Marta Kurzyńska, Interia: – Istnieje jeszcze granica politycznego picu w kampanii?

Prof. Przemysław Sadura, socjolog, Uniwersytet Warszawski: – Nie sądzę. Już wszystkie granice zostały przekroczone. Mamy Karola Nawrockiego, który w sposób ewidentny kłamie w sprawie wydawałoby się prozaicznej, bo służbowego mieszkania. Mamy też kandydata, mówię tutaj o Krzysztofie Stanowskim, który zgłaszając swoją kandydaturę jednocześnie podważa sensowność instytucji wyborów prezydenckich. To cyniczna manipulacja. W tym wyścigu możemy spodziewać się wszystkiego.

A jak wyborcy odbierają to, że kandydaci stroją się w różne piórka?

– Wyborcy są przyzwyczajeni do takich chwytów. To wybory, w których ważna jest osobowość kandydata nie opcja polityczna. To zmusza startujących do lansu.

To plebiscyt popularności?

 Trochę plebiscyt popularności, trochę rykowisko.

A kto najgłośniej ryczy na tym rykowisku?

– Wszyscy na swój sposób próbują wabić wyborców.

Kto to robi najzręczniej?

– Liderem sondaży jest Rafał Trzaskowski, ale to jest kandydat, który przez ostatnie lata permanentnie był „kandydatem na kandydata”.

– Ma ten problem, bo z drugiej strony mamy niby niezależnego kandydata PiS, który pojawił się stosunkowo niedawno i ciągle notuje wzrost w sondażach, podczas kiedy wynik Trzaskowskiego stoi w miejscu, albo wręcz spada. Ta informacja to alarm dla sztabu Trzaskowskiego, ostatni dzwonek, żeby zmienić koncepcję kampanii zanim będzie za późno.

Co powinien zmienić w swojej strategii sztab Rafała Trzaskowskiego?

– Sztab Trzaskowskiego postawił na walkę o odległego od profilu Trzaskowskiego wyborcę. Bardziej konserwatywnego, spoza dużej aglomeracji. Ta kampania to od samego początku próba występowania nie na swoim gruncie. Egzotycznych dla prezydenta Warszawy spotkań z kołami gospodyń wiejskich.

A dotychczasowi wyborcy mogą czuć się zaniedbani?

– Tak. Temu nie towarzyszy wystarczająca uwaga skierowana na dotychczasowych wyborców, żeby utrzymać ich motywację. Mamy za to umizgi do wyborcy bardziej prawicowego.

Jaki to może mieć skutek? Będzie bunt w elektoracie?

– Pamiętajmy, że Trzaskowski wziął w poprzednich wyborach nie tylko elektorat KO, także wyborców Lewicy i takich, którzy wcześniej w ogóle nie głosowali a teraz mogą się zastanowić czy warto znów pójść na wybory. Do tego kobiety, które przesądziły o wyniku tych wyborów są rozczarowane rządami koalicji i nie są już tak skłonne do udziału w wyborach.

Łatka polityka rządzącej koalicji będzie ciągnąć w dół Rafała Trzaskowskiego?

– Na pewno utrudnia mu ekspansję i pozyskiwanie nowych głosów.

A może Rafał Trzaskowski za wcześnie mruga okiem do prawicowego elektoratu?

– Może za wcześnie, a może powinien zmienić metodę.

– Jeszcze jest czas na eksperymenty. Jeżeli jakaś strategia nie działa to testuje się zmianę strategii. Po czasie jaki minął można uznać, że strategia sztabu Trzaskowskiego się nie sprawdza. Czas na zmianę. Badania powinny dać odpowiedź co nie działa. Czy Rafał Trzaskowski nie jest wiarygodny dla tradycyjnego wyborcy, czy nie przebił się z przekazem.

Czy filmik z Zenkiem Martyniukiem to był dobry kampanijny zabieg?

