Ceny energii dla gospodarstw domowych w Niemczech były w lipcu niższe o 2,4 proc. rok do roku — pisze serwis, powołując się na najnowsze dane Destatis.
„Nie oznacza to jednak, że ich ceny są niższe niż w Polsce. Toczymy z naszymi zachodnimi sąsiadami wojnę o najdroższy prąd w Europie i choć jeszcze we wtorek ją przegrywaliśmy, to w środę Niemcy nas przegonili. Gorzej to wygląda w kontraktach rocznych na 2026 r”. – zauważa „Business Insider”.
Ceny prądu w Niemczech
W lipcu 2025 r. ceny energii w Niemczech spadły o 2,4 proc. w ujęciu rocznym, co pozwoliło utrzymać inflację na poziomie 2 proc. Ceny prądu w Polsce i Niemczech są zbliżone, choć przy kontraktach rocznych Polska wypada nieco gorzej.
W tym samym miesiącu w Niemczech ceny żywności wzrosły o 2,2 proc. rdr, przy czym odnotowano wyraźne wahania w poszczególnych produktach. Rok do roku obniżyły się natomiast ceny paliw (-4,5 proc.) i energii dla gospodarstw domowych (-2,6 proc.). Spadki dotyczyły również drewna opałowego i peletu drzewnego (-5,3 proc.) oraz lekkiego oleju opałowego (-5,0 proc.). Ceny energii elektrycznej spadły nie tylko dla gospodarstw domowych, ale także w ujęciu ogólnym w gospodarce (-2,0 proc.) oraz w przypadku ogrzewania sieciowego (-1,8 proc.). Jedynie gaz ziemny był nieznacznie droższy niż rok wcześniej (+0,3 proc.), co w dużej mierze wpływa na utrzymywanie inflacji na relatywnie niskim poziomie 2 proc. rdr.
Destatis podał, że w lipcu 2025 r. ceny produktów energetycznych w Niemczech były o 3,4 proc. niższe niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego. Tempo spadku zmniejsza się trzeci miesiąc z rzędu, nieznacznie poniżej poziomu z czerwca (3,5 proc. rdr).
Kto ma droższy prąd – Polska czy Niemcy?
Czy ceny prądu w Niemczech naprawdę są niższe niż w Polsce? Na pierwszy rzut oka lipcowe dane sugerują, że energetyka w Niemczech tanieje – ceny energii spadły tam o 2,4 proc. rdr, utrzymując inflację na poziomie 2 proc. Jednak spojrzenie na bieżące notowania rynku dnia następnego pokazuje nieco inny obraz.
„Business Insider” powołuje się na dane ENTSO-E, według których w środę 13 sierpnia średnia cena megawatogodziny w Polsce wyniosła 99,17 euro, czyli nieco mniej niż w Niemczech (99,83 euro). A jednak dzień wcześniej sytuacja wyglądała odwrotnie: w Polsce zapłacono 88,50 euro, podczas gdy u naszych zachodnich sąsiadów 88,04 euro. Co to oznacza dla zwykłego odbiorcy? Niewiele – rynek dnia następnego stanowi zaledwie jedną piątą całkowitego obrotu energią w Polsce.
Kluczowe, według serwisu, pozostają kontrakty roczne, które decydują o kondycji przemysłu. Notowania z giełdy EEX pokazują, że kontrakty na 2026 r. w Polsce wyceniane były we wtorek na 96,64 euro za MWh, podczas gdy w Niemczech cena wynosiła 85,80 euro. To wyraźnie stawia polski przemysł w mniej korzystnej pozycji wobec zachodniego sąsiada.
Czy zatem możemy mówić o realnej przewadze Niemiec w energetyce? A może krótkoterminowe wahania cen dnia następnego dają złudne poczucie „taniej energii”? Jedno jest pewne – dla polskich firm stabilność i przewidywalność kontraktów pozostaje kluczowym wyzwaniem.