Marta Kurzyńska, Interia: Dlaczego zdecydował się pan na start w tych wyborach?
Dr Artur Bartoszewicz, kandydat na Prezydenta RP: – Bo jak wielu Polaków mam już dość udawania, okłamywania i bagatelizowania ważnych spraw. Niestety zauważyłem, że wybieramy celebrytę, a powinniśmy wybrać głowę państwa. Ja dbam o dumę, powagę państwa i wielkość Polski. Na tle marionetkowych polityków wystawianych przez swoich przełożonych jestem totalnie niezależny. Wszystkie partie walczą ze mną, żeby nie było mnie widać i słychać, żebym nie miał dostępu do mediów, manipulują badaniami. Gdybym nie był istotny, pies z kulawą nogą by się mną nie zainteresował. Startuję, żeby obudzić Polaków do walki o ich interes, a nie interesy partii politycznych.
Jak podał „Goniec”, pana pełnomocnik wyborczy miał organizować fałszowanie podpisów dla Marka Jakubiaka. Jak pan się odniesie do tych informacji?
– Dla mnie to jest bzdura, to mnie nie dotyczy. To nie mój cyrk i nie moje małpy. Proszę się o takie rzeczy pytać Marka Jakubiaka i Mateusza Piepiórki.
Ale to też pana pełnomocnik.
– Pełnomocnik jest już zarejestrowany i ja jestem skazany na człowieka.
Odetnie się pan od niego?
– Czy on jest skazany, czy ma zarzuty prokuratorskie? O czym my w ogóle mówimy. To są doniesienia medialne. Ja mam się odcinać, bo media coś napisały? Mamy państwo prawa i to sąd decyduje o skazaniu.
A nie obawia się pan w tej sytuacji kwestionowania legalności pana podpisów?
– Ja mam zarejestrowane legalne podpisy przez PKW. Próba ciągłego dyskredytowania mnie jest naprawdę nie na miejscu. Kiedy zauważyłem całkowitą niemoc obywatela, stanąłem do konkurencji z partiami politycznymi, które do tego doprowadziły. Od 30 lat obserwując scenę polityczną, mam poważną ofertę dla obywateli Rzeczpospolitej.
Jakie wnioski pan wyciągnął z tej obserwacji?
– Przez ostatnie 20 lat, PO-PiS wywołuje sztuczny konflikt, po to, żeby podzielić Polaków. Te dwie partie doprowadziły do całkowitego rozstrojenia stabilności państwa. Skoro posłowie, senatorowie tworzą zagrożenie dla Polski, to ten, który wybiera, czyli suweren musi wziąć sprawy w swoje ręce. Bo partie dokonują destrukcji państwa.
To nie zbyt mocne słowa?
– Nie. Państwo na każdym poziomie jest upartyjnione. Nawet sołtys jest z partii politycznej, blokując prawo obywateli do podejmowania decyzji. Partie zastraszają obywateli, przedsiębiorców, żądają od nich lojalności, podległości, a to jest dla mnie nieakceptowalne. Dowodem na to, co partie zrobiły z Rzeczpospolitą, jest stan praworządności, stan ochrony zdrowia, edukacji czy konkurencyjności gospodarki w Polsce. To wszystko swoimi głupimi pomysłami ukształtowali politycy. A dziś za pieniądze publiczne (subwencje partyjne) zwalczają mnie.
Nie wypada pan najlepiej w sondażach. To pana nie zniechęca?
– Dlaczego ma mnie demotywować kłamstwo. Mamy demokrację sondażową, gdzie próbuje się wdrukować obywatelom wynik wyborczy, to manipulacja robiona przez partie i agencje badawcze. Ja mam się w to wpisywać? Nie dam się zmanipulować i skolonizować. W PZPR też była narracja, że wszyscy kochają „partię matkę” i w końcu pojawiła się Solidarność.
Mocne porównanie. Zastanawiam się, czy adekwatne.
