W skrócie
-
Rosyjski operator Rosmorport przeznaczy ponad trzy miliardy rubli na inspekcje w nadbałtyckich portach. Dochodzi do tego po serii tajemniczych eksplozji.
-
Inspekcje zostaną przeprowadzone przy użyciu sonarów i bezzałogowych pojazdów.
-
Przyczyną zwiększonego nadzoru jest fala incydentów w regionie Morza Bałtyckiego.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Rosyjski operator portowy – Rosmorport – ogłosił w środę przetarg na przeprowadzenie inspekcji podwodnych w największych rosyjskich portach, m.in. w Sankt Petersburgu, Ust-Łudze i Królewcu. Powodem są tajemnicze eksplozje, które od początku 2025 roku wystąpiły na co najmniej sześciu tankowcach.
Seria incydentów nawiedziła nie tylko nadbałtyckie porty należące do wschodniej dyktatury, ale także porty w innych krajach, m.in. Libii, Turcji i Włoszech. W każdym przypadku celem były tankowce przewożące ropę lub chemikalia.
Ostatni znany przypadek dotyczył tankowca Eco Wizard, który eksplodował w Ust-Łudze, a rosyjskie źródła sugerują możliwość sabotażu (m.in. kanał Baza na Telegramie).
Szacuje się, że koszt poszczególnych inspekcji wyniesie od 578 tys. do 2,8 mln rubli (7370 – 35 700 dolarów) w zależności od rodzaju statku. Łącznie Rosmorport zabezpieczył na ten cel trzy miliardy rubli (niemal 39,5 miliona dolarów).
Morze Bałtyckie. Seria incydentów z „flotą cieni”
Jak donosi The Moscow Times, inspekcje mają objąć układy śrubowo-sterowe, pędniki, gruszki dziobowe i inne podzespoły podwodne. Prace będą prowadzone przy użyciu sprzętu sonarowego i bezzałogowych pojazdów podwodnych.
Morze Bałtyckie od kilkunastu miesięcy jest miejscem napięć na linii Zachód-Rosja. Wpływ na agresywną politykę Kremla miała akcesja Szwecji oraz Finlandii do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wśród incydentów przewijały się: zerwanie podwodnych kabli, a także podejrzane manewry tzw. floty cieni.
„Flotą cieni” nazywana jest grupa statków pływających pod banderami państw trzecich – najczęściej afrykańskich – i wykorzystywanych przez Rosję do omijania sankcji. Jednostki nielegalnie transportują rosyjską ropę.
Moskwa testuje także gotowość NATO do obrony granic w powietrzu. W minionych miesiącach rosyjskie lotnisko kilkukrotnie naruszało przestrzeń powietrzną krajów stowarzyszonych – czy to wlatywaniem w strefę bombowcami, czy myśliwcami. Kremlowska propaganda tłumaczyła to „ćwiczeniami” w odparciu potencjalnego ataku. Wielokrotnie państwa basenu Morza Bałtyckiego – w tym Polska – podrywała swoje wojskowe statki powietrzne, aby eskortować intruzów.