Oto główne motywy kampanii, które układają się w swoiste „kampanijne bingo” i których możemy się w toku wyborczej walki spodziewać. Lepiej się na nie przygotować – będzie mniej cierpienia dla nas wszystkich.
1. Niedocenianie sprawności kampanii Rafała Trzaskowskiego
Co byśmy zrobili bez lewicowo-liberalnej bańki, w którą tworzą komentatorzy, publicystki czy politycy, którzy nigdy nawet nie stali obok partii, która ma więcej niż 5 proc. poparcia? Na pewno żylibyśmy w świecie, gdzie nie wszystko, co zrobi Koalicja Obywatelska jest złe. Ale nie żyjemy. Trzeba więc szykować się na rytualną krytykę wszystkiego, co zrobi Rafał Trzaskowski.
Kto zrobi najbardziej seksistowski spot, którego seksizm zobaczą dwie osoby na X? Kto zrobi najbardziej sztuczną rzecz pod publiczkę, czy pokaże swoje „uprzywilejowanie”? Kto opowie najmniej śmieszny żart? Kto niewystarczająco mocno przeprosi za błędy Leszka Balcerowicza? Wiadomo, że Rafał Trzaskowski. Nie mówię tu o zwykłej, choćby najbardziej ciętej publicystyce, a o zwykle pojawiającej się w kampanii karawanie narzekaczy, którzy będą podążali krok za kandydatem i kręcili nosem na każdy jego krok. Co ciekawe, będą to ludzie, których spotkamy jednocześnie w innej karawanie. Karawanie widzącej w kampanii „niezależnego” kandydata PiS same plusy.
2. Przecenianie sprawności kampanii Karola Nawrockiego
To druga strona tego samego medalu. Ci sami ludzie, którzy w każdym kroku Rafała Trzaskowskiego będą widzieć zapowiedź porażki, w kampanii Karola Nawrockiego usłyszą tony przyszłej wiktorii. Gdyby Rafał Trzaskowski wszedł na siłownię lub przebiegł się po parku, śmiechom nie byłoby końca. Ale skoro zrobił to Karol Nawrocki, nagle te proste (i zdrowe!) czynności urastają do rangi prezydenckiej więzi z polskim ludem. To oznacza, że każdy spot kandydata i jego propozycja będą domyślnie „w punkt” i musiałby naprawdę przejechać zakonnicę, żeby sobie w oczach części „komentariatu” zaszkodzić (lepiej tego nie sprawdzać). Tak samo każdy brudny chwyt i przegięcie będzie tylko wyrazem słusznego gniewu elektoratu i jakiejś pokrętnej sprawiedliwości („libkom” nigdy nie wybacza się do końca) tego mającego wyłącznie dobre intencje kandydata.
Co ciekawe, ta postawa nie wynika ze skrytego lub otwartego popierania PiS. To raczej rodzaj bardzo polskiego odruchu przekornego czarnowidztwa, który w ostatnich latach został dodatkowo wypromowany przez algorytmy social mediów, które eksponują poglądy wywołujące najwięcej „gównoburz” i reakcji. W efekcie szklanka demokratów będzie zawsze do połowy pusta, a szklanka prawicy przepełniona mimo gołym okiem widocznych braków.
Ciekawym zjawiskiem będą w tym kontekście reakcje na rzekome skandaliczne relacje Karola Nawrockiego ze środowiskami nacjonalistycznymi. Już pojawiły się komentarze, że cała sprawa Nawrockiemu się… przysłuży, bo „media przegrzewają temat”. Oczywiście liberalne, bo te prawicowe rzadko przegrzewają cokolwiek.
3. Światowość kandydata KO
Ten motyw zawsze wraca jak zły szeląg, choć jego skuteczności nigdy nie dowiedziono, a najbardziej światowi kandydaci zawsze przegrywali. Światowi, czyli w polskim rozumieniu, potrafiący najbieglej posługiwać się językami obcymi. Już pojawiły się wezwania do językowego pojedynku Trzaskowski-Nawrocki, już krążą filmiki z dukającym po angielsku kandydatem PiS, kto wie, czy w debacie znienacka nie pojawi się pytanie po angielsku.
Szykujmy się też na pojedynek na zdjęcia z ważnymi ludźmi (Joe Biden vs. Wielki Bu), ale pamiętajmy, żeby nie domagać się wiedzy, jakie ważne dla świata sprawy zostały podczas tych paruminutowych załatwione. Bo wchodzimy już nie na teren polskiej „światowości”, a do świata realnej polityki, gdzie liczy się, czy ktoś potrafi coś załatwić. Jak – czy się to komuś podoba czy nie – Andrzej Duda w tym jednym momencie, kiedy podczas rozmowy z Donaldem Trumpem przyczynił się do odblokowania pomocy dla Ukrainy. Tak, ten Andrzej Duda.
