Kilka tysięcy pasażerów musiało zmienić plany po tym, jak nad lotniskiem w Monachium służby zauważyły drony niewiadomego pochodzenia. Wcześniej podobnie było w Kopenhadze i Oslo. W Polsce o podejrzanych jednostkach – ale nie latających, a pływających – w okolicach portu w Szczecinie informował premier Donald Tusk. A Morski Oddział Straży Granicznej o rosyjskim kutrze niedaleko Władysławowa.
Bałtyk i regularne prowokacje
– Na zegarze była 6:40, gdy operator zwrócił uwagę na kuter bandery rosyjskiej. Jego szyper wprowadził jednostkę nad rurociąg i zmniejszył prędkość. Wywołany przez radio tłumaczył się problemami z silnikiem, jednak po nakazaniu odejścia znad rurociągu silnik zadziałał i kuter z prędkością 10 węzłów skierował się na północny zachód – raportowali funkcjonariusze Straży Granicznej.
Tuż po tym incydencie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji informowało, że do podobnych prowokacji na Bałtyku dochodzi regularnie. – W ciągu miesiąca Straż Graniczna odnotowuje kilka takich incydentów – powiedziała rzeczniczka MSWiA Katarzyna Gałecka.
Infrastruktura krytyczna. Co to jest?
Po serii podobnych zdarzeń, w których ślady prowadzą na wschód, sprawdzamy w Interii, jak w Polsce wygląda ochrona infrastruktury krytycznej.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wylicza, że za takie obiekty uznaje się m.in.: systemy zaopatrzenia w energię, surowce energetyczne i paliwa, systemy łączności, finansowe, zaopatrzenia w żywność i wodę czy systemy produkcji, składowania, przechowywania i stosowania substancji chemicznych.
– Infrastruktura krytyczna pełni kluczową rolę w funkcjonowaniu państwa i życiu jego obywateli. W wyniku zdarzeń spowodowanych siłami natury lub będących konsekwencją działań człowieka, infrastruktura krytyczna może być zniszczona, uszkodzona, a jej działanie może ulec zakłóceniu, przez co zagrożone może być życie i mienie obywateli. Równocześnie tego typu wydarzenia negatywnie wpływają na rozwój gospodarczy państwa. Stąd też ochrona infrastruktury krytycznej jest jednym z priorytetów stojących przed państwem polskim – podaje RCB.
Gazoport w Świnoujściu „chroniony całą dobę”
Jednym z takich obiektów jest gazoport w Świnoujściu. To tu przypływają tankowce z gazem skroplonym zaopatrujące Polskę w surowiec. I to w tej okolicy w ostatnich dniach polskie służby przeprowadziły ćwiczenia dotyczące ochrony infrastruktury krytycznej.
– Scenariusze operacji bojowych obejmowały m.in. abordaż jednostek pływających, desanty ze śmigłowców i neutralizację zagrożeń terrorystycznych – informuje Straż Graniczna.
Spółka zarządzająca gazoportem w odpowiedzi na pytania Interii zapewnia, że metody zabezpieczenia obiektu są „dostosowywane do zagrożeń i aktualnej sytuacji geopolitycznej w regionie”, a ćwiczenia są tylko jedną z nich. Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A podaje też, że wśród wdrażanych środków są m.in. systemy antydronowe. – W 2023 roku podjęliśmy w spółce szereg dodatkowych działań, mających na celu wzmocnienie bezpieczeństwa naszej infrastruktury i naszych pracowników dzięki bieżącej współpracy z wojskiem, strażą graniczną i policją – dodaje rzeczniczka spółki Iwona Dominiak.
– Porty w Szczecinie i Świnoujściu są chronione i monitorowane przez całą dobę, a wszelkie incydenty czy najmniej niepokojące sytuacje są, zgodnie z procedurami, zgłaszane odpowiednim służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo. Wspólnie ze służbami i administracją morską prowadzimy stały i wynikający z przepisów monitoring jednostek i ruchu w porcie – informuje Weronika Gocłowska z Zarządu Portów Morskich Szczecin i Świnoujście.
Ochrona nie na dzisiejsze czasy?
Eksperci, z którymi rozmawia Interia, stopień zabezpieczenia polskiej infrastruktury krytycznej oceniają jednak jako niedostateczny.
