Była dyrektorka działu zakupów RARS Justyna Gdańska usłyszała zarzut „przekroczenia uprawnień w związku z pełnieniem funkcji publicznych, które miały polegać na preferencyjnym traktowaniu niektórych kontrahentów”. Grozi jej do 10 lat więzienia.

Przeprosiny: – Pragnę przeprosić za swoje postępowanie, którego się wstydzę i bardzo żałuję. Wiem, że zawiodłam, a brak odpowiedniej refleksji na czas przynosi konsekwencje, które ponoszę ze skruchą – powiedziała kobieta w rozmowie z WP. – Tak, przekroczyłam uprawnienia. Zrozumiałam, że jedynie opisując prokuratorowi to, co robiłam, zmażę choć część winy. Tylko tak mogę naprawić w jakimś stopniu to, co się stało za sprawą mojej akceptacji – zaznaczyła. Na wiele pytań jednak nie odpowiedziała, ponieważ „w sprawie toczy się śledztwo”.

Zobacz wideo 35-letni złodziej wpadł na gorącym uczynku. Jechał dopiero co skradzioną toyotą

Relacja z Michałem K.: Jak stwierdziła, praca w RARS „spadła jej z nieba”. Gdańska przyznała, że jej relacje z byłym szefem RARS były „czysto biznesowe”. – Żadnych spotkań towarzyskich. Co najwyżej dzieliłam się jakimś prywatnym kłopotem, który chwilowo mógł mi utrudnić pracę – wyznała. I dodała: – Michała wspierali politycy najwyższego szczebla. W mojej obronie nie stanął nikt. Więc tak, wielokrotnie myślałam, że jestem kozłem ofiarnym.

Praca w RARS: Była dyrektorka przekazała, że „towarzyszyło jej zdziwienie i wewnętrzna niezgoda na to, co widziała”. – Zdarzało się, że dzieliłam się uwagami, ale nie było na to dużej przestrzeni – powiedziała. Na uwagę, że może trzeba było iść na policję lub do służb specjalnych odpowiedziała, że „gdyby do takiej sytuacji doszło teraz, nie wahałaby się ani przez moment”. – Wtedy okoliczności były takie, że po pierwsze nie mogłam pozwolić sobie na utratę pracy, a po drugie nie wiedziałam, komu miałabym zaufać – dodała. – To jednak właśnie po zakupie agregatów od Szopy powiedziałam „dość” i nie zrealizowałam kilku zadań – podkreśliła kobieta.

„Bzdury” Morawieckiego: Podczas wywiadu poruszono także temat konferencji prasowej Mateusza Morawieckiego, który opowiedział o historii kobiety „samotnie wychowującej dziecko”, która została aresztowana i doświadcza „psychicznych tortur”. – Gdy ją odsłuchałam, byłam wściekła. Nie upoważniłam byłego premiera Polski do zajmowania się moim życiem. Przecież on pewnie do niedawna nie wiedział nawet o moim istnieniu – powiedziała Gdańska. I dodała, że w areszcie „ani przez chwilę nie czuła się zastraszana, poniżana, szantażowana”. – Znalazłam się w miejscu, w którym powinnam się znaleźć. Złe traktowanie mnie przez służby to bzdury – dodała.

Afera z Red is Bad: Michał K. i Paweł Szopa to jedni z głównych podejrzanych w sprawie zleceń Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych dla spółki Pawła Szopy Red is Bad, której zadaniem było dostarczenie Ukrainie agregatów prądotwórczych wartych 350 milionów złotych. Prokuratura twierdzi, że cena, za jaką RARS nabyła urządzenia od spółki, była zawyżona.

Więcej na temat sprawy w związku z nieprawidłowościami w RARS znajdziesz w artykule: „Afera z Red is Bad. Co z listami żelaznymi? Nieoficjalnie: Do tego namawiają Pawła Szopę”. 

Sprawdź źródło: Wirtualna Polska

Udział
Exit mobile version