Bój o miejsce w Pałacu Prezydenckim trwa w najlepsze. Sondażowi liderzy wyścigu – wiceprzewodniczący PO Rafał Trzaskowski i prezes IPN popierany przez PiS Karol Nawrocki dwoją się i troją, by przekonać do siebie Polaków. Niezależnie od tego, że reprezentują zupełnie inne punkty widzenia oraz wizytują odległe od siebie części kraju, łączy ich jedno: obaj uderzali w tony antyukraińskie.

Wyborcza licytacja z Ukraińcami w tle

Przez kilka ostatnich dni Rafał Trzaskowski gości na terenie Polski Wschodniej. Kiedy odwiedzał podlaski Puńsk, zwrócił się z apelem do swoich kolegów z rządu. Chodzi o świadczenia socjalne przysługujące dzieciom.

Jeżeli chodzi o takie świadczenia, jak 800 plus dla Ukraińców, one powinny się im należeć, jeżeli będą u nas pracować, mieszkać i jeżeli będą płacić podatki. Apeluję do rządu, żeby podjął prace nad zmianą prawa (od września świadczenia przysługują Ukraińcom, których dzieci uczą się w polskich szkołach – red.), aby tego typu postulat mógł być uwzględniony – stwierdził prezydent Warszawy.

Piątkowa deklaracja polityka PO odbiła się szerokim echem, odnotowano ją niemal we wszystkich ogólnopolskich mediach. Ale Karol Nawrocki pokazał, że nie zasypia gruszek w popiele. Zwłaszcza po tym, jak w sprawie ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej skrytykował go Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy. Kiedy w sobotę kandydat wspierany przez PiS zwracał się do mieszkańców zachodniopomorskiego Choszczna, wypowiedział się jasno.

To Polacy wybierają swojego prezydenta, a nie Bruksela, Berlin, ale także swojego prezydenta wybierają Polacy, a nie Kijów! – powiedział zebranym Karol Nawrocki. To nie jest jedyna taka wypowiedź. – W sprawie Ukrainy Polska robi więcej, niż by się wydawało, że możemy zrobić i nie musimy nic tutaj udowadniać – przekonywał Nawrocki. Mówił też m.in. o wzajemności w polityce i wskazywał na problem dotyczący ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej.

Zresztą, ostatnie wypowiedzi kandydata wspieranego przez PiS okazały się na tyle kąśliwe, że podczas wizyty w Polsce komentował je ukraiński prezydent. Kiedy polscy dziennikarze dopytywali go o „załatwienie naszych spraw” przywoływane przez Nawrockiego w kontekście obecności Ukrainy w Unii Europejskiej i NATO, Wołodymyr Zełeński powiedział coś, co wywołało duże emocje w Polsce.

Jeżeli Ukrainy nie będzie w Unii i nie będzie w NATO, jeśli Ukraina nie będzie miała gwarancji bezpieczeństwa, to wtedy pan Nawrocki powinien już zacząć ćwiczyć, bo może się okazać, że będzie musiał wziąć broń do ręki, by wspólnie ze swoimi rodakami bronić swego kraju – stwierdził prezydent Ukrainy.

„Ukraińcy robią wszystko, by pogorszyć stosunki”

Eksperci, z którymi rozmawia Interia, uważają, że akcenty antyukraińskie w polskiej kampanii można było przewidzieć. – Niektórzy na pewno kupią antyukraińską emocję. Pytanie czy to będzie na tyle znaczące, aby rozstrzygnąć wybory – uważa prof. Mikołaj Cześnik z SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego. – Musimy jednak pamiętać, że emocje z nami zostaną. Raz wyzwolona niechęć, pogarda czy gniew niełatwo ulatują. Wszystko może mieć wpływ na wybory, bo rozstrzygnięcie będzie na żyletki – stwierdził.

Z kolei prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego jest zdania, że nowa ukraińska władza „przejęła bagaż zachodnioukraińskiego nacjonalizmu” i uczyniła zeń politykę państwową.

