Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich kilku sezonach to Aryna Sabalenka jest największą przeciwniczką Igi Świątek, spoglądając na rywalizację obu tenisistek na szczycie rankingu WTA. To właśnie pochodząca z Mińska, aktualna liderka światowych list, najczęściej naciskała Polkę, kiedy ta była numerem 1. Teraz najlepszą w rankingu WTA jest właśnie Sabalenka, gruntując swoją pozycję z tygodnia na tydzień.
WTA 1000 Pekin: Aryna Sabalenka kontuzjowana. Szansa dla Igi Świątek
Białorusinka kilkanaście dni temu zwyciężyła na kortach w Nowym Jorku, broniąc wielkoszlemowego tytułu sprzed roku. Sabalenka bardzo dobrze czuje się w US Open, a w finałowej batalii ograła Amandę Anisimovą. Czyli tenisistkę, która w ćwierćfinale uporała się z Igą Świątek. Warto jednak pamiętać, że Polka w trakcie turnieju w NYC grała z kontuzją, co zdradziła zarówno sama zainteresowana, jak i trener Wim Fissette.
Sabalenka po sukcesie w US Open miała się pojawić w Pekinie, podczas rywalizacji rangi WTA 1000. Jak się jednak okazuje, nie dojdzie do starcia Białorusinki ze Świątek, bo mistrzyni US Open 2025 właśnie wycofała się z turnieju. Oficjalna informacja jest taka, że Sabalenka ma „drobną kontuzję”. Można podejrzewać, że liderka rankingu WTA po prostu potrzebuje jeszcze trochę więcej czasu na regenerację po trudnych wyzwaniach z pierwszej części sezonu. A wówczas, co również godne podkreślenia, Sabalenka często pojawiała się na kortach całego świata w tourze.
Niezależnie od faktycznych powodów, brak Sabalenki to szansa dla Świątek na zbliżenie się do swojej rywalki w rankingu WTA. Jeśli Polka zgarnęłaby pełną pulę z turniejów w Azji, mogłoby dojść do sytuacji, w której różnica pomiędzy tenisistkami zmniejszyłaby się nawet do okolic 600 punktów.
Warto bowiem pamiętać, że ze względu na zamieszanie antydopingowe, w drugiej części 2024 roku Świątek właściwie nie pojawiała się na korcie. Jest zatem szansa na spore nadrobienie punktów względem tego, co miało miejsce w końcówce poprzedniego sezonu. Punkt wyjścia, tj. solidna forma Polki i nieobecność Sabalenki, już jest. Resztę Świątek będzie musiała sobie wywalczyć już sama na azjatyckich kortach.