Cała dyskusja sprowadza się do problemu objęcia Polski programem Nuclear Sharing. Program ten powstał jeszcze w latach 50. XX wieku i związany był z doktryną Trumana. Cała koncepcja polega na tym, że Stany Zjednoczone, które są dysponentem broni jądrowej, udostępniają głowice jądrowe niektórym członkom NATO. Ich właścicielem wciąż pozostają USA i to one mają nad głowicami pełną kontrolę.

USA do tej pory udostępniły głowice pięciu krajom europejskim. Są to: Włochy, Niemcy, Belgia, Holandia i Turcja. W ramach NATO tylko dwa inne kraje poza USA posiadają broń jądrową – Francja i Wielka Brytania – więc obejmowanie ich programem mijałoby się z celem.

W rzeczywistości największym państwem, mającym sporą armię i budującym zdolności obronne, ale nieobjętym programem, jest Polska.

Dlatego też prezydent Andrzej Duda od dawna zabiega, by objąć Polskę programem Nuclear Sharing. Głowa naszego państwa przekonuje, że dzięki uczestnictwu w tym programie Polska będzie w stanie jeszcze skuteczniej odstraszać Rosję przed ewentualną agresją.

Andrzej Duda miał zaapelować do Stanów Zjednoczonych o przekazanie broni nuklearnej na terytorium Polski. Chodziło o rozmieszczenie głowic, które znajdują się w Europie Zachodniej albo w USA – podał w czwartak rano Reuters, powołując się na publikację „Financial Times”. Temat ten Duda miał poruszyć wcześniej z gen. Keithem Kelloggiem, specjalnym wysłannikiem Donalda Trumpa do spraw Ukrainy i Rosji.

„Granice NATO przesunęły się na wschód w 1999 r., więc 26 lat później powinno nastąpić również przesunięcie infrastruktury NATO na wschód. Dla mnie to oczywiste” – powiedział Duda w wywiadzie dla „Financial Times”. Podkreślił, że byłoby bezpieczniej, gdyby ta broń była na terytorium Polski.

Andrzej Duda chce broni nuklearnej w Polsce. To dobry pomysł?

Słowa prezydenta wywołały ożywioną dyskusję. Eksperci, z którymi rozmawiała Interia, nie mają wątpliwości, że Polska powinna zabiegać o uczestnictwo w programie Nuclear Sharing.

– To jest dobry pomysł. Zresztą nie nowy, bo zdaje się, że sam Andrzej Duda już wcześniej zgłaszał chęć udziału w Nuclear Sharing. Pamiętajmy, że w tym programie uczestniczą też inne państwa europejskie. Ze wszech miar Polska powinna być w tym gronie. Bez wątpienia – uważa Romuald Szeremietiew, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej.

Rosja ma ogromną przewagę w taktycznej broni jądrowej. NATO musi poszerzać swój program Nuclear Sharing, który dotyczy także taktycznej broni atomowej. Temat jest ważny, bardzo istotny dla bezpieczeństwa, również Polski. Polska słusznie powinna być aktywnym promotorem poszerzania Nuclear Sharing, w tym także oferować własny udział – mówi Interii gen. Stanisław Koziej, były szef BBN.

Jak jednak dodaje, w tym przypadku kolejność została odwrócona, a prezydent Andrzej Duda być może niepotrzebnie mówił o tej sprawie w mediach. Jak przekonuje gen. Koziej, najpierw siły polityczne w Polsce powinny uzgodnić wspólne stanowisko, np. podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

– Jeżeli uzgodnimy już wspólne podejście – bo tu nie może być żadnych sporów wewnętrznych – to idziemy do drugiego kroku, czyli prowadzimy profesjonalne, dyplomatyczne negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi, które są głównym dysponentem tego programu. Jeżeli Amerykanie zaakceptują takie poszerzenie i nasz w nim udział, to trzeba to jeszcze uzgodnić na forum NATO z innymi sojusznikami. I dopiero na końcu wychodzić z tym do mediów – przekonuje gen. Koziej.

Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii, deklarację prezydenta Dudy umiejscawia w czasie.

