–  Z obywatelskiego punktu widzenia uważam, że minister Andrzej Domański powinien zdecydować o wypłacie pieniędzy. Decyzja PKW nie daje mu pola do manewru, do podjęcia innej decyzji niż przyznanie środków. Abstrahuję od tego, czy to jest zgodne z prawem, czy nie, natomiast bardzo źle by było, gdyby to rządzący rozstrzygali o tym, czy opozycja dostanie pieniądze. To nie władza wykonawcza ma o tym decydować – ocenia w rozmowie z Gazeta.pl dr Anna Materska-Sosnowska, politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego. 

Co z subwencją PiS? Donald Tusk: Pieniędzy nie ma i nie będzie

Państwowa Komisja Wyborcza, wykonując postanowienie Sądu Najwyższego z 11 grudnia ubiegłego roku, przyjęła w poniedziałek 30 grudnia sprawozdanie finansowe komitetu PiS dotyczące wyborów z 2023 roku. Komisja nie przesądziła jednocześnie, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN – a to ta Izba rozpatrywała zażalenie PiS na decyzję PKW z sierpnia 2024 roku – jest sądem czy nie. Decyzja PKW z końca roku 2024 została wysłana do ministra finansów Andrzeja Domańskiego. Ten do tej pory nie ogłosił decyzji w sprawie wypłaty lub wstrzymania subwencji dla PiS. Po akceptacji przez PKW uchwały o przyjęciu sprawozdaniu PiS, Donald Tusk zamieścił krótki wpis w mediach społecznościowych. „Pieniędzy nie ma i nie będzie” – stwierdził, sugerując, że jego zdaniem środki nie powinny zostać wypłacone. 

Zobacz wideo Protesty w Czarnogórze. Ludzie żądają dymisji dwóch ministrów po strzelaninie i śmierci 12 osób

Marcin Wiącek: Niedopuszczalne, aby to była decyzja polityka

O sprawie w ubiegłym tygodniu mówił w TVN24 rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. W jego ocenie „niedopuszczalne w demokratycznym państwie jest to, aby decyzja o finansowaniu partii politycznej była decyzją ministra, była decyzją polityka”. – To Państwowa Komisja Wyborcza decyduje, a rolą ministra finansów jest wykonanie decyzji. Musimy odróżniać organ, który decyduje, od organu, który tę decyzję wykonuje – mówił. – Jeżeli minister finansów dostrzeże argumenty przeciwko przekazaniu środków subwencji, a ja takich argumentów nie widzę, to powinien wydać decyzję, która to decyzja następnie będzie mogła być zaskarżona na przykład do sądu administracyjnego – wyjaśniał. 

Kto zyskuje na tym chaosie? „To działa na twardogłowy elektorat”

Czy decyzja o przyznaniu PiS środków będzie rozczarowaniem dla elektoratu Koalicji Obywatelskiej? Zdaniem politolożki dotyczy to jedynie najtwardszego elektoratu. – Czy widzieliśmy nieprawidłowości w kampanii? Tak, widzieliśmy, ale od tego różnią się demokraci od niedemokratów, że przestrzegają prawa i to trzeba wyborcom tłumaczyć – podkreśla. Analogicznej oceny sytuacji ekspertka spodziewa się po stronie elektoratu Prawa i Sprawiedliwości w przypadku nieprzyznania tej partii środków z subwencji. – Oni i tak przyjęli narrację oblężonej twierdzy. To działa na twardogłowy elektorat PiS, ale niekoniecznie przysporzy tej partii nowych wyborców – podkreśla politolożka. Jak dodaje, „na chaosie przede wszystkim zyskują ci, którzy walczą z konstytucją i demokracją”. – Gdybym miała mówić o konkretnych partiach, to wskazałabym Konfederację, która przedstawia się jako partia antysystemowa, mówi: „wszyscy już rządzili i wszystko zepsuli, a my to naprawimy”. Myślę, że pod tym względem Konfederacja może mieć jakiś profit w związku z obecną sytuacją – wyjaśnia. 

Udział
Exit mobile version