Spoglądając całościowo na to, jak prezentował się w trakcie sezonu 2024/25 zespół z Lublina, trzeba przyznać, że to zasłużony złoty medalista. Bogdanka LUK już na starcie zadziwiła wszystkich, sięgając po światową gwiazdę, Wilfredo Leona. A jak się okazało, to był dopiero początek dobrych informacji płynących z Lublina.

PlusLiga: Bogdanka LUK Lublin z mistrzostwem Polski. To wielki sukces!

Dobrych, bo niezależnie od kibicowskich przekonań, takie postaci jak Leon, to z pewnością wielka jakość dokładana do wartości polskich rozgrywek. Dla reprezentanta Polski, który był w niedalekiej przeszłości m.in. MVP finału złotych dla Polski mistrzostw Europy (2023), a do PlusLigi przyjeżdżał w roli mistrza Italii, to też było wyzwanie. Pytaniem bez odpowiedzi pozostawało tylko, czy Leon poradzi sobie z obciążeniami pod względem zdrowotnym. Na początku faktycznie ten siatkarz był nieobecny, ale kiedy już wszedł do składu Bogdanki LUK, to raz jeszcze potwierdził swoją wielką klasę.

Trzeba jednak uznać, że zespół z Lublina to nie tylko Leon. Rozgrywający świetny sezon, najpewniej najlepszy w karierze – kapitan Marcin Komenda. Do tego duet środkowych, Bułgar Alex Grozdanow oraz Kanadyjczyk Fynnian McCarthy. Wspierany dzielnie przez rezerwowego Jana Nowakowskiego. Wreszcie dwóch nieoczywistych bohaterów, którzy do Lublina przyjechali prosto z Trefla Gdańsk – atakujący Kewin Sasak i partner w przyjęciu Leona – Mikołaj Sawicki. Ten drugi początkowo nie mój wedrzeć się do składu, gdzie swoje miejsce miał Bennie Tuinstra. Ostatecznie jednak Holender przegrał rywalizację z Sawickim i trzeba przyznać, że polski przyjmujący zasłużenie udowodnił, że w duecie z Wilfredo Leonem, urósł do miana gracza naprawdę dużego formatu. Nie sposób też zapomnieć o libero. Brazylijczyk Thales Hoss potrafił spiąć całą linię, czy to spoglądając na przyjęcie, czy to w walce typowo defensywnej.

Bogdanka LUK w ćwierćfinale uporała się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, na czele z Bartoszem Kurkiem czy trenerem Andreą Gianim. W półfinale lubelski zespół wyszarpał aktualnym mistrzom Polski sukces, wygrywając decydujący mecz na ich terenie. Mając JSW Jastrzębski-Węgiel na rozkładzie, do finału Bogdanka LUK weszła na tyle rozpędzona, że po dwóch meczach prowadziła już 2:0, wygrywając dwukrotnie po 3:0.

Po drugiej stronie siatki był Aluron CMC Warta Zawiercie. Drużyna trenera Michała Winiarskiego, przez wielu uważana za głównego kandydata do złota. Ale nie ma co ukrywać, zespół mający swoje duże problemy – przede wszystkim kadrowe. Przed finałem ze względu na kontuzję wypadł atakujący Karol Butryn. Już w finałowej batalii doszedł do tego środkowy Jurij Gladyr. Zawiercianie ratowali się transferem medycznym, ściągając wielką – ciągle świecącą gwiazdę – Georga Grozera. Niemiec dołożył swoje w meczu numer 3, kiedy to w Sosnowcu (Jurajscy Rycerze w „czwórce” w play-off tam grali w roli gospodarza) wicemistrzowie Polski odroczyli ceremonię medalową.

Sobotni finał w Lublinie pokazał jednak, że Bogdanka LUK – trochę jak w przypadku domowych, żółtych, a nawet trochę wchodzących w złotą barwę – koszulek, zasłużyła na miano najlepszej w kraju.

Emocje na równym poziomie zakończyły się właściwie w pierwszym secie, kiedy to Jurajscy Rycerze mieli nawet cztery punkty przewagi, próbując raz jeszcze oszukać los. Mocno naciskany zagrywką Leon, do tego trochę nerwowości po stronie gospodarzy i solidna gra przyjezdnych, dała nadzieję na myśl o kolejnym, piątym meczu – we wtorek (tj. 13 maja) ponownie w Sosnowcu. Ale ostatecznie, po nieskończonych kilku atakach w końcówce, zrobiło się najpierw 21:21, a następnie całość zamknął koncertową serią na zagrywce Leon, zamykając seta asem serwisowym (25:22) po równo pół godzinie gry.

Druga partia? Miażdżące 25:15. Warto dodać, że w drugim meczu serii finałowej, również w Lublinie, Bogdanka LUK potrafiła rozbić Jurajskich Rycerzy dwukrotnie po 25:14. Siła na zagrywce to jednak nie wszystko. Lubelski zespół po prostu sportowo był lepszy. Zarówno za tym pierwszym, drugim, jak i czwartym razem serii gry o złoto.

Zawiercianom trzeba jednak oddać, że nawet mając swoje problemy, zerwali się raz jeszcze na początku trzeciego seta. Zaczynając od przewagi, a następnie do końca, naciskając przeciwnika. Winiarski szukając oddechu dla liderów – swoje zdrowotne problemy miał również grający Aaron Russell – szukał też rozwiązań paszportowych. Dając m.in. moment do gry dla dwójki: libero Luke Perry i przyjmujący Patryk Łaba. To było jeszcze w trzecim secie. Gdyby nie okoliczności, pewnie Australijczyk grałby w tym i poprzednim finale. Ale jednak, jeśli w serii trzy mecze kończą się na wynikach 3:0 dla Bogdanki LUK, to nie ma tu mowy o przypadku. Lubelska drużyna zasłużenie sięgnęła po złoto. Pierwszy medal w swojej historii, spoglądając na mistrzostwa Polski. Od razu z tego najważniejszego, najcenniejszego kruszcu.

Srebro dla Jurajskich Rycerzy (drugie z rzędu), brąz dla PGE Projektu Warszawa – tak ułożyło się ligowe podium sezonu 2024/25. Ale to jeszcze nie koniec sportowych emocji z udziałem siatkówki klubowej. Już 16-18 maja w łódzkiej Atlas Arenie Final Four Ligi Mistrzów. Tam ponownie zagrają zawiercianie, już bez Grozera (kwestie proceduralne), ale być może z wyleczonym Butrynem. W „polskim półfinale” zmierzą się w sobotę (tj. 17.05) z JSW Jastrzębskim-Węglem.

A Bogdanka LUK? Może świętować. Po takim sezonie, z dwoma tytułami na koncie, w pełni sobie na to zasłużyli!

Udział
Exit mobile version