– W bardzo wielu krajach świata, wszelkich mających odniesienia do tej wojny, nastroje ewoluowały w sposób niekorzystny dla Ukrainy. Z wielu powodów – zauważa politolog. – W przypadku Polski dodatkowym powodem jest to, że same władze Ukrainy robią wszystko, by stosunki pogorszyć: jeśli chodzi o tło polityki historycznej, w aspekcie polityki gospodarczej mówimy o konkurencji na rynku transportowym, produkcji rolnej i tak dalej – dodał.

W opinii naukowca kandydaci, którzy liczą się w wyścigu o fotel prezydencki, muszą brać pod uwagę emocje społeczne. A tu, przynajmniej w polityczno-światopoglądowym centrum, nastąpiło znaczne przesunięcie. – To centrum akceptuje pomoc dla Ukrainy w ogóle, nie kibicuje Rosji w konflikcie, ale z różnych powodów, w różnych kontekstach, jest krytyczne wobec postawy państwowości ukraińskiej w stosunku do Polski – mówi Interii profesor.

Prof. Mikołaj Cześnik zwraca uwagę, że nastroje społeczne zmieniły się w oparciu o osobiste doświadczenia Polaków, ale i działania wrogiej propagandy. – Plotki o Ukraińcach, które zyskiwały poklask, o przepuszczaniu ich w kolejkach i tak dalej, pojawiły się dość szybko – zauważa. – Dla polskiego społeczeństwa wojna przyszła zaraz po pandemii i jest związana z ogromną zmianą. To niełatwe emocje – dodaje.  

Wybory prezydenckie. Zełenski zrobił prezent Karolowi Nawrockiemu

Zdaniem naszych rozmówców, gdyby sztaby wyborcze i sami kandydaci nie rozumieli zmian w polskim społeczeństwie, trudno byłoby im walczyć o zwycięstwo wyborcze. Niemniej, kampanijna sytuacja Rafała Trzaskowskiego jest przecież zupełnie inna niż ta prezesa IPN. Deklaracja wiceszefa PO o odebraniu części Ukraińców 800 plus nie powinna jednak nikogo dziwić.

– Rafał Trzaskowski popełniałby polityczne samobójstwo, nie reagując na takie zjawiska (emocje społeczne dotyczące Ukraińców – red.). Odwołał się do tego, co zaczyna myśleć wyborca, który nie jest wyborcą biegunowym. Kogoś bliżej średniej poglądów względem polskiego społeczeństwa – stwierdził Rafał Chwedoruk. – A przy tym, poprzez kwestie ograniczenia świadczeń socjalnych, odwołał się do odruchów części najbardziej liberalnego elektoratu. Jest najbardziej proukraiński, ale zawsze pozostawał krytyczny wobec świadczeń społecznych, nawet 500 plus – dodaje.

Jak sprawa wygląda od strony Karola Nawrockiego? Kandydat popierany przez PiS, według profesora Uniwersytetu Warszawskiego, otrzymał „prezent” od rzeczywistości. A może raczej od prezydenta Ukrainy, który wdał się w dyskusję o jego propozycjach.

– Nawrocki stanie się kimś większym niż jest, bo prezydent sąsiedniego kraju zaczyna z nim polemizować. To pozwala mu się przedstawić jako ktoś bardziej wiarygodny niż kierownictwo PiS wobec elektoratu prawicy. Przypomnę, że z perspektywy partii Nawrocki miał konkurować z Konfederacją – mówi naukowiec z UW.

Warto odnotować różnice w myśleniu wyborców PiS oraz elit i kierownictwa ugrupowania. Dotychczas szefostwo formacji było zdecydowanie proukraińskie. A twardy elektorat partii niekoniecznie. – Zwłaszcza, że PiS jest bardzo mocny w podkarpackim czy lubelskim, gdzie mieszka wielu potomków ludzi, którzy uciekli przed UPA. Tych, co doświadczyli terroru UPA po wyzwoleniu, a nie na Wołyniu, o czym się dziś skrzętnie milczy – usłyszeliśmy od prof. Chwedoruka.

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
Exit mobile version