Historia tego siatkarza z pewnością jest niezwykła. Mający białoruskie korzenie, urodzony w Grodnie Aleksiej Nasewicz, od 2018 roku na stałe mieszka w Trójmieście. Konkretniej w Gdańsku, gdzie coraz pewniej radzi sobie na parkietach PlusLigi w barwach Trefla. Do Białorusi nie ma zamiaru wracać, wiążąc swoją teraźniejszość i przyszłość z Polską.
Aleksiej Nasewicz o telefonie od Nikoli Grbicia. Docenił legendy polskiej siatkówki
Od startu sezonu 2023/24 atakujący mierząc 200 cm wzrostu, występuje na ligowych parkietach jako Polak, dzięki otrzymaniu odpowiedniej licencji. Nasewicz miał również okazję do debiutu w młodzieżowej reprezentacji Polski. Kolejny krok to seniorska kadra, w której atakujący Trefla zdołał się znaleźć.
Powołanie przez Nikolę Grbicia było dla mającego 21 lat chłopaka (rocznik 2003, urodziny 5 czerwca) sporym przeżyciem. Z uśmiechem, ale też sporą dawką emocji młody zawodnik wspominał moment, w którym szkoleniowiec Polaków do niego zadzwonił.
– Byłem w ciężkim szoku i nie wiedziałem, co mu powiedzieć przez telefon. Było połączenie na WhatsAppie i ja tak patrzę, napisane „Nikola Grbić”. I ja stwierdziłem, że będę udawał, że nie wiem, kto do mnie dzwoni. Odebrałem, od razu trener się przedstawił i było łatwiej (śmiech) – przyznał dla WPROST już podczas zgrupowania w Spale.
Nasewicz przede wszystkim będzie zbierał doświadczenie, będąc w szeregach kadrowiczów na swoim debiutanckim, seniorskim zgrupowaniu tego typu. Najważniejsza drużyna siatkarska w kraju ma swoje cele. Po wicemistrzostwie olimpijskim, z pewnością dojdzie do kilku istotnych zmian. Choć nie należy się spodziewać rewolucji, która przewróci do góry nogami wcześniejszą hierarchię – spoglądając na nazwiska.
Nie ulega wątpliwości, że Nasewicz podczas pobytu w Gdańsku miał okazję do nauki od jednych z najlepszych na pozycji atakujących w Polsce, na przestrzeni wielu lat. Najpierw kolegą z pozycji był Mariusz Wlazły, a ostatnio Jakub Jarosz. Ten pierwszy, to prawdziwy gigant polskiej siatkówki. Z tym najważniejszym, tak się wydaje, tytułem mistrza świata z 2014 roku, okraszonym statuetką MVP imprezy organizowanej w Polsce.
Jak Wlazłego, obecnie członka sztabu Trefla, ocenił Nasewicz?
– Bardziej go podziwiałem nie tyle za jego grę, a za to, że miał już tyle lat, a na każdym treningu dawał z siebie wszystko. Uderzał tak samo mocno piłkę, jak dziesięć lat wcześniej. Zawsze się przykładał i pomagał, kiedy tego potrzebowałem. Kiedy chciałem o coś dopytać, dowiedzieć się, Mariusz był chętny do pomocy, podobnie jak Kuba Jarosz. Po prostu super ludzie. Zresztą, Kuba tak samo podchodził do kwestii treningów, przygotowania. Pełen profesjonalizm – powiedział młody atakujący.
Jarosz karierę zakończył z zamknięciem sezonu 2024/25. W ostatnich latach był kojarzony głównie z GKS Katowice, gdzie pełnił bardzo istotną rolę, nie tylko ze względu na kapitańskie obowiązki. Katowiczanie poczuli to zresztą mocno w momencie, w którym Jarosza zabrakło, a drużyna… spadła z PlusLigi.
Wychowanek Gwardii Wrocław to jednak przede wszystkim wielokrotny reprezentant Polski. Na swoim koncie ma, chociażby złoto mistrzostw Europy z 2009 roku. To samo, które zaliczył również nadal będący wśród powołanych Bartosz Kurek.
Za co Jarosza najbardziej cenił Nasewicz, jako swojego kolegę z drużyny?
– Postawiłbym na technikę. Jak on atakuje, nachodzi do piłki, wykręca bark przy ataku do prostej. Jak potrafi grać z blokiem. Super się na to patrzyło, można było mnóstwo wyciągnąć. Starałem się z tego czerpać i mam nadzieję, że to mi się udało – skwitował debiutant w gronie reprezentantów pod batutą Grbicia.
Kto wie, być może Nasewicz otrzyma szansę od selekcjonera Polaków podczas towarzyskich spotkań, otwierających sezon kadrowy. Do zagrania będzie również Liga Narodów. Docelowo, tą najważniejszą imprezą sezonu, są za to mistrzostwa świata.