Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach wydała zgodę na zniszczenie tam zamieszkałych żeremi i zakopanie nor bobrów na terenie Nadleśnictwa Staszów
położonego w całości na terenie woj. świętokrzyskiego.
Zezwolono ponadto na odstrzał 40 bobrów rocznie. Choć przyrodnicy przy każdej okazji przypominają o pozytywnym wpływie na ekosystemy, w których bobry egzystują, leśnicy nie chcą tych zwierząt na swoim terenie.
Odstrzał bobrów w woj. świętokrzyskim. Przyrodnicy krytykują
O sprawie informuje profil Nasze Lasy w serwisie X. Wniosek o zabicie 120 bobrów wystosowało Nadleśnictwo Staszów. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach wydała po dwóch miesiącach zgodę na działania „zakazane względem gatunku chronionego”, bo bóbr w Polsce jest pod ochroną częściową, a pozwolenie na odstrzał jest wydawane w drodze wyjątku.
Rocznie myśliwi z czterech wyznaczonych kół łowieckich w woj. świętokrzyskim będą mogli zabić 40 bobrów. Odstrzał będzie trwał od października 2025 r. do końca 2027 r., co oznacza, że zginąć może nawet 120 zwierząt.
Celem jest „ograniczenie szkód powodowanych przez bobra” na terenie Nadleśnictwa Staszów. Winowajcy mają hamować przepływ wody w zbiornikach retencyjnych. Leśnicy chcą zniszczyć tamy i żeremia, a także zasypać nory bobrów. Myśliwi będą mogli płoszyć zwierzęta.
Nadleśnictwo wyjaśnia, że decyzja o złożeniu wniosków do RDOŚ Kielce podyktowana została głównie zagrożeniem zniszczenia zbiorników retencyjnych wybudowanych ze środków unijnych.
„Działalność zwierząt powoduje uszkodzenie budowli hydrotechnicznych (tj. zbiorników wodnych, zastawek i namulników) i hamuje przepływ wody w urządzeniach hydrotechnicznych małej retencji przez niszczenie brzegów, zatykanie ich gałęziami i ziemią, nie pozwalając na swobodną filtrację oraz przepływ wody do zbiorników retencyjnych” – czytamy w wyjaśnieniu.
Stwierdzono też, że działania nie wpłyną negatywnie na stabilność lokalnej populacji bobrów.
Leśnicy argumentują, że bobry uszkadzają ich zbiorniki i może to powodować podtopienia poniżej. To po co je w ogóle budowali i wydali na to nasze 2 miliony zł!
Rozważano też inne opcje, ale w uzasadnieniu RDOŚ napisała jednak, że ze względu na „brak możliwości zastosowania racjonalnych rozwiązań alternatywnych” uznaje wniosek nadleśnictwa za zasadny.
Innego zdania są działacze społeczni. Wały można np. wzmocnić siatką – tak, aby utrudnić dostęp zwierzętom.
„Leśnicy chcą zabić 120 chronionych bobrów, bo podobno psują im zbiorniki małej retencji. Zbiorniki te miały zastąpić działalność bobrów – leśnicy twierdzą, że lepiej wiedzą jak zatrzymać wodę w lesie” – komentują decyzję RDOŚ ekolodzy z inicjatywy Nasze Lasy.
Przyrodnicy decyzję o odstrzale zwierząt uważają za absurdalną. „Zamiast darmowej, naturalnej retencji na dużym obszarze, mamy punktowe sztuczne zbiorniki za 2 miliony zł i depopulację zwierząt chronionych” – zauważają.
Klub Przyrodników podkreśla, że bobry mają także wpływ na inne gatunki (również chronione), które są zależne od ich siedlisk. Zwierzęta te przyczyniają się do utrzymania równowagi biologicznej w przyrodzie.
- Australijski torbacz został już uznany za wymarły. Wtedy wkroczyli Polacy
- Owady znowu w roli głównej. Białko z pcheł może zmienić nasze życie
Ile jest bobrów w Polsce?
Nie wiadomo dokładnie, ile bobrów żyje w Polsce. Według statystyk Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w 2000 r. mieliśmy 24 464 osobników, ale w 2022 r. już niemal 150 tys.
W 2013 r. Polska w raporcie przedłożonym Komisji Europejskiej oszacowała krajową populację na ok. 36-41 tys. bobrów. Z kolei według danych Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w tym samym roku mieliśmy ponad 90 tys. osobników. Należy wziąć pod uwagę, że są to dane szacunkowe.
Informacje publikowane przez GDOŚ pochodzą od regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, które z kolei pozyskują dane od jednostek organizacyjnych Lasów Państwowych i parków narodowych, np. na podstawie inwentaryzacji przyrodniczych. „Dane te nie są poparte pracami terenowymi, są jednak zbierane raz do roku z tych samych źródeł” – podkreśla Główny Urząd Statystyczny.