– W moim odczuciu niestety nie wygląda dobrze i ochrona nie jest dostosowana do dzisiejszych zagrożeń – mówi w rozmowie z Interią komandor podporucznik rezerwy, prezes Maritime Safety&Security Sebastian Kalitowski. Jak podkreśla, Bałtyk od 2023 roku stał się obszarem wysokiego ryzyka.
– Od 2007 roku, gdy zajmuję się bezpieczeństwem morskim i wywiadem morskim, Bałtyk nie był wymieniany w takim kontekście. Obserwujemy na nim zwiększenie aktywności wywiadowczej, mapowanie dna przy morskiej infrastrukturze krytycznej, sabotaże związane ze zrywaniem kabli podmorskich i zakłócenia systemu GNSS (Global Navigation Satellite System, termin określający globalne systemy nawigacji satelitarnej – przyp. red.). Rosjanie wykorzystują tak zwane aktywne środki do prowadzenia działań, których zadaniem są sabotaż i utrudnienie normalnego funkcjonowania państw Unii Europejskiej w celu osiągnięcia tzw. kontrolowanego chaosu – wylicza.
Anachroniczne przepisy. „Nie było i nie ma takiej ochrony”
Kalitowski dodaje, że warunki ochrony morskiej infrastruktury krytycznej reguluje międzynarodowy kodeks ochrony statku i obiektu portowego (ISPS). Jego przepisy – według eksperta – nie nadążają jednak za dzisiejszymi zagrożeniami. Nazywa je anachronizmem.
– Ten kodeks nie nakładał na obiekty morskiej infrastruktury obowiązku ochrony od strony morza. W związku z tym na wielu obiektach w Polsce nie było i nie ma takiej ochrony, nie wspominając już o zabezpieczeniu podwodnym jako również potencjalnie możliwym kierunku ataku. Przez dziesiątki lat na większości obiektów spełniano jedynie minimalne wymagania wynikające z ISPS i polskich przepisów prawnych – wskazuje.
I dodaje, że Rosjanie przygotowywali się do prowadzenia wojny hybrydowej od dziesięcioleci. – Sporządzali m.in. matryce potencjalnych celów na morzu i w portach ze świadomością, jak podatna na sabotaż i dywersję jest morska i podwodna infrastruktura krytyczna – mówi.
Kalitowski: Wielka bolączka, którą wykorzystują Rosjanie
Zdaniem rozmówcy Interii, brakuje nam świadomości w zakresie działań prowadzonych przez Rosjan „w zasadzie na każdym poziomie i wcale nie chcemy jej budować”.
– Przygotowujemy szkolenia z zakresu budowania świadomości sytuacyjnej oraz zrozumienia tego, co dzieje się dzisiaj na Bałtyku. Zainteresowanie jest zadziwiająco niskie, bo osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i ich przełożeni szkolą się tylko w zakresie wymaganych przez państwo i przepisy szkoleń. Każdy chce w zakresie bezpieczeństwa zrobić tylko tyle, ile od niego wymagają przepisy. To jest nasza wielka bolączka, którą wykorzystują Rosjanie i powoli to się na nas mści. Cechuje nas niska kultura bezpieczeństwa – komentuje komandor Kalitowski.
Bilski: Jest dużo do nadrobienia
Komandor porucznik rezerwy Artur Bilski, szef think tanku Nobilis Media, także mówi o latach zaniechań. – Z mojego doświadczenia wynika, że generalnie operatorzy infrastruktury krytycznej bardzo opornie podchodzili do tematu zagrożenia ze strony dronów, żeby nie powiedzieć że nawet lekceważąco. Jest dużo czasu do nadrobienia, a w przedsiębiorstwach o znaczeniu strategicznym wszystko trzeba przetestować: co się sprawdza, a co nie – uważa komandor Bilski.
W jego opinii operatorzy infrastruktury krytycznej „trochę przespali czas”, gdy trzeba było się zaopatrzyć. – Zawsze oszczędności brały górę, a teraz mogą być problemy ze zwalczaniem zagrożenia – dodaje Bilski.
Coraz więcej rosyjskich prowokacji
Według ekspertów musimy się oswoić z myślą, że rosyjskich prowokacji w najbliższym czasie będzie więcej, m.in. od strony Morza Bałtyckiego.
– Według mnie następnymi działaniami Rosjan na morzu z wykorzystaniem jednostek cywilnych mogą być próby blokowania torów podejściowych, wpłynięcia na mieliznę, a nawet kolizje z innymi statkami czy nabrzeżami – prognozuje w rozmowie z Interią komandor Kalitowski.