Przysmak ten stał się hitem w mediach społecznościowych za sprawą swojego nietypowego wyglądu, smaku oraz ceny. Wypełniona masą z pistacji i ciastem kataifi (mówi się o nim „anielskie włosy”) modna czekolada dubajska potrafi kosztować nawet ponad 100 zł za tabliczkę.
To jednak nie zraża konsumentów. Wręcz przeciwnie. Ludzie oszaleli na punkcie słodyczy, które promowane są m.in. na TikToku. Jako pierwsi zyskali na tym producenci z Bliskiego Wschodu, ale gdy moda dotarła na Zachód, zauważyli ją też europejscy cukiernicy.
Dziś czekoladę dubajską lub czekoladki z kremem pistacjowym w swojej ofercie mają m.in. szwajcarskie firmy Lindt i Läderach, a także polscy producenci. W naszym kraju przysmak można dostać nawet w dyskontach, jak Lidl i Biedronka.
Carrefour Polska zdradził, że czekolada dubajska w lutym znalazła się na szczycie listy najchętniej kupowanych produktów w całym asortymencie sieci.
Ciemna strona dubajskiej czekolady. Zaczyna brakować pistacji
Jest jednak druga strona medalu związana z internetowym trendem. Jak podają „The Guardian” i „Financial Times”, zwiększone zapotrzebowanie sprawiło, że na świecie zaczyna brakować pistacji.
W ciągu roku średnia cena surowca wzrosła z 7,65 do 10,3 dolarów za funt. Iran – jeden z czołowych eksporterów pistacji – odnotował przez ostatnie pół roku ok. 40-procentowy wzrost zapotrzebowania.
Wcześniej podaż na rynku już była słaba m.in. ze względu na pożary w Kalifornii (USA także jest jednym z czołowych eksporterów). To, w połączeniu z modą na dubajską czekoladę sprawiło, że zaczyna brakować pistacji. Niektóre sklepy podobno już ograniczają sprzedaż popularnych słodyczy i wprowadzają limity „jedna tabliczka na jednego klienta”.
Pistacje są zaliczane do tzw. superfoods, czyli produktów żywieniowych o wielu prozdrowotnych właściwościach. Badania wskazują, że orzeszki (a dokładniej – pestki owoców pistacji) świetnie działają m.in. na wzrok.