W lutym 2022 roku Rosja przy wsparciu Białorusi zaatakowała Ukrainę, co później oddziaływało na sport. W dyscyplinach drużynowych bowiem Rosjanie oraz Białorusini byli wykluczani z rywalizacji i tak też było w siatkówce, i to zarówno pod kątem reprezentacyjnym, jak i klubowym. Wówczas w europejskich pucharach przedstawiciele Sbornej oraz zespoły z Białorusi otrzymały czerwone światło. To trwa do dziś.

CEV podjął decyzję

Jeszcze jakiś czas temu mogłoby się wydawać, że Rosja i Białoruś otrzymają z powrotem przepustkę do wielkiej klubowej siatkówki. Wszystko dlatego, że Aleksandar Boricić, prezydent CEV, Europejskiej Federacji Siatkarskiej, gościł w Rosji na obchodach stulecia tamtejszej siatkówki. Nie da się też ukryć, że jego kraj pochodzenia, czyli Serbia, ma dobre stosunki z rodakami Władimira Putina. To rzeczywiście mogło budzić niepokój przed ogłoszeniem kluczowych decyzji związanych z nadchodzącym sezonem.

Rewolucji jednak nie będzie. W tym roku – pod koniec sierpnia – odbędą się wybory na stanowisko prezydenta CEV i być może z tego powodu Boricić nie chciał podejmować kontrowersyjnych decyzji. Sezon 2024/25 będzie kolejnym bez rosyjskich i białoruskich zespołów w europejskich pucharach.

Obsada Ligi Mistrzów

Brak Rosji i Białorusi choćby w męskiej Lidze Mistrzów oznacza dobre wiadomości dla kilku państw, które dostaną w spadku ich miejsca w rozgrywkach wedle pozycji rankingowych CEV.

Dlatego też Niemcy otrzymują trzy miejsca w fazie grupowej elitarnych rozgrywek w zamian za dotychczasowe dwa. Francja uzyskuje dwa miejsca zamiast jednego, a jeśli chodzi o Słowenię, to ten kraj z automatu dostaje możliwość wystawienia jednej drużyny w fazie grupowej.

Przypomnijmy, że w tym sezonie triumfatorem Ligi Mistrzów został włoski Itas Trentino, który pokonał w finale Jastrzębski Węgiel 3:0. Wcześniej trzy lata z rzędu po trofeum sięgała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Udział
Exit mobile version