W środę europoseł Grzegorz Braun z posłem Romanem Fritzem i grupą sympatyków wtargnęli do szpitala w Oleśnicy, by dokonać „obywatelskiego zatrzymania” lekarki Gizeli Jagielskiej. Ginekolożka dokonała zabiegu przerwania ciąży w 36. tygodniu, co opisała szeroko „Gazeta Wyborcza” w swoim reportażu w marcu. Lekarka podkreśla, że przerwanie ciąży było zgodne z prawem i wcześniej konsultowane z krajowym konsultantem w dziedzinie perinatologii. Po informacjach w mediach na ten temat oleśnicka prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Sprawę wyjaśnia też Ministerstwo Zdrowia.
Spektakl Brauna w Oleśnicy
Jak relacjonowała w PAP Jagielska, Braun wtargnął do działu administracyjnego szpitala, z grupą osób zagrodził jej drogę i „zamknął w pomieszczeniu administracyjnym”. Przez ponad godzinę, jak mówiła, nie mogła wykonywać swoich obowiązków. – Obrażał mnie i kierował wobec mnie groźby, doszło też wobec mnie do rękoczynu, ponieważ jak chciałam odjeść, to byłam popychana i szarpana – mówiła lekarka. 1,5-godzinne nagranie całej sytuacji zamieścił na YouTube sam Braun.
Na wideo widać, jak brauniści blokują Jagielską w korytarzu. Europoseł powtarza słowa o „zatrzymaniu obywatelskim”. W końcu przyjeżdżają wezwani przez Brauna policjanci. Po krótkiej wymianie zdań już wiadomo, że funkcjonariusze Braunowi nie pasują. Dlaczego? Bo nie słuchają jego poleceń i nie odpowiadają na wezwania, by nie dopuścić lekarki do kontaktu z pacjentami. Polityk ruga policjantów. – Komu pan służy, po której stronie pan staje, gdy pan słyszy, że jest podejrzenie przestępstwa morderstwa ze szczególnym okrucieństwem? – mówi do jednego z policjantów. Funkcjonariusz tłumaczy, że w tej sprawie toczy się śledztwo prokuratury, ale to do zebranych nie dociera. Braun dzwoni w końcu do komendanta, ale od niego też słyszy o prowadzonym śledztwie. Do innego funkcjonariusza poseł zwraca się upokarzającym tonem. – Ilu pan zapisał świadków? Ile nazwisk ma pan w notatce? Dlaczego pan tu stoi i się obija? Do roboty, do roboty! – pogania. Przepychanka słowna trwa. Gdy wybija południe, Braun i pozostali zaczynają się modlić.
Niszczy, bo może
W Oleśnicy Braun po raz kolejny urządził teatr i jak zwykle nie zważał na koszty. Polityk dawno temu wymyślił sobie, że pod pozorem walki o lepszą sprawę może robić, co mu się żywnie podoba i zbijać na tym kapitał polityczny. Przypomnijmy kilka jego destrukcyjnych spektakli:
- W marcu tego roku na opolskim rynku zniszczył wystawę zdjęć z organizowanych w Opolu marszów równości. Na planszach napisał farbą w spreju „stop propagandzie zboczeń”. Przekonywał, bez zaskoczenia, że „stanął w obronie demoralizowanych Polaków”. Na miejscu byli policjanci. Media relacjonowały, że stali i się przyglądali;
- W styczniu 2023 roku zniszczył choinkę ustawioną w krakowskim sądzie. Nie podobały mu się ozdoby z symbolami LGBT i Unii Europejskiej. Obecnym na miejscu policjantom mówił, że to wstyd, że noszą polski mundur;
- W maju 2023 roku w Warszawie poseł przerwał wykład prof. Jana Grabowskiego, zaczął niszczyć mikrofon i sprzęt nagłaśniający. Policja nie wyprowadziła go z sali, bo Braun zasłaniał się immunitetem poselskim;
- W marcu 2022 roku Braun, w ramach „interwencji poselskiej”, wtargnął do Narodowego Instytutu Kardiologii i szarpał się z byłym ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim. – Biegał po szpitalu, próbował wtargnąć z innymi osobami do pomieszczeń, gdzie leżą pacjenci, także najciężej chorzy po operacjach, nie licząc się z chorymi, nie szanując ludzkiego życia i zdrowa – relacjonował w PAP Szumowski. Policja Brauna wyprosiła;
- I w końcu sprawa bodaj najgłośniejsza, czyli zgaszenie żydowskich świec w Sejmie. Braun użył do tego gaśnicy, przy okazji pryskając w twarz kobiety obecnej na miejscu. Poseł został wykluczony z obrad.
Schemat jest zawsze podobny. Braun coś niszczy, przeszkadza w pracy lekarzom lub wprost zagraża osobom obecnym w miejscu „interwencji”. Obecna na miejscu policja – świadoma, że ma do czynienia z człowiekiem z immunitetem – nie podejmuje żadnych stanowczych działań. Jedyne kary, które dotychczas spotkały Brauna, to finansowe, nakładane przez Sejm lub, ostatnio, Parlament Europejski. Kronika awantur fundamentalisty pokazuje, że nie są one skuteczne.
Przed czym chroni immunitet
Czy immunitet rzeczywiście wiąże ręce policjantom? Zapytaliśmy o to prawników.
