– Nie mamy w żadnych planach zmieniać stanowiska wobec kontynuacji prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych ani w najbliższej, ani w dalszej przyszłości. Mamy pozytywne doświadczenia, które zdobyliśmy w Puźnikach, i przygotowujemy się do wspólnego ponownego pochówku, który ma się odbyć na początku września – podkreślił w czwartek wiceszef ukraińskiego resortu kultury.
Pogrzeby szczątków ofiar z Puźnik planowane są na 6 września, o ile pozwolą na to warunki bezpieczeństwa. – Miejsce wydarzenia podajemy zwykle dopiero w przeddzień, żeby nie było to pretekstem dla rosyjskiego agresora do uderzenia. Ale tak, taki termin mamy uzgodniony ze stroną polską – dodał.
Ekshumacje w Ukrainie. Prace w dawnej wsi Zboiska
Nadżos poinformował, że obecnie trwają prace w dawnej wsi Zboiska, znajdującej się obecnie w granicach Lwowa, gdzie od dwóch tygodni działają specjaliści polscy i ukraińscy. We wrześniu 1939 r. polskie wojsko, dowodzone przez płk. Stanisława Maczka, toczyło tam zacięte walki z Wehrmachtem.
Wiceminister ujawnił, że wkrótce planowana jest też wizyta przygotowawcza w Jureczkowie koło Przemyśla, gdzie mają odbyć się poszukiwania ofiar ukraińskich.
– Jesteśmy w bezpośrednim dialogu z Polakami, pracują dwie wspólne ekspedycje. Dlatego o żadnych oznakach zatrzymania czy zawieszenia poszukiwań i ekshumacji nie może być mowy – zapewnił.
Wiceszef resortu kultury Ukrainy zwrócił uwagę, że w warunkach rosyjskiej agresji niemożliwe jest równoczesne prowadzenie wielu ekshumacji. – Dzisiejsza bardzo ciężka noc we Lwowie, na Wołyniu, w Kijowie pokazuje, że barbarzyńskie ostrzały dronami i rakietami trwają. W takich warunkach możemy zapewnić bezpieczeństwo na jednym obiekcie i po zakończeniu prac przechodzimy do następnego. To jest odpowiedzialne podejście – oświadczył.
– Upadek rosyjskiego drona na terytorium Polski to znak, że znajdujemy się w niebezpieczeństwie. Być może wraz z kwestią ekshumacji powinniśmy poważniej rozmawiać także o aspektach bezpieczeństwa. Nie możemy narażać polskich obywateli na ryzyko rosyjskich ataków – zaznaczył Nadżos.
Rafał Leśkiewicz: Nie ma żadnych poważnych sygnałów
We wtorek rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz ocenił, że na razie nie ma żadnych poważnych sygnałów, które wskazywałyby na zmianę stanowiska Ukrainy ws. prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na Wołyniu. Dodał, że to jest rzecz najbardziej istotna w polsko-ukraińskich relacjach historycznych.
Rzecznik prezydenta zapewnił też we wtorkowej rozmowie w radiowej Jedynce, że Karol Nawrocki nie wyklucza członkostwa Ukrainy w NATO, natomiast w obecnej sytuacji geopolitycznej nie widzi możliwości wejścia tego kraju do Sojuszu.
– Jedną z kwestii, która jest niezwykle istotna, a która może wpłynąć na zmianę nastawienia prezydenta, jest rozwiązanie kwestii dotyczących ofiar ludobójstwa na Wołyniu i podjęcie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na Wołyniu – powiedział Leśkiewicz. Zaznaczył, że jest to niezwykle ważny element w polityce pamięci i w relacjach polsko-ukraińskich. Dodał, że prezydent rozmawiał o tym 31 lipca z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Leśkiewicz podkreślił, że Polsce zależy na tym, by rozwiązać systemowo problem wydawania zgód na rozpoczęcie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na Ukrainie. – Tam leży ponad 100 tysięcy ofiar ludobójstwa ukraińskich nacjonalistów, mordowanych niezwykle brutalnie, i rodziny ofiar oczekują, że te bezimienne groby wreszcie zostaną wyeksplorowane, że szczątki zostaną podjęte, zostaną godnie, po chrześcijańsku pochowane – powiedział.
Jak wskazał, „na razie nie ma żadnych poważnych sygnałów, które wskazywałyby na zmianę stanowiska Ukrainy” ws. zgody na prowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych, oprócz „jednostkowego przypadku”.
Na początku sierpnia 2025 roku rozpoczęły się prace poszukiwawczo-ekshumacyjne w dawnej wsi Zboiska, znajdującej się obecnie w granicach Lwowa. W maju tego roku zakończono natomiast etap terenowy ekshumacji w nieistniejącej już wsi Puźniki w obwodzie tarnopolskim. W wyniku prac odnaleziono szczątki 42 osób.
- Ekshumacje polskich ofiar w Ukrainie. Nowa decyzja władz
- Kancelaria Premiera reaguje na prowokację. „Krąży fałszywy dokument”