To efekt zajęcia drugiego miejsca w grupie G. Co ciekawe, w ostatecznym rozrachunku Holandia wyprzedziła Polskę o trzy punkty, legitymując się również lepszym bilansem bramkowym. Polacy musieliby zatem – po pierwsze wygrać zaprzepaszczony mecz w Helsinkach z Finlandią (1:2) – a dodatkowo zwyciężyć w jednym ze zremisowanych spotkań (oba 1:1) z Oranje. Zadanie było zatem trudne do realizacji.
MŚ 2026: Z kim reprezentacja Polski zagra w barażach? Oto scenariusze!
Co dalej? Wszystko wyjaśni się na przestrzeni najbliższych kilkunastu godzin. We wtorek (tj. 18 listopada) zapadną decydujące rozstrzygnięcia w kontekście europejskiej części eliminacji. Najbardziej interesujące z perspektywy Polski będą mecze Szkocja – Dania oraz Austria – Bośnia i Hercegowina. Dlaczego?
To kwestia układu w tzw. koszykach przed barażami. Dzięki wygranej nad Maltą i udanej generalnie udanej końcówce eliminacji, Polska znalazła się w pierwszym koszyku.
Aby jednak w nim pozostać, polscy kibice muszą trzymać kciuki, żeby nie zrealizowały się dwa następujące scenariusze:
- Szkocja nie może wyprzedzić Danii w grupie C
- Bośnia i Hercegowina nie może wyprzedzić Austrii w grupie H
Szkoci i Bośniacy do realizacji tych celów muszą wygrać swoje mecze, co w przypadku rywalizacji z Danią i Austrią, wydaje się misją trudną.
Są jeszcze dwa scenariusze związane ze Szwajcarią oraz Belgią, ale tu musiałoby dojść do klęsk z gatunku wręcz nierealnych. Czyli Kosowo wygrywa różnicą… aż sześciu goli swój ostatni mecz w grupie A (ze Szwajcarią właśnie), a Belgowie przegrywają u siebie wtorkowe starcie z Liechtensteinem. Te wersje wydają się być jednak irracjonalne.
Co w przypadku pozytywnych wyników Duńczyków i Austriaków? Polska pozostanie w koszyku numer 1 i będzie pewna, że w półfinale barażowym zagra w roli gospodarza z zespołem z koszyka czwartego. Czyli teoretycznie tego najsłabszego. A jeśli przyjdzie do walki w finale, dojdzie do losowania gospodarza i nadal nie będzie konieczności grania z rywalami pokroju Włochów, Ukrainy czy Turcji – z koszyka pierwszego.
Losowanie strefy barażowej o MŚ 2026 już w czwartek (tj. 20 listopada) o godzinie 12:30, transmisja w TVP Sport.
Udane baraże polskich piłkarzy. Zespół Jana Urbana nie przegrywa
W ostatnich latach polscy piłkarze są specjalistami w grze o bilety na duże turnieje, rywalizując poprzez tzw. drugą, barażową szansę. Tak było m.in. w przypadku poprzedniego mundialu w Katarze (2022), gdzie Polacy znaleźli się dzięki wygranym spotkaniu ze Szwecją.
Po wykluczeniu z rywalizacji Rosjan, na których trafił polski zespół – ze względu na bestialski atak na Ukrainę – Polska zagrała w finale ze Szwedami. W Chorzowie, po golach Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego – skończyło się na stosunkowo pewnym zwycięstwie 2:0. To był też duży sukces ówczesnego selekcjonera Czesława Michniewicza. Polak został ściągnięty awaryjnie po burzliwym rozstaniu na linii PZPN – Portugalczyk Paulo Sousa.
Dwa lata później podobna historia spotkała zespół dowodzony przez Michała Probierza. Tym razem była mowa o Euro 2024. Polacy musieli już jednak przebrnąć przed dwie przeszkody. Zaczęło się od wysokiego zwycięstwa na PGE Narodowym z Estonią (5:1) w półfinale. W barażowym finale Polska po serii rzutów karnych (0:0 w regulaminowym czasie i dogrywce) ograła w Cardiff Walię. Bohaterem spotkania został wówczas bramkarz Wojciech Szczęsny, broniący decydującą „jedenastkę” na korzyść Polaków.
Jak będzie za trzecim podejściem – w stosunkowo niedalekiej odległości czasu? Jedno jest pewne. Zespół trenera Urbana złapał dobrą serię. W drugiej połowie 2025 roku, odkąd drużynę prowadzi były zasłużony reprezentant, ostatnio pracujący w Górniku Zabrze, Polska nie przegrała meczu.
We wrześniu remis z Holandią w Rotterdamie (1:1) i zwycięstwo z Finlandią (3:1) w Chorzowie. W październiku wygrana w towarzyskim meczu z Nową Zelandią (1:0), uczestnikiem MŚ 2026 – ponownie na Superauto.pl Stadionie Śląskim – oraz eliminacyjne zwycięstwo z Litwą (2:0) w Kownie. I historia najnowsza, remis na PGE Narodowym z Holendrami (1:1) i wymęczone wyjazdowe zwycięstwo z Maltą (3:2).


