Pomysł na referendum, w którym miałby zostać odwołany Rafał Trzaskowski, nie jest nowy. Przemysław Wipler już pod koniec marca ogłosił, że prowadzi negocjacje z „różnymi środowiskami”. Zbiórka podpisów miała ruszać w kwietniu, ale sprawa przycichła.

W maju, gdy kampania prezydencka była na ostatniej prostej przed pierwszą turą, do tematu powrócił Marek Jakubiak. Zapowiedział, że po wyborach Trzaskowski „zmierzy się z referendum”, bo „parę organizacji warszawskich ma dosyć”. I trafnie przewidział, że w drugiej turze przegra z Nawrockim.

Podczas wieczoru wyborczego, jeszcze zanim poznaliśmy oficjalne wyniki, o referendum mówili obecni w sztabie Nawrockiego politycy PiS.

Zwolennicy odwołania Trzaskowskiego zwierają szyki

– To nie jest pytanie czy będziemy zbierać podpisy, tylko kiedy zaczniemy. To kwestia najbliższych tygodni – zapowiada w rozmowie z „Wprost” Przemysław Wipler. – Trzeba wybrać moment, a nie zastanawiać się, czy referendum jest potrzebne – podkreśla.

Udział
Exit mobile version