W październiku Izrael nakazał ewakuację cywilom, którzy pozostali w północnej części Strefy Gazy. Według izraelskich mediów mogło to być wtedy nawet 400 tysięcy ludzi. Z czasem pojawiły się deklaracje, że nie ma mowy o powrocie Palestyńczyków do domów (lub tego, co z nich zostało). Organizacje broniące praw człowieka nazywają to „czystką etniczną”. 

Zobacz wideo Izraelski żołnierz zeznaje przed Knesetem. Makabryczne zbrodnie w Gazie

Według izraelskiego wojska do pierwszego tygodnia października mowy obszar ewakuacji opuściło 55 tysięcy cywilów. Armia informuje też o „wyeliminowaniu tysięcy terrorystów” i pojmaniu 700.

Cytowany przez media wojskowy stwierdził też, że armia „nie ma zamiaru pozwolić mieszkańcom północnej Strefy Gazy na powrót do swoich domów”. Później rzecznik sił zbrojnych oświadczył, że słowa „są wyjęte z kontekstu” i „nie odzwierciedlają stanowiska armii”.

Wraz z nakazem ewakuacji cywilów Izrael odciął północ Strefy Gazy od żywności i pomocy humanitarnej. Według organizacji pozarządowych wojsko działa w oparciu o założenie, że skoro cywilom nakazano ewakuację, to nikt, kto pozostaje na północy, nie jest cywilem. Siły Zbrojne Izraela powtarzają, że dopuszczają dostawy pomocy na południu Gazy. 

„Czystka etniczna”

B’tselem, izraelska organizacja broniąca praw człowieka, pisze o narażeniu Palestyńczyków na głód, brak pomocy medycznej, bombardowania i ostrzał, a także odcięcie od świata. Według niej izraelskie władze „korzystają z tego, że uwaga świata jest gdzie indziej”, by diametralnie zmienić sytuację i prowadzi „kompletne oblężenie” północy Gazy. Zwraca też uwagę, że przez ponad rok wojny „wspólnota międzynarodowa wykazała całkowitą bezsilność wobec masowych ataków na ludność cywilną”.

Organizacja relacjonuje:

Nieliczne świadectwa, które napłynęły z północnej Gazy, opisują martwe ciała leżące na ulicach, głód, brak wody pitnej oraz cywilów ginących, gdy bomby spadają na ich domy bez ostrzeżenia.

Organizacja ocenia, że dochodzi tam do „czystki etnicznej” i „Izrael dąży do przymusowego wysiedlenia ludności północnej Gazy”. Ostrzeżeń o możliwej czystce etnicznej jest coraz więcej, między innymi w związku z wypowiedziami izraelskich polityków. Skrajnie prawicowy minister finansów Becalel Smotricz powiedział, że kraj powinien wziąć pod okupację północ Gazy i poinformować, że „nigdy się stamtąd nie wycofa”, jeśli Hamas nie uwolni pozostałych zakładników pojmanych 7 października ubiegłego roku.

Jednak niektórzy politycy mówią nie o groźnie, a planie – niezależnym od sytuacji zakładników – zajęcia przynajmniej części Gazy i ustanowienia tam żydowskich osiedli. Od lat takie osiedla powstają na okupowanym Zachodnim Brzegu (drugim obok Gazy terytorium palestyńskim), co widziane jest jako metoda wypierania stamtąd ludności palestyńskiej i cementowania izraelskiej kontroli. May Golan z partii rządzącej Likud oświadczyła, że  „odbieranie Arabom terytorium” jest tym, co „najbardziej ich boli”, a osiedla w Strefie Gazy „wzmocniłyby bezpieczeństwo Izraela”.

„Zbrodnie przeciwko ludzkości”

W swojej najnowszej publikacji międzynarodowa organizacja Human Rights Watch (HRW) oceniła, że powodując „masowe, celowe i przymusowe wysiedlenia palestyńskiej ludności cywilnej w Strefie Gazy” władze Izraela „są odpowiedzialne za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości”.

Raport ukazał się w trakcie nowej operacji na północy Gazy, ale dotyczy całych 13 miesięcy wojny. Organizacja pisze, że siły izraelskie przeprowadziły „celowe, kontrolowane wyburzenia domów i infrastruktury cywilnej”, tworzą „strefy buforowe” z których wysiedlają mieszkańców”. HRW ocenia, że to narusza prawo międzynarodowe. 

