Około 9 tys. zł. na rękę.

– Czy to jest dużo dla osób pracujących po 12 godzin dziennie, bo tyle tu pracujemy i mających dużą odpowiedzialność?

Uważam, że 9 tys. zł. za taką pracę to mało. Jednak nikt nie każe im tam pracować, mogą sprawdzić się w sektorze prywatnym.

– Jednak mam prawo przyznać premię. W każdej firmie w sektorze prywatnym średniego szczebla manager zarabia dużo więcej. Uważam, że w jakimś sensie bycie prezydentem i wiceprezydentem jest misją. Ja zarabiam więcej, niż moi zastępcy, ale jednak mniej, niż zarabiałem, będąc współwłaścicielem firmy. Można to zobaczyć w moich rozliczeniach podatkowych. Pracuję więcej, niż dotychczas, a zarabiam dwa razy mniej. Nie chodzi o narzekanie, a pokazanie pewnych mechanizmów.

– Sobie premii nie dałem, natomiast uważam, że moi zastępcy zasługują. I tak dałem te premie mniejsze, niż Jacek Majchrowski dawał swoim zastępcom. Również nie wszyscy dyrektorzy dostali premie za czwarty kwartał, a do tej pory było to normą. Premie dostali ci dyrektorzy, którzy zaproponowali, co należy zrobić, aby wprowadzić oszczędności.

Skoro o oszczędnościach mowa. Lepiej mieć 10 milionów złotych na koncie, czy ich nie mieć?

A jednak dziękował pan prezydent swoim partyjnym kolegom, że nie przegłosowali w Sejmie poprawki na krakowskie metro. Kraków nie dostał 10 milionów złotych.

– To jest budżet jednoroczny. Pieniądze wprowadzone poprawką musielibyśmy wykorzystać w 2025 roku, a my jesteśmy dopiero na etapie decyzji środowiskowej. Jak już zostanie wydana, to wtedy będziemy ogłaszać przetarg na projekty budowlane. Gdyby ta poprawka na 10 milionów złotych była na inne rzeczy, niż metro, to chętnie bym ją wziął. To jednak była poprawka na metro i ja ją odczytuję jako polityczną zagrywkę. W WPF mamy zarezerwowane na metro 120 mln zl.

– Nie, mamy własne środki zapisane w wieloletniej prognozie finansowej. Na prace projektowe. Będę też rozmawiać z ministrami o potrzebach Krakowa i o tym, że w kolejnych latach będziemy potrzebować finansowego wsparcia przy budowie metra.

Aleksander Miszalski, podczas konferencji prasowej

Aleksander Miszalski, podczas konferencji prasowej /Mateusz Kotowicz

I pan prezydent porozmawia i pieniądze będą?

– To tak też nie działa. W polityce ważna jest dyplomacja i ważne są dobre relacje z rządem. I wiem, że w rządzie jest wielu zwolenników budowy metra w Krakowie i że możemy liczyć na ich wsparcie. Pamiętajmy jednak, że nie możemy wyłącznie skupiać na pieniądzach rządowych. Są jeszcze pieniądze unijne, kredyty bankowe czy model publiczno-prywatny.

– Staramy się też brać przykład z miast, które mają już metro. Ostatnio byliśmy w Kopenhadze.. 

…i jak jeździło się na rowerze? Widziałem zdjęcie, które wrzucił pan na Instagrama. A na nim piękne, odśnieżone ścieżki rowerowe. Nie to, co w Krakowie, w tym samym czasie.

– Akurat śnieg nie padał w Kopenhadze. I faktycznie wrzuciliśmy takie zdjęcie. W Krakowie wtedy były spore opady śniegu. Jednak to nie jest tak, że nie odśnieżamy. W jeden ze styczniowych weekendów wydaliśmy 7 milionów złotych na odśnieżenie.

– Wszystkiego. To są gigantyczne pieniądze. Oczywiście czytam komentarze mieszkańców. Jednak większość ścieżek była odśnieżona. W zimie bardziej stawiamy na chodniki, bo mniej ludzi jeździ na rowerze. Choć ja akurat jeżdżę do pracy na rowerze również z w zimie.

Jacek Majchrowski nie chciał budowy metra. Referendum przeprowadził na wniosek Platformy Obywatelskiej. Przez ostatnie lata składaliśmy sporo zapytań i interpelacji odnośnie budowy metra. Jednak Jacek Majchrowski nie chciał metra i nikt nie był go w stanie do niego przekonać

~ Aleksander Miszalski

Pana prezydenta ścieżka rowerowa jest odśnieżona?

– Nie zawsze, ale dziś przyjechałem na rowerze i była odśnieżona

– Już trochę stopniał.

To wróćmy do metra. Kiedy mieszkańcy Krakowa nim pojadą?

– Na to pytanie nie umiem precyzyjnie odpowiedzieć.

To kiedy wbijemy łopatę?

