Z analiz Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), opublikowanych w serwisie Carbon Brief, wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy emisje CO₂ w Chinach spadły o 1%, a w samym pierwszym kwartale 2025 roku aż o 1,6% w porównaniu z rokiem poprzednim. To pierwszy taki spadek niezwiązany z załamaniem gospodarczym – jak miało to miejsce podczas pandemii COVID-19 – lecz wynikający z realnego wzrostu udziału odnawialnych źródeł energii.
„To istotna zmiana jakościowa. Po raz pierwszy mamy do czynienia z trwałym spadkiem emisji przy rosnącym zapotrzebowaniu na energię, co sugeruje, że Chiny zaczynają naprawdę wypierać paliwa kopalne” – mówi Lauri Myllyvirta, główny analityk CREA i autor raportu.
Energia odnawialna górą nad węglem
Według danych, w pierwszym kwartale roku udział energii wytwarzanej ze słońca, wiatru i atomu był wystarczający, by zaspokoić wzrost popytu na prąd – wynoszący 2,5% – i jednocześnie zmniejszyć produkcję z elektrowni węglowych o 4,7%. W rezultacie emisje z sektora energetycznego spadły o niemal 6%.
W odróżnieniu od wcześniejszych spadków emisji – które wynikały głównie z recesji – obecna zmiana jest efektem rekordowych inwestycji w nowe moce wytwórcze. W samym marcu 2025 roku Chiny zainstalowały 23 GW energii słonecznej i 13 GW wiatrowej, co stanowi wzrost odpowiednio o 80% i 110% względem dotychczasowych rekordów.
„To więcej niż średni roczny wzrost zapotrzebowania na energię w ostatnich 15 latach. Jeśli ta tendencja się utrzyma, mówimy o strukturalnym punkcie zwrotnym w chińskiej polityce energetycznej” – podkreśla Myllyvirta.
Zagrożenia i niepewność
Nie wszystko jednak rysuje się w jasnych barwach. Po stronie zagrożeń znajduje się m.in. nowa polityka cenowa dla odnawialnych źródeł energii, która wejdzie w życie w czerwcu 2025 r. Zakłada ona odejście od gwarantowanych cen zakupu energii i wprowadzenie bezpośrednich umów rynkowych z odbiorcami. Choć ma to sprzyjać rynkowej efektywności, w krótkim okresie może zahamować rozwój niektórych projektów, szczególnie rozproszonych instalacji fotowoltaicznych.
Niepewność zwiększa również napięcie handlowe ze Stanami Zjednoczonymi. Nowe cła wprowadzone przez administrację Donalda Trumpa mogą wpłynąć na popyt i strukturę produkcji w Chinach, co przełoży się także na emisje.
„Los globalnego klimatu nie zależy od tego, co wydarzy się w Chinach tego lata, ale w dużej mierze zależy od tego, co wydarzy się w Chinach w ciągu kolejnej dekady” – zaznacza Myllyvirta.

Przemiany w przemyśle i gospodarce
Spadek emisji nie ogranicza się jedynie do sektora energetycznego. Produkcja cementu – jedno z głównych źródeł przemysłowych emisji CO₂ – spadła o 1,4%, kontynuując trend obserwowany od 2021 roku, kiedy sektor ten osiągnął swój szczyt. Od tego czasu emisje z cementowni zmniejszyły się o 28%. Z kolei zużycie produktów ropopochodnych spadło o 2% od momentu odbicia po pandemii, głównie dzięki rosnącej elektryfikacji transportu.
Jednym z nielicznych sektorów, który nadal notuje wzrost emisji, jest przemysł chemiczny oparty na węglu. Jego rozwój napędza m.in. chęć uniezależnienia się od importu ropy i gazu. Jednak z uwagi na spadające ceny ropy – m.in. po ogłoszeniu ceł USA – opłacalność tych inwestycji może się obniżyć, co z kolei może doprowadzić do zatrzymania wzrostu lub wręcz spadku emisji pochodzących z tej branży.
- Ornitologiczna sensacja w Polsce. To pierwszy żuraw kanadyjski w kraju
Chińska transformacja jako model eksportowy?
Chiny nie tylko przeobrażają własny system energetyczny, ale też stają się globalnym liderem eksportu technologii OZE. Kraj ten odpowiada już za ponad 80% światowej produkcji ogniw fotowoltaicznych i ponad 60% turbin wiatrowych. W 2024 roku chiński eksport paneli słonecznych osiągnął rekordową wartość 52 mld dolarów, trafiając głównie do krajów rozwijających się i Unii Europejskiej.
Eksperci wskazują, że zdolność do masowej produkcji i obniżania kosztów pozwala Chinom eksportować nie tylko urządzenia, ale i cały model transformacji energetycznej – oparty na szybkiej rozbudowie infrastruktury i centralnym planowaniu.
„To, co wydarzy się w Chinach, ma potencjał nie tylko wpłynąć na krajowy bilans emisji, ale też zmienić globalny rynek technologii klimatycznych” – mówi David Fishman z firmy doradczej Lantau Group.
Decyzje przesądzające o przyszłości
Chińskie władze stoją obecnie przed kluczowymi decyzjami, które zadecydują o tym, czy obecny trend spadkowy zostanie utrzymany. W 2026 roku opublikowany zostanie nowy pięcioletni plan rozwoju gospodarczego, a także aktualizacja celów klimatycznych w ramach Porozumienia Paryskiego na COP30.
Eksperci podkreślają, że kluczowe będzie wyznaczenie ambitnych, ale realistycznych celów rozwoju czystej energii – szczególnie że obecne plany mówią o wzroście mocy odnawialnych o 200 GW rocznie, czyli znacznie mniej niż rekordowe 360 GW osiągnięte w 2024 roku.
„Jeśli uda się utrzymać tempo wzrostu energii odnawialnej i jednocześnie ograniczyć ekspansję wysokoemisyjnych sektorów przemysłu, Chiny mogą dokonać historycznego zwrotu – z największego truciciela świata w lidera transformacji energetycznej” – podsumowuje Myllyvirta.
Chiny są największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie – wyprzedziły pod tym względem USA w 2006 roku. Rocznie emitują ok. 11 mld ton CO2, co stanowi około 31 proc. światowych emisji. Dla porównania, Polska emituje ok. 0,3 mld ton. Biorąc pod uwagę liczebnośc populacji tego kraju, chińskie emisje na osobę są jednak nieco niższe od naszych: na statystycznego Chińczyka rocznie przypada około 7,9, a na Polaka 8,2 ton CO2 rocznie. W 2020 r. chiński przywódca Xi Jinping zapowiedział, że kraj osiągnie szczyt emisji przed 2030 r., a neutralność węglową do 2060 r. Wiele wskazuje na to, że Pekin osiągnie ten pierwszy cel z kilkuletnim wyprzedzeniem.