-
Colossal Biosciences stworzyło genetycznie odtworzone wilki inspirowane wilkiem straszliwym z epoki lodowcowej, które obecnie szybko rosną i stają się dorosłymi zwierzętami.
-
Działania firmy spotkały się z krytyką naukowców, którzy uważają, że powstałe zwierzęta nie są wiernym odtworzeniem wymarłego gatunku, a jedynie jego atrapą, mogącą zagrażać współczesnym wilkom.
-
Trwają rozmowy z plemionami indiańskimi w sprawie umieszczenia wilków w rezerwacie Fort Berthold, gdzie społeczność widzi w tym zarówno okazję do współpracy naukowej, jak i ważny element odnowy kulturowej.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Wilki zostały przedstawione w kwietniu, gdy przyszły na świat jako efekt genetycznych doświadczeń przeprowadzonych w teksańskiej firmie Colossal Biosciences. Wtedy gruchnęła wieść, że firma odtworzyła wilka straszliwego, czyli pierwszy przywrócony do życia gatunek z epoki lodowcowej. To także – jak podaje Colossal Biosciences – pierwszy krok do wskrzeszania innych wymarłych gatunków z mamutem włochatym na czele, co Amerykanie planują na koniec 2028 r. Interesuje ich również przywrócenie wymarłego wilkowora tasmańskiego – drapieżnego torbacza z Australii, a także dronta dodo, dzięcioła wielkodziobego i wielu innych gatunków.
Wskrzeszenie wilków straszliwych o imionach Remus i Romulus, a także ich genetycznej siostry Khaleesi zostało jednak poważnie skrytykowane przez naukowców. Uważają oni, że w żadnym wypadku nie mamy do czynienia z odtworzeniem wymarłego gatunku, a jedynie stworzeniem atrapy dawnych zwierząt. Te wilki tylko przypominają wymarłe, zresztą niezbyt dokładnie, jako że wilk straszliwy nie jest już dzisiaj postrzegany jak bliski krewny współczesnych wilków szarych. Kiedyś nosił łacińską nazwę Canis dirus i był zaliczany do tego samego rodzaju co wilki, psy czy dingo. Dzisiaj jednak wiemy już, że to błąd. Wilk straszliwy nosi nową łacińską nazwę Aenocyon dirus i już ona wskazuje na to, że … nie był wilkiem. Należy do innego rodzaju psowatych, nie był z wilkami spokrewniony zbyt blisko i nie przypominał ich wyglądem.
Wilki straszliwe z Teksasu rosną jak na drożdżach
Rodzi się pytanie, co z nimi dalej? Najsłynniejsze wilki świata na razie spędzają czas w zamkniętych zagrodach, ale stają się dorosłe.
Tym bardziej interesujące są doniesienia „Time”, wedle którego Colossal Biosciences przeprowadziło już spotkania z przedstawicielami społeczności indiańskich narodów Hidatsa, Mandan i Arikara w sprawie umieszczenia drapieżników w ich rezerwacie. Mandanowie, Arikarowie i Hidatsowie mieli wyrazić chęć, aby te wilki zamieszkiwały ich ziemie w Dakocie Północnej. To rezerwat Fort Berthold po obu stronach rzeki Missouri, utworzony tu dla Mandanów, Arikarów i Hidatsów w 1870 r.

Indianie wyrazili zainteresowanie wilkami
W spotkaniu miał uczestniczyć Ben Lamm, dyrektor generalny Colossal Biosciences, a sprawa wilków miała być omawiana przy okazji dyskusji z Indianami na temat ochrony i przywracania stad bizonów na tereny Ameryki Północnej. Mandanowi, Arikarowie i Hidatsowie mieli wyrazić niepokój związany z tym, że wilki w Stanach Zjednoczonych nie są dostatecznie chronione, a stanowią istotny element ekosystemu i także indiańskiej kultury.
To zainteresowanie Indian potwierdza zresztą „The Dakotan”. Jak czytamy: „Narody Mandan, Hidatsa i Arikara (MHA) wyraziły zainteresowanie przyjęciem wilków straszliwych na tereny plemienne, postrzegając to przedsięwzięcie nie tylko jako przełomową współpracę naukową, ale także jako znaczący akt odnowy kulturowej, zakorzeniony w powiązaniach z przodkami i trosce o środowisko naturalne. Według Colossal Biosciences, rozpoczęły się rozmowy z przywódcami MHA, a przedstawiciele plemion podkreślili powiązania między wilkami straszliwymi a przechowywanymi od pokoleń przekazami ich przodków”. Sprawa ma być konsultowana z Radą Starszych tych narodów.