– Kwestia możliwości odstraszania nuklearnego stała się w tej chwili jednym z głównych tematów debaty strategicznej. Więc dobrze, że w tej debacie uczestniczymy. Z drugiej strony to decyzja stricte polityczna, bo w sensie militarnym posiadanie takiej broni niewiele nam daje. Utrzymanie jej to poważne koszty, a także ryzyko, więc też trzeba mieć tego świadomość – podkreśla dyplomata.

Rosja jest niekwestionowanym mocarstwem jądrowym 123RF/PICSEL

Broń atomowa w Polsce? Czy to w ogóle realne?

Czy jednak cała ta dyskusja ma jakiekolwiek podstawy? Czy wobec nieprzewidywalnej polityki Białego Domu możemy mieć realne szanse, że głos Polski, w tak burzliwym momencie dziejowym, zostanie wysłuchany?

– To nie myślenie życzeniowe, ale realne rozwiązanie. Oczywiście pod warunkiem, że właściwie będą układały się relacje między naszymi władzami a Stanami Zjednoczonymi. Z tym może być kłopot – uważa Szeremietiew.

To realistyczny cel, ale mam jedną obawę. Musimy być szalenie ostrożni, by nie znaleźć się w sytuacji, w której nasz sojusznik amerykański będzie używał szczególnych relacji z Polską do tego, by rozbijać solidarność europejską. Takie zagrożenie jest – podkreśla Jerzy Marek Nowakowski. Jak dodaje, wszystko powinno się odbywać w ramach szerszego pomysłu na wzmacnianie europejskiego filaru NATO.

Atomówka z Francji czy z USA?

Rozmowa prezydenta Dudy z gen. Kellogiem miała miejsce w lutym. Przypomnijmy, że na przełomie lutego i marca prezydent Francji Emmanuel Macron sugerował, że Francja jest otwarta na udostępnienie własnych zasobów innym krajom europejskim. Akces do skorzystania z tej oferty zgłosił już wstępnie premier Donald Tusk.

– To nie jest poważna sprawa. Proszę sprawdzić, ile głowic ma Francja. Odstraszanie przy pomocy tej broni jest możliwe, jeżeli chodzi o samą Francję, ale w przypadku Europy to jest bajka – nie ma wątpliwości Szeremietiew.

Gen. Koziej inaczej podchodzi do problemu i zwraca uwagę na skomplikowaną relację geopolityczną.

– Pojawiają się ryzyka pewnego rozluźniania zaangażowania amerykańskiego, poluzowania zobowiązań. W związku z tym nie możemy trzymać się jednej klamki, w sytuacji gdy ktoś już za nią chwyta, otwiera drzwi i nie wiadomo, co będzie dalej. Trzeba myśleć o innych formach, więc w tym wypadku oferta francuska jest logiczną reakcją na to, co się w tej chwili dzieje w relacjach USA-UE. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dyskutować i o tym, ale znów – nie w mediach. To bardzo ważne i delikatne problemy, trzeba to robić profesjonalnie – apeluje gen. Koziej.

Czy deklaracja Andrzeja Dudy rozwścieczy Rosję?

Na koniec naszych rozmówców pytamy o rzecz podstawową: w jaki sposób na deklarację prezydenta Dudy zareaguje Rosja. Co ciekawe, w tym aspekcie wszyscy eksperci są wyjątkowo zgodni.

Gen. Stanisław Koziej: – Tym bym się w ogóle nie przejmował. Rosja, wiadomo, będzie przeciwko wszystkiemu oponować. Sama wzmacnia swoją obecność nuklearną przy naszych granicach – w Białorusi, w Królewcu, więc nie ma żadnych usprawiedliwień dla jakichkolwiek ich protestów. Nie można się tym przejmować, ale trzeba robić swoje.

Romuald Szeremetiew: – Czy rozwścieczy Rosję? Mają ważniejsze sprawy na głowie. Nie musimy się tym w ogóle przejmować.

Jerzy Marek Nowakowski: – Oni tak czy inaczej są wściekli, więc jest to bez różnicy. I tak patrzą na nas jako potencjalnego wroga i potencjalny cel, więc nic na to nie poradzimy.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
Exit mobile version