Jednym z ważnych powodów, dzięki którym Karol Nawrocki wygra³ wybory na prezydenta, była „brudna kampania” prowadzona przeciwko niemu przez jego rywala Rafa³a Trzaskowskiego – pisze niemiecki historyk Felix Ackermann w analizie opublikowanej we wtorek, 10 czerwca, w dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”).

„Frontalny atak” umocnił solidarność z Nawrockim

Autor przypomniał, że filarem kampanii Trzaskowskiego były informacje o związkach Nawrockiego ze stosującymi przemoc kibicami piłkarskimi, afera z nieuczciwym nabyciem nieruchomości, a także kontakty z gdańskim półświatkiem. „Frontalny atak” nie tylko nie skompromitował kandydata opozycji, ale wręcz umocnił solidarność z nim – ocenia autor.

Ackermann przedstawił obszernie środowisko Nawrockiego, jego robotnicze pochodzenie oraz sportowe sukcesy, zwracając uwagę na różnice między nim a pochodzącym z „tradycyjnej inteligenckiej rodziny” Rafałem Trzaskowskim. 

Zobacz wideo Nawrocki wydał się ludziom świeższy niż Trzaskowski

Pochodzenie klasowe zdecydowało o wyniku

Różnica pochodzenia klasowego kandydatów była zdaniem Ackermanna „strukturalnym powodem” porażki kandydata Koalicji Obywatelskiej. Nawrocki odbierany był przez wyborców, nie tylko przez zwolenników PiS, jak „chłopak z sąsiedztwa”. Im silniejsze były ataki, tym mocniejsze stawało się przekonanie, że „jest jednym z nas”.

Niemiecki historyk pozytywnie ocenił dorobek naukowy Nawrockiego. Jego doktorat uznał za „poważne naukowe zmierzenie się ze światem swojego dzieciństwa w komunistycznej Polsce”. Książka nie wywołała co prawda akademickiej debaty, ale jest jego zdaniem „daleka od historyczno-politycznych pism propagandowych” publikowanych po dojściu PiS do władzy. Ackermann chwali też komercyjne książki Nawrockiego, w tym także publikacje dotyczące piłki nożnej i przestępczości zorganizowanej.

Wierna służba PiS

Autor przypomniał, że Nawrocki wcześnie „rozpoczął służbę” dla PiS. W 2017 r. „wskoczył na stanowisko”, gdy ministerstwo kultury wyrzuciło z pracy dyrektora muzeum II wojny światowej (Pawła Machcewicza – red.). Na tym stanowisku Nawrocki – jak czytamy – wyostrzył swój profil jako radykalny obrońca historii Polski, „w której status ofiary i bohatera są zawsze rozpatrywane razem”. Uczestniczył też w budowaniu mitu „żołnierzy wyklętych”. Jako prezes IPN od 2021 r. przesunął „bardziej na prawo” debatę o historii.

Polityczna kariera Nawrockiego jest, jego zdaniem, dowodem na to, że polska prawica systematycznie przejmuje praktyki stosowane przez amerykański ruch MAGA. „Nawrocki nie jest polskim Trumpem, lecz gdańskim wariantem wiceprezydenta USA J.D. Vance’a” – pisze Ackermann zwracając uwagę na fakt, że podczas wieczoru wyborczego kandydat cytował ze Starego Testamentu.

Nawrockiego i Vance’a łączy – zdaniem autora – „społeczny awans, radykalizacja w imieniu Jezusa Chrystusa i polityczny sukces”. Tak, jak w Ameryce, próby delegitymizacji poprzez wstyd, podejmowane przez politycznego przeciwnika, wzmocniły jedynie narrację polskiej historii jako „walki dobra ze złem”. Nowy styl polityczny nie ma nic wspólnego z konserwatywną rzymsko-katolicką pobożnością lat 80. – zastrzega w konkluzji Ackermann.

***

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle

Udział
Exit mobile version