– To zależy od wielu kwestii. Od tego, kiedy dostaniemy decyzję środowiskową, od ewentualnych odwołań, od opóźnień wynikających z procesu przetargowego. Jak już będziemy mieli decyzję, środowiskową, to będzie to solidna baza do działania. Pamiętajmy jednak, że decyzja jest wydawana na premetro. Dlatego będziemy musieli wprowadzić jeszcze korektę na metro.

W kampanii mówił pan wprost: metro.

– Dlatego mówię o korekcie do decyzji środowiskowej. Jak tylko ją dostaniemy, wystąpimy o korektę.

W tym roku minie 11 lat odkąd Krakowianie w referendum zagłosowali za budową metra.

– Jacek Majchrowski nie chciał budowy metra. Referendum przeprowadził na wniosek Platformy Obywatelskiej. Przez ostatnie lata składaliśmy sporo zapytań i interpelacji odnośnie budowy metra. Jednak Jacek Majchrowski nie chciał metra i nikt nie był go w stanie do niego przekonać. Jakieś tam prace się toczyły, ale bardzo powoli. Straciliśmy sporo czasu.

Z zapowiedzi urzędników wynika, że niebawem ruszy remont torowiska przy Teatrze Bagatela w ścisłym centrum miasta. W tym samym miejscu na za jakiś czas ma być budowane metro. Warto teraz wydawać te miliony złotych na remont?

– Torowisko jest już w takim stanie w tym miejscu, że wymaga remontu. Ono po prostu nie dotrwałoby to momentu budowy metra. Nawet jeśli budowę rozpoczniemy w 2028 roku, to nie od razu ruszą prace przy Bagateli. Rozumiem obawy mieszkańców i staram się wsłuchiwać w ich głos. W tym przypadku ten zarzut, który pojawia się w przestrzeni publicznej, o brak gospodarności, traktuje jako polityczny, populistyczny zarzut.

Wsłuchiwać się w głosy mieszkańców, czyli Strefy Czystego Transportu nie będzie. To już nie populizm, ale mocny głos mieszkańców. Nie pamiętam w Krakowie tak burzliwych konsultacji, jak te odnośnie strefy.

– Jako prezydent mam przekonanie, że taka strefa jest potrzebna. Po pierwsze zobowiązuje nas do tego ustawa. Po drugie zobowiązuje nas do tego uchwała sejmiku małopolskiego. Po trzecie, uważam, że trzeba walczyć o czyste powietrze w Krakowie. Wykonaliśmy sporo pracy związanej z wymianą starych tzw. kopciuchów na ekologiczne ogrzewanie. Oczywiście jest jeszcze kwestia wymiany tych kopciuchów w gminach ościennych, ale tutaj mamy już mniejszy wpływ. My jednak musimy wykonać kolejny krok w Krakowie w tej walce.

Chodzę na Wisłę bardzo często i nie chcę jeździć na Śląsk. Nie widzę takiej możliwości.

~ Aleksander Miszalski

– Wprowadzenie strefy to moja obietnica z wyborów. Ludzie mnie wybrali, wiedzieli jaki mam program, nic nie ukrywałem.

Czyli te konsultacje nie mają żadnego znaczenia?

– Mają. Jednak nie są o tym, czy wprowadzić strefę, ale o tym, jaki ma być jej kształt. Strefa będzie zliberalizowana, wobec pierwotnego projektu. Zostanie jednak wprowadzona.

Mieszkańcy myślą jednak, że mają jeszcze realny wpływ na to, aby jej nie było.

– Od początku mówiłem, że ta strefa będzie. Nic nie ukrywałem. Wpłynęło w tej sprawie 18 tysięcy ankiet i jest tam bardzo dużo ciekawych wniosków i pomysłów. Często dotyczące właśnie zakresu strefy czy rodzaju pojazdów, jakie będą mogły do niej wjechać. Podkreślę raz jeszcze, wsłuchuję się w głos mieszkańców.

Konsultacje w sprawie strefy czystego transportu/Artur Barbarowski/East News

A jak pan prezydent słyszy: Wisła Kraków na Stadionie Śląskim, to ten „głos mieszkańców-kibiców” dobrze brzmi?

– Fatalnie. Chodzę na Wisłę bardzo często i nie chcę jeździć na Śląsk. Nie widzę takiej możliwości.

Czyli klub porozumiał się z miastem w sprawie opłat za wynajem stadionu w Krakowie?

– Długo czekałem na pismo Wisły w tej sprawie.

Zatem to tylko medialne naciski ze strony klubu?

– Trochę tak to wygląda. Na razie pomagamy Wiśle, na tyle, ile możemy. I rzeczywiście stadion miejski, na którym gra Wisła, generuje spore koszty.

Będzie już z miliard złotych, odkąd ruszyła budowa obiektu. Sporo.

– I ciągle generuje kolejne koszty, które ponosimy. Złożyłem pismo do ministra sportu Sławomira Nitrasa, żeby przywrócić Wiśle pieniądze, które dostawała za promocję. Rozmawiamy też na temat komercjalizacji stadionu.