– W każdym systemie ktoś próbuje zawłaszczyć emocje i dusze ludzkie. Próbuje się stworzyć wrażenie, że jedynym wyborem jest Trzaskowski, albo Nawrocki. To jest nieprawda.
Jak pan chce zaangażować ludzi w proces demokratyczny, skoro tak wiele osób trudno zmobilizować, by raz na kilka lat poszły na wybory?
– Ludzie chcą chodzić na wybory, ale nie chcą uczestniczyć w fikcji wyborczej.
– Cały czas nam się wmawia wyniki wyborcze jeszcze przed głosowaniem. Jedne media mówią tyko: Rafał, Rafał, Rafał. Inne odpowiadają: Karol, Karol, Karol. Mentzen, czy Biejat są tutaj tylko elementem uzupełniającym, mającym uwiarygodnić tę fikcję demokracji. Obrzydza się demokrację, więc nie dziwmy się, że Polacy w tym nie chcą uczestniczyć. Ja po zgłoszeniu swojej kandydatury mam bardzo dużo deklaracji.
– Ludzie mówią mi, że z uwagi na mój start pierwszy raz pójdą do wyborów. Jeżeli mówi się o ich prawach to Polacy chcą głosować, ale nie na przedstawicieli partii politycznych, którzy wprowadzają ludzi w błąd.
Czyli chce pan zmobilizować elektorat, który do tej pory był bierny?
– Mam nadzieję na zmobilizowanie ludzi odważnych i inteligentnych. Zarówno tych, którzy głosowali, jak i tych którzy z różnych powodów tego wcześniej nie robili. Potrzebna jest wielka mobilizacja, prawdziwe pospolite ruszenie suwerena. Partie zapędziły się do takiego stopnia, że nie widzą swoich błędów. Partie bez mojego startu doprowadziłyby do katastrofy własnej i państwa polskiego. Trzeba rozdzielić ten PO-PiS i doprowadzić do sytuacji, w której nikt nie będzie wyniszczał się nawzajem niszcząc obywateli RP.
Jak pan chce to zrobić w praktyce?
– Reprezentując jako głowa państwa obywateli a nie partię polityczną. Do tej pory to politycy z danej partii ustawiali swojego prezydenta. Naród nie miał głowy państwa. Był prezydent albo z PiS, albo z PO, albo z SLD.
Tylko w naszym systemie prezydent ma niewiele prerogatyw.
– Jeśli tak jest to, o co partie walczą tak zajadle? Wszystko zależy od formatu człowieka. Można nie mieć znaczących prerogatyw, a zrealizować wielkie działania tylko dlatego, że rozumie się swoją rolę i ma się wsparcie ze strony obywateli.
Ale stworzenie nowej konstytucji, czy likwidacja subwencji, czyli propozycje, które znalazły się w pana 21 postulatach do realizacji potrzebują parlamentarnej większości. W przypadku zmiany Konstytucji wychodzącej poza koalicję.
– Ja nie potrzebuję większości w sejmie, tylko większości wśród obywateli, wsparcie suwerena.
To nie oni uchwalają ustawy.
– Jeżeli uzyskam aprobatę większości obywateli to wówczas z takim rozwiązaniem mogę pójść do sejmu, bo parlamentarzyści będą musieli respektować decyzję wyborców w ramach własnych elektoratów.
Pełny dostęp do broni to nie jest zbyt ryzykowny postulat?
– A w jakim wymiarze jest to ryzykowne?
Słyszymy ostatnio coraz częściej o aktach agresji. Te często zdarzają się w Stanach Zjednoczonych, gdzie broń jest powszechnie dostępna.