– Ani immunitet europosła, ani posła Sejmu RP nie uprawnia do podejmowania działań niezgodnych z prawem. Jeśli w Oleśnicy doszło do sparaliżowania prac szpitala, to nie możemy mówić o żadnej interwencji poselskiej, która mieściłaby się w zakresie mandatu posła. Interwencja poselska musi być zgodna z prawem, a takie nie jest torpedowanie prac placówki medycznej. Podobnie jak zabranie choinki z sądu w Krakowie i wyrzucenie jej do kosza – mówi nam dr hab., prof. UJ Szymon Tarapata z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. – W zakres mandatu posła przecież nie wchodzą czyny niezgodne z prawem, poseł nie może niszczyć mienia, szarpać innych osób, naruszać miru domowego. Jeśli parlamentarzysta realizuje czyny o znamionach określonych w przepisach ustawy karnej, zasłaniając się przy tym swoim mandatem, to po prostu łamie prawo. Jeśli sprawa jest oczywista, policjanci mogą reagować, trudno sobie wyobrazić, że jest inaczej. Jeśli parlamentarzysta chciałby kogoś pobić, to funkcjonariusze mieliby stać bezczynnie tylko dlatego, że napastnik ma immunitet? – podkreśla karnista.
Dr hab. Andrzej Jackiewicz, konstytucjonalista, profesor Uniwersytetu w Białymstoku mówi, że „generalna zasada jest taka, że nie można zatrzymać lub aresztować parlamentarzysty bez zgody odpowiednio Sejmu, Senatu lub Parlamentu Europejskiego”. – Wyjątkiem od zasady jest ujęcie na gorącym uczynku. Wówczas może dojść do zatrzymania, jeśli jest ono niezbędne do prawidłowego toku postępowania. A zatem sam „gorący uczynek” to za mało. Zatrzymanie musi być też konieczne; na przykład osoba z immunitetem usuwa ślady przestępstwa lub wsiada w stanie nietrzeźwym do samochodu i trzeba ją zatrzymać, by nie doszło do czynu niezgodnego z prawem i zagrożenia dla innych osób. Ale te przesłanki muszą być jednoznaczne i oczywiste. Pytanie, czy taka była sytuacja w szpitalu w Oleśnicy. To trudne zagadnienie, gdy nie zna się szczegółowych okoliczności, ale policjanci muszą mieć absolutną pewność, że mogą dokonać zatrzymania – wyjaśnia. Prawnik podkreśla, że inną sprawą jest zapobieżenie popełnieniu przestępstwa, co nie musi oznaczać zatrzymania posła. – To nie jest tak, że gdy osoba z immunitetem chce na przykład kogoś uderzyć, policjanci niczego nie mogą zrobić. Mogą nawet użyć środków przymusu bezpośredniego, by zapobiec złamaniu prawa, tym bardziej, gdy jest jasne, że chodzi np. o zagrożenie zdrowia innej osoby – mówi prof. Jackiewicz.
W styczniu 2024 roku Sejm uchylił immunitet Braunowi na wniosek prokuratury. Sprawa dotyczyła m.in. zgaszenia świec chanukowych i naruszenia nietykalności cielesnej Szumowskiego. Po tym jednak Braun został wybrany do Parlamentu Europejskiego. W październiku do PE wniosek o uchylenie immunitetu skierował Adam Bodnar. Tam procedura cały czas trwa. Jak wynika z porządku obrad na stronie PE, Komisja Prawna zajmie się wnioskiem ws. Brauna w środę 23 kwietnia. Później nad ew. uchyleniem będą głosować europosłowie na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego. Najbliższa sesja rozpocznie się 5 maja. Kolejna odbędzie się w czerwcu.
Co z tym robić? „MSWiA powinno wydać rozporządzenie”
W środę Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy zdecydowała o wszczęciu śledztwa w sprawie wtargnięcia Brauna do szpitala. Chodzi m.in. o pozbawienie wolności lekarki i naruszenia jej nietykalności cielesnej. Prokuratura sprawdzi też, czy nie narażono życia i zdrowia pacjentów lekarki, uniemożliwiając jej opiekę nad nimi. Do patointerwencji Brauna w Oleśnicy na X odniósł się szef MSWiA Tomasz Siemoniak. „Każdy, kto grozi lekarzom i dezorganizuje pracę szpitala, poniesie surowe konsekwencje swoich czynów. Pracownicy służby zdrowia zasługują na szacunek i wsparcie. Policja będzie w takich przypadkach bezwzględnie stosowała prawo” – pisał na X. „Bezwzględna” policja nie była, gdy Braun i jego stronnicy awanturowali się w szpitalu.
– Państwo nie reaguje na awantury, które pod płaszczykiem interwencji poselskich urządza Braun. W moim przekonaniu policja nie jest uwrażliwiona na to, że posłowie i eurodeputowani mogą popełniać przestępstwa i nie wiedzą, jak zachowywać się w takich sytuacjach. MSWiA powinno wydać rozporządzenie z wytycznymi, jak reagować na sytuacje z udziałem parlamentarzystów – mówi nam Przemysław Witkowski, ekspert zajmujący się radykalnymi ideologiami, zastępca dyrektora Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza.
Inna sprawa, że stanowcza reakcja policji mogłaby Braunowi pomóc w pompowaniu wizerunku niezłomnego bojownika i poszerzaniu grona wyznawców. Witkowski na tę uwagę odpowiada: – Policjanci nie mogą się zastanawiać nad tym, czy interwencja wobec posła nie okaże się przypadkiem korzystna dla niego marketingowo. Kto ma tutaj ustalić granicę? Funkcjonariusz ma działać, gdy widzi łamanie prawa i tyle. Radykalny działacz Wojciech Olszański uczestniczy w wielu procesach sądowych, w niektórych został już skazany i miał dzięki temu reklamę, ale to nie ma znaczenia. Albo państwo istnieje i prawo jest równie dla wszystkich, albo nie. To, co robi Braun, nie ma nic wspólnego z prawdziwymi interwencjami poselskimi. To po prostu strategia marketingowa, dzięki której polityk może kreować się na tego niezłomnego.