Czy życie posła jest spokojniejsze? Być może. Ale ja wybrałem ścieżkę, na której mogę każdego dnia widzieć konkretne efekty swojej pracy dla Krakowa

~ Aleksander Miszalski

A nie prościej byłoby się porozumieć z Wisłą, aby przejęła stadion w zarządzanie?

– Taka opcja też istnieje. Wszystko zależy od wielu czynników.

Czyli stan na teraz jest taki: władze Wisły chcą płacić mniej za wynajem stadionu, ale oficjalnie porozumienia w tej sprawie jeszcze nie ma?

– Jestem kibicem Wisły i zrobię wszystko by Wiśle pomóc, ale muszą być jakieś elementarne zasady tego dialogu. I takie rozmowy na linii Zarząd Infrastruktury Sportowej – prezes Królewski są prowadzone. Wierzę, że znajdziemy najlepsze rozwiązanie.

Stadion miejski, na którym swoje mecze rozgrywa Wisła/Marek Lasyk /Reporter

Skoro o wierze mowa, to kibice Hutnika mogą wierzyć, że miasto wybuduje klubowi nowy stadion.

– W tegorocznym budżecie zagwarantowaliśmy 600 tys. złotych na opracowanie dokumentacji projektowej.

Wieczysta też miała doczekać się swojego stadionu, ale ostatecznie pieniędzy na jego budowę zabrakło w budżecie.

– Planowaliśmy wydać na ten cel 33 miliony złotych, ale cały projekt w najbliższych latach miał pochłonąć 200 milionów. Nie byliśmy pewni czy zagwarantujemy taką kwotę, dlatego się z tego wycofaliśmy. Wieczysta ma opracować nowy projekt boisk z ZiSem. Jednak inwestycji, z których musieliśmy zrezygnować, jest znacznie więcej. Dla przykładu podam ośrodek sportów zimowych na Płaszowie.

A Garbarnia 2.0 – czyli projekt klubu, który zakładał sprzedaż terenu, otrzymanego przez miasto deweloperowi? Terenu, który miał zostać przeznaczany pod rekreację. Zgodzicie się ostatecznie na zmianę planu i sprzedaż terenu?

– Sprawa obecnie jest w sądzie. Klub złożył wniosek, dlatego jako miasto czekamy na ostateczne rozstrzygnięcie.

Nie ma pan poczucia, że Kraków czeka teraz trudny czas? Kasa miejska jest pusta, tniecie inwestycje, myślicie o podwyżkach. A oczekiwania mieszkańców rosną.

– Nie ukrywam, że zarządzanie finansami miasta w obecnych realiach to duże wyzwanie. Kraków, jak wiele innych samorządów, mierzy się ze skutkami zmian podatkowych, inflacji i rosnących kosztów utrzymania usług publicznych. Jednak nie oznacza to, że stajemy w miejscu. Musimy odpowiedzialnie podchodzić do budżetu – priorytetem jest utrzymanie wysokiej jakości usług dla mieszkańców. To wymaga trudnych decyzji, czasem przesunięcia niektórych inwestycji na później, ale nie oznacza rezygnacji z rozwoju miasta.

– Oczekiwania mieszkańców rosną i to naturalne – Kraków jest dynamicznym miastem. Dlatego stawiamy na optymalizację wydatków, szukanie dodatkowych źródeł finansowania, w tym środków zewnętrznych, oraz partnerską współpracę z rządem i sektorem prywatnym. Nie przestajemy inwestować w transport, edukację czy zieleń miejską.

– Kryzysy są częścią zarządzania miastem – ważne jest, by nie reagować nerwowo, ale podejmować przemyślane decyzje, które pozwolą nam wyjść z tej sytuacji.

Z perspektywy czasu: nie lepiej było dalej być posłem? Bezproblemowe życie.

– Każda funkcja publiczna wiąże się z odpowiedzialnością i wyzwaniami, niezależnie od tego, czy jest się posłem, czy prezydentem miasta. Posłowie kształtują prawo na poziomie krajowym, co ma ogromne znaczenie, ale ich praca to przede wszystkim proces legislacyjny, który wymaga czasu i kompromisów.

– Jako prezydent Krakowa działam bardziej bezpośrednio – decyzje, które podejmuję, wpływają na życie mieszkańców tu i teraz. To w Krakowie realizujemy inwestycje infrastrukturalne, rozwijamy transport publiczny, dbamy o przestrzeń miejską i jakość usług dla krakowian. Ta rola wiąże się z dużą presją i ogromną odpowiedzialnością, ale daje też możliwość realnej zmiany w skali miasta, daje poczucie sprawczości.

– Czy życie posła jest spokojniejsze? Być może. Ale ja wybrałem ścieżkę, na której mogę każdego dnia widzieć konkretne efekty swojej pracy dla Krakowa.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl 

Udział
Exit mobile version