– Przenoszenie tych obaw na Polaków jest nieuzasadnione. Świadczy o mentalności niewolniczej stawiających taką tezę. Zostaliśmy rozbrojeni jako naród podczas zaborów, ostatni raz byliśmy masowo rozbrajani w 1945 roku. Od tego momentu wmawia nam się, że jesteśmy nienormalnymi ludźmi, którym, gdyby dano broń, to by się pozabijali. Inne narody włącznie z Niemcami, którzy w poprzednim wieku zdemolowali Europę, zabili w Polsce 6 milionów ludzi, mają więcej broni w dyspozycji swoich obywateli niż naród Polski. Jakoś nikt tam nie lata z bronią i nikogo nie zabija. Jednostkowych przypadków nie można rozciągać na naród. Tylko wolny człowiek ma prawo do posiadania broni.
Co ma pan na myśli mówiąc o odbudowie polskiego imperium?
– Imperium to stan, w którym nie jesteśmy kolonizowani przez nikogo. Demokracja musi być tak silna a gospodarka tak dobrze funkcjonująca, żeby nikomu do głowy nie przyszło, żeby kolonizować nas zarówno w wymiarze społecznym, gospodarczym, jak i politycznym czy militarnym. Imperium dba o swoich obywateli. Z imperium młodzi ludzie nie uciekają tylko przyjeżdżają, by spełniać marzenia.
Dlaczego chce pan zmienić hymn Polski z Mazurka Dąbrowskiego na Rotę?
– To propozycja, ja niczego nie narzucam, bo jestem za demokracją bezpośrednią. Uważam, że śpiewając Rotę naród polski wchodzi w stan emocji, których nie jest w stanie uzyskać śpiewając Mazurka Dąbrowskiego.
– Mazurek Dąbrowskiego nam spowszedniał. Politycy robią z Mazurka Dąbrowskiego pieśń powszechną, hymn powinien unosić. Wtedy, kiedy Polacy są w trudnych sytuacjach, kiedy chcą się zjednoczyć śpiewają Rotę. Siła Roty jest ogromna. Chce obudzić w Polakach dyskusję, wyjść z tematów tabu. Symbolika narodowa ma budować w nas siłę.
A siłą Mazurka Dąbrowskiego nie jest fakt, że jest naszym hymnem już niemal 100 lat?
– Nie. Wiele narodów na całym świecie co jakiś czas dochodzi do wniosku, żeby zmienić hymn, godło. To nie jest tak, że decyzja podjęta dawno temu musi nas obciążać.
Chce pan używać referendum jako głównego narzędzia, ale ostatnim ważnym referendum było to akcesyjne. Ludzie najwyraźniej nie chcą korzystać z tego przywileju.
– Partiom politycznym nigdy nie zależało na referendach, bo nie lubią dzielić się władzą. Te słowa premiera Tuska z 2023 roku o unieważnieniu referendum powinny go zdyskredytować i wykluczyć ze sceny politycznej. Podważył podstawowe prawa obywateli. Musimy zrobić referenda bezprogowe i wiążące. Nikt nie chce uczestniczyć w fikcji, a w Polsce demokracja polega na fikcji. Polacy są inteligentni, nie akceptują zabawy w oszustwo.
Jak pan ocenia dwóch głównych konkurentów?
– To marionetki Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Zarówno Trzaskowski, jak i Nawrocki nie mają cech osobowości potrzebnych do bycia prezydentem.
– W Polsce potrzebujemy, formatu, męża stanu a nie marionetek partyjnych liderów.
Wśród kandydatów na prezydenta widzi pan osobę w formacie prezydenckim?
– Tak, Artura Bartoszewicza. Pełen format prezydencki, kompetencja, doświadczenie.
I skromność jak widzę.
– Banalny komentarz. Proszę nie bagatelizować, to nie kwestia braku skromności, a pewności tego, co się robi i zamierza zrobić. Wszystkie pozostałe osoby startujące w tych wyborach są marionetkami struktur, które je wystawiły. Bez formatu, kompetencji i doświadczenia niezbędnego do pełnienia roli głowy państwa.
- Trzaskowski przekazał kopertę Nawrockiemu. Znamy treść dokumentu
- Zlitujcie się nad widzami! O dewaluacji debat