Decyzja rządu w Kijowie o umożliwieniu wyjazdu mężczyznom w wieku od 18 do 22 lat to jeden z najważniejszych zwrotów w polityce migracyjnej od początku pełnoskalowej wojny. Do tej pory obowiązywał niemal całkowity zakaz opuszczania kraju przez mężczyzn w wieku 18-60 lat, który miał zabezpieczyć rezerwy mobilizacyjne i wesprzeć armię w czasie rosyjskiej inwazji. Teraz premierka Julija Swyrydenko i minister spraw wewnętrznych Ihor Kłymenko podkreślają, że chodzi o stworzenie młodym Ukraińcom nowych możliwości – od edukacji i staży, po legalną pracę w Europie – które w przyszłości mogą przełożyć się na rozwój państwa.
Zmiana przepisów to także reakcja na zjawiska społeczne, które narastały od wielu miesięcy. Z uwagi na restrykcje migracyjne tysiące rodzin decydowało się wysyłać synów za granicę jeszcze przed ukończeniem 18. roku życia, by uniknąć blokady wyjazdu. Według danych Eurostatu osoby niepełnoletnie stanowiły aż jedną trzecią wszystkich Ukraińców, którzy opuścili kraj po 24 lutego 2022 roku. Teraz rząd chce zatrzymać ten trend i jednocześnie złagodzić napięcia wokół młodych ludzi.
Zełenski: Chcemy zatrzymać młodych w Ukrainie
Prezydent Wołodymyr Zełenski przekonuje, że decyzja o umożliwieniu wyjazdu mężczyznom w wieku 18-22 lat nie osłabi zdolności obronnych kraju. Jak podkreślił podczas briefingu 29 sierpnia, nowe przepisy mają na celu przede wszystkim zatrzymanie młodych Ukraińców w ojczyźnie i przeciwdziałanie trendowi wyjazdów jeszcze przed ukończeniem szkoły średniej. – Jeśli chcemy zachować ukraińskich chłopców w Ukrainie, musimy zapewnić, że skończą tutaj szkołę, a nie będą wywożeni za granicę przed maturą. To bardzo źle wpływa na więź z krajem – mówił Zełenski.
Według niego właśnie narastająca fala wyjazdów niepełnoletnich zmusiła władze do poszukiwania nowego rozwiązania. Prezydent zaznaczył, że decyzja była konsultowana zarówno z wojskiem, jak i z przedstawicielami środowisk edukacyjnych. – Dzieci mogą spokojnie kończyć szkoły w Ukrainie, a potem studiować na naszych uczelniach i zdobywać dyplomy tutaj, a nie za granicą. Taki system nie wpływa negatywnie na obronność państwa, a pozwala nam utrzymać młode pokolenie w kraju – podkreślił.
Młodzi Ukraińcy mogą wyjechać za granicę. Politycy i wojskowi podzieleni w ocenach
Nowe przepisy budzą duże emocje wśród wojskowych i ekspertów. Ukraiński żołnierz Stanisław Buńatow nie kryje oburzenia. Jego zdaniem zmiana jest niesprawiedliwa wobec młodych ludzi, którzy w wieku 18-22 lat dobrowolnie poszli na front. – Dlaczego ci, którzy mogą dziś spokojnie wyjeżdżać za granicę, mają większe prawa niż ci, którzy od trzech lat walczą? Dlaczego ochotnicy nie mogą liczyć choćby na półroczną przerwę w służbie? – pyta w swoim wpisie na Telegramie.
Krytycznie decyzję ocenia także działacz społeczny Anatolij Tkaczuk. Zwraca uwagę na ryzyko pogłębienia kryzysu demograficznego. – Ta grupa wiekowa jest już dziś liczebnie osłabiona, a jeśli część młodych mężczyzn wyjedzie, za kilka lat powstanie ogromna luka demograficzna i zabraknie zasobów mobilizacyjnych – ostrzega. Tkaczuk podkreśla, że 18-22-latkowie to nie dzieci, lecz osoby zdolne szybko zdobyć kwalifikacje i pracować w przemyśle zbrojeniowym. – W wieku 22 lat miałem już trzecią kategorię inżyniera-konstruktora i pracowałem w produkcji. To nie jest problem – dodaje.
Innego zdania jest poseł partii Sługa Narodu, członek parlamentarnej komisji ds. bezpieczeństwa narodowego i obrony, Fedir Wenisławski. Przekonuje on, że decyzja rządu nie spowoduje masowej emigracji młodych mężczyzn, bo – jak zauważa – ci, którzy chcieli wyjechać, i tak znajdowali sposoby, często nielegalne. – Myślę, że to rozwiązanie wręcz ułatwi powrót do kraju tym, którzy dziś mają 20-22 lata i mieszkają za granicą. Będą mogli swobodnie wjeżdżać i wyjeżdżać, co tylko wzmocni ich więź z Ukrainą – argumentuje parlamentarzysta.
„Trzymanie drzwi całkowicie zamkniętych nie jest rozwiązaniem”
W opinii Wasyla Woskobojnyka, szefa Biura Polityki Migracyjnej, decyzja o umożliwieniu wyjazdu za granicę mężczyznom poniżej wieku mobilizacyjnego to nie tylko kwestia praktyczna, lecz także symboliczna. Jak podkreśla, można ją traktować jako sygnał, że Ukraina zaczyna wchodzić na nowy etap – potencjalnie związany z rozmowami o zawieszeniu broni czy zakończeniu działań wojennych. – Jeśli prześledzimy sekwencję wypowiedzi, najpierw prezydent Zełenski mówił o wyjeździe dla 18-22-latków, a później poseł Wenisławski wspomniał już o granicy wieku sięgającej prawie 24 lat. To nie są przypadkowe gesty – wskazuje ekspert w rozmowie z telewizją „Espreso”.
Zdaniem Woskobojnyka, takie sygnały są potrzebne społeczeństwu, które od kilku lat żyje w stanie pełnoskalowej wojny i mobilizacji. Choć zamknięte granice dla mężczyzn w wieku 18-60 lat były jednym z filarów systemu obronnego, w dłuższej perspektywie ich utrzymywanie w tak restrykcyjnej formie staje się coraz trudniejsze. – Trzymanie drzwi całkowicie zamkniętych nie jest rozwiązaniem. Ale i pełne otwarcie granic dziś byłoby niebezpieczne – zaznacza.
Ekspert zwraca uwagę, że rząd szuka sposobu na stopniowe uchylanie tej kurtyny w taki sposób, by z jednej strony nie osłabić zdolności mobilizacyjnych armii, a z drugiej – dawać ludziom nadzieję na powrót do bardziej normalnego życia. – To właściwe kroki, które pozwalają społeczeństwu myśleć o przyszłości mniej dramatycznie, z poczuciem, że wojna nie będzie trwała w nieskończoność – ocenia Woskobojnyk.