Systematyczne niszczenie Strefy Gazy dokumentuje też brytyjska grupa badawcza Forensic Architecture. W raporcie ocenia, że „wzorce działań wojskowych Izraela w Strefie Gazy wskazują na systematyczną i zorganizowaną kampanię niszczenia życia, warunków i infrastruktury niezbędnej do życia”.

W raporcie opisano między innymi niszczenie obszarów rolniczych, budowie „systemu kontroli” przez dzielenie Strefy Gazy na mniejsze obszary. W ciągu niespełna rok 84 procent terytorium było w którymś momencie objęte nakazem ewakuacji, a „strefa humanitarna” skurczyła się do 13 procent powierzchni Gazy. To tak, jakby dla całej populacji Warszawy wyznaczono „strefę bezpieczną” w granicach Otwocka. Do tego w tej strefie też dochodzi do bombardowań.

Raport pełen jest podobnych statystyk z niemal roku wojny – oto kilka przykładów:

  • Zniszczono 83 procent roślinności i 70 procent pól i sadów,
  • W jakimś momencie zaatakowano 31 z 36 szpitali, 3/4 szkół, 80 procent budynków religijnych, prawie połowę dróg; zniszczono 18 z 44 szkół wyższych,
  • Izrael 322 razy zaatakował pomoc humanitarną.

– Izraelski rząd nie może twierdzić, że zapewnia bezpieczeństwo Palestyńczykom, gdy zabija ich na trasach ucieczki, bombarduje tak zwane bezpieczne strefy i odcina żywność i wodę – powiedziałą Nadia Hardman z Human Rights Watch.

Organizacja wyjaśnia, że międzynarodowe prawo wojenne dopuszcza przesiedlenie ludności cywilnej w czasie konfliktu w wyjątkowych sytuacjach, dla ich bezpieczeństwa lub z ważnych powodów militarnych. Ale zdaniem HRW masowe wysiedlenie nawet 90 procent populacji Strefy Gazy wcale nie zapewnia bezpieczeństwa, wręcz przeciwnie – pogarsza ich sytuację. Prawo międzynarodowe obliguje też Izrael do umożliwienia cywilom powrotu, kiedy tylko ustaną działania wojenne. Ale zarówno wypowiedzi polityków i wojskowych, jak i skala zniszczenia sugerują, że o powrocie nie będzie mowy.

W reakcji na raport izraelskie wojsko stwierdziło, że  „przestrzega prawa międzynarodowego” i zaprzeczyło, jakoby istniała jakakolwiek doktryna, której celem jest „spowodowanie maksymalnych szkód w infrastrukturze cywilnej”.

Czekając na Trumpa

Władze Izraela oczekują, że ich działania wobec Palestyńczyków – nie tylko w Strefie Gazy – zyskają dodatkowe wsparcie, gdy Donald Trump obejmie prezydenturę w USA. Przez ponad rok wojny w Strefie Gazy Joe Biden podtrzymywał „żelazne wsparcie” dla Izraela, w tym nieustające dostawy broni.

Jednak jego administracja była nieco mniej przychylna skrajnym siłom w Izraelu, w tym ruchu tworzenia nielegalnych osiedli na okupowanym Zachodnim Brzegu. Za prezydentury Bidena wprowadzono sankcje wobec niektórych osób oraz organizacji związanych z nielegalnym osadnictwem. Izraelscy osadnicy zostali objęci sankcjami za „przemoc przeciwko [palestyńskim – red.] cywilom oraz niszczenie mienia]. W ciągu roku izraelscy osadnicy dokonali 1400 ataków przeciwko cywilom. 

Teraz osadnicy czekają na nową administrację – jedno z osiedli na Wzgórzach Golan nazwano nawet „Wzgórza Trumpa”. Prezydent-elekt poinformował, że jego kandydatem na ambasadora w Izraelu będzie prawicowy polityk i pastor Mike Huckabee, znany z gorącego poparcia dla osadnictwa na terytoriach okupowanych. Huckabee mówił między innymi, że „nie ma czegoś takiego jak Palestyńczyk”, „nie ma okupacji, nie ma czegoś takiego jak Zachodni Brzeg, jest Judea i Samaria”.

– Jeśli Bóg pozwoli, rok 2025 będzie rokiem objęcia suwerennością Judei i Samarii – powiedział po wygranej Trumpa minister Smotricz. Judea i Samaria to historyczne nazwy obszaru, który dziś jest Zachodnim Brzegiem. A wypowiedź członka izraelskiego rządu sugeruje, że kraj może dokonać aneksji przynajmniej części okupowanych terytoriów palestyńskich. 

Udział
Exit mobile version