Relacja opiekunki

Anna Kanigowska była opiekunką pana Jerzego od marca 2022 r. do marca 2023 r. Jak przekazała w rozmowie z Onetem, już wtedy pracowała w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej, „który w ramach umowy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie (MOPR) zajmował się ludźmi potrzebującymi opieki na terenie Gdańska”. Z jej relacji wynika, że gdy sprawowała opiekę nad mężczyzną, miał on według jej opinii „zaawansowaną demencję lub zespół otępienny. „Był przyznany zasiłek stały, świadczenie pielęgnacyjne, co miesiąc Pan Jerzy dostawał tzw. zasiłki celowe, paczki żywnościowe z MOPR oraz codziennie obiady” – przekazała Kanigowska. Podkreśliła również, że mężczyzna „był zadbanym i schorowanym starszym człowiekiem”. Kobieta wraz z pracownikiem socjalnym mieli być jedynymi osobami, które odwiedzały mężczyznę. „Dokupowałam Panu Jerzemu w okresie jesienno-zimowym prąd za własne pieniądze, ponieważ stare grzejniki elektryczne, które były w mieszkaniu dużo prądu zużywały, w związku z tym zdarzało się, że niestety środki finansowe, którymi dysponował Pan Jerzy, nie były wystarczające (…). Zdarzało się także że przynosiłam żywność z domu” – relacjonowała.

Zobacz wideo Zaskakująca decyzja Nawrockiego! Wygłosił nagłe oświadczenie w sprawie mieszkania

Sprawa mieszkania  

Była opiekunka mężczyzny dodała również, że w trakcie sprawowanej opieki „pan Jerzy nigdy nie wspominał Pana Karola Nawrockiego”. Nigdy też nie spotkała nikogo przysłanego przez polityka. Mężczyzna miał za to mówić o Pawle Adamowiczu lub Aleksandrze Dulkiewicz, ponieważ często otrzymywał pomoc od miasta. Anna Kanigowska zastrzegła, że nie grzebała panu Jerzemu w szufladach, lecz pomagała mu uporządkować dokumenty, co działo się przy jego obecności. „O wysłaniu listu do Pana Karola Nawrockiego oraz o tym, iż Pan Jerzy nie jest właścicielem mieszkania poinformowałam moją przełożoną oraz pracownika socjalnego” – napisała. „Pan Jerzy niestety nie miał świadomości, iż mieszkanie nie jest jego własnością” – dodała. 

Atak w stronę byłej opiekunki

Anna Kanigowska przyznała, że po udzieleniu wywiadu Onetowi w sprawie kontaktów pana Jerzego z Karolem Nawrockim jest obrażana i dostaje pogróżki. „Po udzieleniu wywiadu wylały się na mnie pomyje, to co czytam na swój temat, wszystkie pogróżki, jakie dostaję, zszokowały mnie. Poziom wypowiedzi na mój temat, epitety, jakimi jestem obrzucana, bardzo często pisane przez osoby w wieku, w którym byliby teraz moi Rodzice dla mnie jest porażający” – czytamy. „Zastanawiam się, w jakim kraju żyjemy skoro pan poseł Marcin Horała publicznie pokazuje moje zdjęcie ściągnięte z portalu społecznościowego i opluwa mnie w mediach. Jemu wolno. To nawoływanie do nienawiści” (chodzi o posty udostępnione przez polityka w serwisie X – red.) – stwierdziła Kanigowska. Dodała jednak, że nie żałuje udzielonego wywiadu i nigdy by go nie udzieliła, gdyby nie usłyszała, „jak to Karol Nawrocki i jego rodzina opiekowali się panem Jerzym”. „Jakim trzeba być człowiekiem, żeby najzwyczajniej w świecie brzydko mówiąc 'olać’ niepełnosprawnego człowieka, mieszkającego na poddaszu kamienicy, a później w mediach szczycić się tym 'jak to super opiekowałem się panem Jerzym'” – kontynuowała Kanigowska. Kobieta dodała również, że obawia się teraz o swoje zdrowie i życie. Zaapelowała też do osób, które deklarowały, że nie wezmą udziału w wyborach prezydenckich. „Proszę, idźcie na wybory, zagłosujcie mądrze, nie pozwólcie, żeby wasze dzieci i wnuki wychowywały się w kraju, w którym za prawdę bezkarnie można opluwać drugiego człowieka” – napisała na koniec.

Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: „PiS planuje 'kontratak’ ws. kawalerki Nawrockiego. Opublikuje listy Jerzego Ż. z więzienia”.

Źródła: Onet, Anna Kanigowska (Facebook)

Udział
Exit mobile version