-
Pożary lasów w Kanadzie powodują poważne zanieczyszczenia powietrza w USA, wywołując polityczne napięcia między krajami.
-
Kanadyjscy i amerykańscy politycy oraz eksperci spierają się o przyczyny pożarów, wskazując na zmiany klimatyczne jako główny czynnik.
-
Skutki pożarów wykraczają poza granice państw, a dym i zagrożenie zdrowotne dotykają milionów osób po obu stronach granicy.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
„Piszemy ten list w imieniu naszych wyborców, którzy muszą mierzyć się z duszącym kanadyjskim dymem z pożarów”. Tak zaczyna się pismo skierowane do ambasador Kanady w Waszyngtonie, Kirsten Hillman, podpisane przez sześciu republikańskich kongresmenów z Minnesoty i Wisconsin. Pod listem widnieją nazwiska m.in. Toma Emmera – jednego z liderów Partii Republikańskiej w Izbie Reprezentantów. „W naszych stronach lato to najlepszy czas na spędzanie czasu na zewnątrz z rodziną, a ten dym uniemożliwia normalne życie” piszą kongresmeni.
W odpowiedzi rzeczniczka ambasady Kanady Tarryn Elliott zapewniła, że rząd „bardzo poważnie traktuje zapobieganie i zwalczanie pożarów” i przekazał list do odpowiednich agencji federalnych. Ale kanadyjscy politycy nie kryją oburzenia.
„Amerykanie robią polityczną szopkę”
Premier prowincji Manitoba, Wab Kinew, odpowiedział ostro: „To polityczne szopki. Ludzie w mojej prowincji tracą domy, a amerykańscy kongresmeni próbują robić z tego kampanię”. Jak podkreślił, w walkę z ogniem zaangażowani są także amerykańscy strażacy, i to im, jego zdaniem, należy się uznanie, nie krytyka. „Ci ludzie są bohaterami, a nie pretekstem do politycznych połajanek. Niech kongresmeni sami się zaangażują, zamiast pisać listy z pretensjami” stwierdził Kinew.
Gdy premier Manitoby prowadził konferencję prasową, tylko w jego prowincji płonęły 104 ogniska pożarów, wiele z których nadal nie zostało opanowanych przez strażaków. Z miejscowości Garden Hill Anisininew Nation i Snow Lake ewakuowano tysiące osób. Pomagało wojsko.
Sezon pożarów: coraz wcześniejszy, coraz groźniejszy
Do 10 lipca 2025 r. w Kanadzie odnotowano 2672 pożary, a ponad 4 mln hektarów lasów już spłonęło. To największa strawiona przez ogień powierzchnia od rekordowego roku 2023, kiedy ogień pochłonął obszar większy niż Anglia.
Najciężej dotknięte prowincje to Saskatchewan i Manitoba, które po raz drugi w tym sezonie ogłosiły stan wyjątkowy. W połowie maja w Lac Du Bonnet zginęły dwie osoby, a wiele domów w tzw. „kraju domków letniskowych” uległo zniszczeniu.
Według danych Canadian Interagency Forest Fire Centre i środowisk naukowych, aż 93 proc. pożarów w Kanadzie wywoływanych jest przez uderzenia piorunów. Jednak ich gwałtowność i rozprzestrzenianie się są coraz bardziej związane ze zmianami klimatu.
Gorące lato i brak deszczu przyczyniły się do tragedii
Prognozy na lato 2025 są niepokojące: Environment and Climate Change Canada przewiduje, że większość kraju, zwłaszcza Atlantyk, Quebec, Ontario i północ Manitoby, doświadczy wyższych niż zwykle temperatur. Zachodnia Kanada (Alberta, Kolumbia Brytyjska, Saskatchewan) ma zmagać się z wyjątkowo niskimi opadami.
„Wchodzimy w sezon o ogromnym ryzyku pożarów” ostrzegł Bill Merryfield z Environment Canada. „Już na początku lata mieliśmy trzykrotnie więcej spalonego obszaru niż średnia dekady”.
Jak podkreślił, od 1948 r. średnia temperatura latem w Kanadzie wzrosła o 1,8 stopni Celsjusza: to wzrost dwukrotnie szybszy, niż globalna średnia. W Arktyce tempo ocieplenia jest jeszcze wyższe – trzy razy ponad średnią światową. Przekłada się to na rosnącą ilość pożarów. Szacunkowo od 2000 r. pożary pochłonęły w Kanadzie lasy o łącznej powierzchni 72 mln ha: większej, niż obszar całej Francji.

Pożary jako element natury? Tak, ale nie w tej skali
Rząd Kanady przypomina, że pożary to naturalny element cyklu życia borealnych lasów. Pomagają w regeneracji ekosystemów i są nieodłącznym elementem krajobrazu. Ale to, co dzieje się w ostatnich latach, przekracza naturalne granice.
„Zjawiska takie jak ten sezon pożarów są wzmocnione przez susze, wysokie temperatury i wiatry. To już nie są pożary naturalne – to pożary w świecie zasilanym przez klimat antropogeniczny” mówi Jennifer Smith z Environment Canada.
A do tego dochodzi coraz większa liczba ludzkich osiedli w rejonach leśnych, rozbudowa infrastruktury, oraz spadek nakładów na aktywne zarządzanie lasami, czyli m.in. kontrolowane wypalanie czy wycinanie martwego drewna.
Czy Kanada robi za mało?
Amerykańscy kongresmeni twierdzą, że źródłem problemu jest „brak aktywnego zarządzania lasami” i sugerują, że Kanada powinna wdrożyć nowe technologie, by szybciej wykrywać i tłumić pożary. Pada też oskarżenie o „podpalenia” jako główne źródło ognia, choć dane temu przeczą.
Kanadyjscy urzędnicy ripostują, że większość pożarów wywoływana jest siłami natury i że kraj inwestuje w systemy wczesnego ostrzegania i reagowania, a także współpracuje z partnerami międzynarodowymi, w tym z USA.
„To nie kwestia technologii, tylko skali wyzwania. Po prostu mamy coraz bardziej palny klimat” mówi meteorolog Johanna Wagstaffe w programie CBC.
Dym, który nie zna granic
Efekty pożarów odczuwane są daleko poza Kanadą. W USA dym znad północnych stanów wprowadza stany wyjątkowe jakości powietrza, ogranicza widoczność, nasila schorzenia układu oddechowego i wpływa na codzienne życie. To dlatego politycy w USA zaczęli kierować oskarżenia pod adresem Kanady zamiast, jak sugerują kanadyjscy eksperci, skupić się na globalnej walce ze zmianami klimatu.
Jak zauważa prof. Katherine Hayhoe, klimatolożka i doradczyni rządu USA: „To nie jest wina Kanady. To zjawisko globalne. Tylko wspólnie możemy ograniczyć liczbę takich sezonów”.
Jeśli obecne trendy się utrzymają, tegoroczne lato nie będzie wyjątkiem, lecz początkiem nowej normy. Kanadyjski klimat ociepla się dwukrotnie szybciej niż średnia światowa, co czyni kraj jednym z głównych frontów walki ze skutkami globalnego ocieplenia.
„Z każdym rokiem będziemy mieć więcej dni ekstremalnie gorących, dłuższe okresy suszy, większe ryzyko pożarów i więcej zniszczeń” mówi Merryfield.
Zatem choć granicę między Kanadą a USA można narysować na mapie, dym i skutki zmian klimatu tej granicy nie uznają.