Na czele jednego z najmniejszych rządów w Europie chce stanąć Donald Tusk, ale do obcinania liczby ministerialnych foteli ma dojść po wyborach prezydenckich. Dlaczego dopiero wtedy, skoro nadmiar resortów i stanowisk uwiera premiera już teraz? Na przeszkodzie stoi ustawa o działach administracji państwowej, którą Tusk wolałby zmieniać już z nową głową państwa. To jednak nie wszystko, o czym przekonywali prowadzący podcast Interii „Polityczny WF”.

Jak stwierdził Marcin Fijołek, reporter „Wydarzeń” Polsatu, w szczycie kampanii premier nie chce otwierać puszki Pandory i na nowo układać koalicyjne puzzle. – Po wyborach będzie nie tylko obcięcie rządu, ale reset, szarpnięcie cuglami, co słyszymy w kuluarach. A skoro tak to pewnie też reset umowy koalicyjnej. Wszystko zależy od tego, jakie wyniki uzyskają Szymon Hołownia, Magdalena Biejat i Rafał Trzaskowski – wyliczył.

Uznał też, że jeśli kandydaci Lewicy oraz Polski 2050 oraz PSL-u przyniosą niskie, zaledwie paroprocentowe wyniki, pozycja ich ugrupowań w negocjacjach stanie się bardzo krucha. – Może się okazać, że wcale nie jest aktualny scenariusz z Włodzimierzem Czarzastym jako marszałkiem Sejmu oraz dwoma, trzema, czterema resortami przynależnymi do każdej partii – zauważył Marcin Fijołek. 

„Polityczny WF” – nowy odcinek w każdy piątek w serwisie Interia Wydarzenia oraz na platformach YouTube, Spotify i Podcasty Apple.

„Polityczny WF”: Szymon Hołownia walczy. O prezydenturę i fotel marszałka

Dziennikarz Interii Łukasz Szpyrka dodał, że Hołownia „trochę walczy o życie” i ryzykując, stawia wszystko na jedną kartę. – W listopadzie, jeśli umowa nadal będzie obowiązywała (…), nie będzie już marszałkiem, musi znaleźć dla siebie miejsce. Myśli o prezydenturze, ale na dobrą sprawę byłaby to bardzo duża niespodzianka, patrząc na dzisiejsze sondaże, gdyby dostał się do drugiej tury wyborów – ocenił w „Politycznym WF-ie”.

Skoro rząd będzie mniejszy to całkiem możliwe, że Polsce 2050 przypadnie tylko jedno ministerstwo. Pozbawiony laski marszałkowskiej Hołownia stanąłby wówczas u jego sterów? Marcin Fijołek wątpi w taki bieg spraw, przypominając, że polityk ten deklarował, iż nie znalazł się w składzie Rady Ministrów, bo się do tego nie nadaje. – Mówi, że jest do organizowania zupełnie innej pracy, trochę ludzkiej, jak choćby w Kancelarii Sejmu – uściślił.

Dalszy ciąg tekstu pod wideo

DUDA POLECI DO TRUMPA? JEST PLAN! (WIELKIE ZMIANY W RZĄDZIE. TUSK STWORZY SUPERMINISTERSTWO)

Reporter „Wydarzeń” obstawił, że lider Polski 2050 zagra o przedłużenie swojej misji jako marszałek Sejmu, a Łukasz Szpyrka dorzucił, iż Czarzasty mógłby stać się wtedy „superwicepremierem”. Całkiem zresztą prawdopodobne, że w rządzie – w ramach rekonstrukcji – pojawi się „superresort”.

– Plan jest taki: tworzymy nowe ministerstwo, roboczo nazywamy je Ministerstwem Gospodarki. Na jego czele staje mocny polityk, z mocnym mandatem i teką wicepremiera. W swoich kompetencjach ma naprawdę duży przekrój, od budownictwa przez rozwój, wszystkie te – wydawać by się mogło – drobne sprawy dla przedsiębiorców, biznesu, które dziś są rozproszone – opisał.

Superministerstwo Gospodarki. Kto zdobędzie sporą władzę?

Jak podkreślił Marcin Fijołek narzekania, iż sprawy gospodarki rozrzucone są między wiele resortów, w tym aktywów państwowych, klimatu czy finansów, słyszał i ze strony Trzeciej Drogi, i polityków KO, i związków zawodowych, a także od przedstawicieli samego biznesu. Ci ostatni nie wiedzą często, do kogo udać się z jakąś ważną sprawą. Superministerstwo ma być odpowiedzią dokładnie na ten kłopot.

Z której formacji pochodziłby taki superminister? Gotowość do jego wyznaczenia zgłasza Trzecia Droga. – Gdy tylko formował się gabinet Tuska, PSL mówiło głośno, że interesuje ich teka gospodarcza. Nie byłbym bardzo zaskoczony, gdyby sięgnął po nią sam Władysław Kosiniak-Kamysz. Pytanie, czy zechce tego w dobie tego, co mamy za wschodnią granicą, czy rzeczywiście będzie chciał przeskoczyć z MON. Tylko jeśli nie on, to kto – zastanawiał się Łukasz Szpyrka.

Marcin Fijołek nadmienił, że jest również opcja, by Andrzej Domański połączył swój obecny resort finansów z superministerstwem gospodarki. – To byłaby władza absolutna, jeśli chodzi o gospodarkę – zaznaczył.

Andrzej Domański i Władysław Kosiniak-Kamysz/Marysia Zawada/Reporter

Tusk „zgrilluje” koalicjantów. Będzie walka na noże

Jeśli rząd faktycznie skurczyłby się, co jednak z wiceministrami? Aktualne porozumienie Koalicji 15 Października zakłada, że w każdym resorcie są przedstawiciele wszystkich stron umowy. – To będzie jeszcze trudniejsza układanka. Gdy nie ma cię w jednym ministerstwie, nie wiesz, co tam się dzieje, a nikt nie chce stracić takiego oka czy ucha – powiedział Łukasz Szpyrka.

Drugi z autorów „Politycznego WF-u” zwrócił ponadto uwagę, że jeśli nowym prezydentem będzie Trzaskowski to Tusk zacznie „grillować” koalicjantów, również przy okazji rekonstrukcji. Otrzyma wtedy bowiem większy mandat, „aby powiedzieć Hołowni czy Czarzastemu, że rząd musi być bardziej autorski, bardziej 'platformiany'”. A gdyby obecny włodarz Warszawy jednak przegrał w wyborach albo kandydaci Lewicy i Trzeciej Drogi osiągnęliby w nich przyzwoite wyniki?

– Skoro my to wiemy, że trwają przygotowania do czerwcowo-wakacyjnych resetów to koalicjanci też to wiedzą i powoli się do tego przygotowują. Słyszałem od każdej grupy – Lewicy, Polski 2050 i PSL – że taka noc noży może się trafić, że to będą zupełnie inne relacje wewnątrz koalicji i trzeba się szykować na twardy, wewnętrzny bój – posumował Marcin Fijołek.

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
Exit mobile version