4. Fochy Szymona Hołowni
Szymon Hołownia działa szybciej, niż autor myśli. Planując, tekst szczególnie punkt o liderze 2050 wydawał mi się najbardziej atrakcyjny, bo przecież za szybko się nie wydarzy. Przewidywałem jego realizację w drugiej turze, kiedy zacznie się znane z 2020 roku hamletyzowanie w sprawie przekazania poparcia przy hałaśliwej presji autorytetów i „autorytetów”. Stało się inaczej, bo Szymon Hołownia umieścił się na pluszowym krzyżu opozycjonisty do swojej własnej koalicji już teraz. I można przeczuwać, że ostatniego słowa jeszcze nie powiedział.
5. Znany lewicowiec wybiera PiS, a znana aktorka obraża wyborców PiS
Porządna kampania nie może obejść się bez „niespodziewanego” i wywołującego „niespodziewane” oburzenie przejścia do obozu wroga z PiS i poparcie jego kandydatury. Ruch w odwrotną stronę będzie oczywiście nazywany głosem rozsądku, ale dla wolty mniej lub bardziej znanego lewicowca warszawskiego nie będzie litości. Karuzela oburzenia zajmie nam dobre parę tygodni i przetykana będzie tylko oburzeniem na mniej lub bardziej znaną co najmniej z telewizyjnych reklam osobę, która „obrazi” wyborców PiS. Wyborcy PiS nie poczują się obrażeni, ale to będzie bez znaczenia dla broniących ich komentatorów. Nigdy nie ma.
6. (Nowość) Media znów przegrają
Zaufanie do mediów szoruje po dnie. Złożyły się na to z jednej strony tępa propaganda z czasów PiS, wybielanie „własnych” kandydatów i niezdrowa fascynacja wpadkami obozu przeciwnego (po każdej ze stron), z drugiej ogólny spadek jakości mediów (niedługo opowiemy o tym przy publikacji raportu „Co cię wkurza w portalach”). Dodatkowo swoje robią też politycy, którzy broniąc własnych interesów, wolą mieszać media z błotem przy każdej próbie krytyki przy oklaskach swoich co radykalniejszych sympatyków.
Zamieszanie wokół publikacji „raportu PiS” o Karolu Nawrockim, w którym pojawiają się bardzo poważne znaki zapytania co do związków kandydata PiS ze środowiskami nacjonalistycznymi i przestępczymi pokazuje też, jak media mogą sobie same zaszkodzić. Oto poważny portal w tonie lekkiej plotki cytuje i pokazuje raport, a poważna gazeta publikuje go w całości pisząc, że co prawda nie potrafi jeszcze w pełni zweryfikować jego prawdziwości, ale robi to dla interesu publicznego.
Tak to teraz będzie wyglądać? Jeśli związana z PiS agencja czarnego PR stworzy podobny raport o Rafale Trzaskowskim, także zostanie w podobnej formie i bez dziennikarskiej weryfikacji opublikowany? Już sam fakt stawiania takich pytań pokazuje, na jakim zakręcie są dziś poważne, niepropagandowe media.
Musimy pamiętać, że w czasie kampanii wyborczej nasi odbiorcy jeszcze uważniej przyglądają się naszej pracy. Powinniśmy się tu pokazać z jak najlepszej strony. Propagandziści i tak zrobią swoje, naszym celem jest wyłącznie dobrze poinformowane społeczeństwo, które samo decyduje o sobie i swoich politycznych wyborach. Tak widzimy to w Gazeta.pl.
A teraz zejdźmy na ziemię, bo świat się zmienił
Spektakularna porażka Kamali Harris w starciu z wielokrotnie skazanym Donaldem Trumpem, którego lista win to całe spektrum od przewałów finansowych po seksualne, dobitnie pokazała, w jak dziwnych czasach żyjemy.
Okazało się po raz kolejny, że stara kampanijna polityka nie działa. Komitety poparcia, lajki od celebrytów i cała technologia trafiania do grup odbiorców jakby to były owce, które trzeba raz na cztery czy pięć lat zbałamucić spotami i pustymi obietnicami – już nie wystarczą.
Donald Trump (i dwukrotnie PiS) wygrał nie tylko dlatego, że był bezwstydnym populistą (bo był i będzie), ale dlatego, że z jakiegoś powodu LEPIEJ odpowiedział na potrzeby i lęki swoich wyborców. Podlał to z Elonem Muskiem sosem dezinformacji, hejtu i propagandy, a mimo to Amerykanie to w nim zobaczyli odpowiedź na swoje problemy czy rosnące frustracje. Także frustracje związane z tzw. establishmentem politycznym i medialnym.
Okazało się, że można być najnowocześniejszym politykiem, można mieć poparcie największych gwiazd na świecie (Taylor Swift) i przegrać z kretesem. Okazało się też 15 października w Polsce, że można mieć miliardy Orlenu, pegasusa i całe media publiczne i też przegrać wszystko. Wspólny mianownik? Wystarczy na początek sprawić, żeby ludzie mieli cię dosyć.
Realizacja któregokolwiek z wymienionych wyżej punktów zbliży każdego kandydata i każde wspierające go środowisko do tego gwarantującego porażkę celu.