– W kampanii nie można stosować estetycznych kryteriów. Ona rządzi się swoimi prawami. Niekiedy okazywało się, że ocieplenie wizerunku na granicy ryzyka ośmieszenia działa. Pamiętamy disco polo Kwaśniewskiego. Jemu to wtedy bardzo pomogło, a też wiele osób było w szoku. To było równie nienaturalne jak kampania Trzaskowskiego. Zabieg z Martyniukiem to ten sam kierunek. Problem polega na tym, że nie widać, żeby to było skuteczne.

To wybory, w których ważna jest osobowość kandydata nie opcja polityczna. To zmusza startujących do lansu.

~ prof. Przemysław Sadura

To może zbyt ryzykowne, skoro sam pan mówi, że na granicy ośmieszenia?

– Rafał Trzaskowski nie będzie raczej synonimem obciachu. Etap wąsatego wujka Platforma ma już za sobą. W Koalicji Obywatelskiej doskonale wiedzą, że to jest walka o życie.

Co by się stało gdyby przegrali?

– Jeśli przegrają, to wróci prawicowy populizm. To będzie oznaczało, że wynik październikowych wyborów był przypadkowy. Wzrośnie presja na skrócenie kadencji Sejmu. Presja na Trzecią Drogę, żeby zmieniła sojusze. PO walczy nie tylko o swoje życie.

Nie jest problemem to, że Rafał Trzaskowski już jednak raz przegrał?

– Zwykle nie wystawia się kandydata, który już raz startował i mu się nie udało. Ale Trzaskowski zrobił pięć lat temu świetny wynik. Tamta porażka to jednak był sukces. Wyciągnął KO z powrotem na lidera demokratycznej opozycji. Niewiele zabrakło. Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego zapadła decyzja, żeby to był Trzaskowski. To nie jest główny problem.

– Problemem są nastroje społeczne. Wyniki badań pokazują, że nastroje w elektoracie rządzących są raczej negatywne. To rozczarowanie, strata złudzeń, to nie są emocje, które mobilizują politycznie. Natomiast w elektoracie PiS są emocje takie jak strach, złość, które motywują do działania, przyciągną do urn.

Długa lista pretendentów do Pałacu Prezydenckiego też może mieć wpływ na spadki poparcia dla Rafała Trzaskowskiego?

– W międzyczasie ta lista kandydatów i kandydatek po stronie demokratycznej rzeczywiście bardzo się wydłużyła i część z tych głosów może się rozpraszać. Ktoś kto na początku popierał Trzaskowskiego, bo nie miał jeszcze kandydata zgłoszonego przez lewicę, ma już kilkoro lewicowych kandydatów. To ma znacznie.

Lewicowego elektoratu nie zrazi takie zabieganie o prawicę?

– Rafał Trzaskowski za bardzo nie będzie musiał walczyć o lewicowy elektorat. Wszystkie badania pokazują, że on ma go niemal na starcie. To Magdalena Biejat walczy o lewicowy elektorat. Po pierwsze musi przywrócić zaufanie do polityki tym wyborczyniom, które rozczarowały się postawą koalicji rządzącej w sprawie praw kobiet. Musi też przekonać do głosowania wyborców lewicy, którzy do tej pory w deklaracjach sympatii politycznych wyżej niż któregokolwiek z lewicowych liderów plasowali Trzaskowskiego.

Dlaczego lewica jest w takiej defensywie?

– Lewicowy wyborca wybiera kandydata Koalicji Obywatelskiej. To jest podstawowy problem.

Wyborcy boją się zmarnować głos. Wolą zagłosować na silniejszą partię, na kandydata, który ma szansę wejść do drugiej tury.

~ prof. Przemysław Sadura

A dlaczego Rafał Trzaskowski jest dla nich bardziej atrakcyjny niż lewicowiec z krwi i kości?

– Bo zabiega o podobnych wyborców i ma dosyć podobny program. Koalicja Obywatelska w swoim zwrocie lewicowym jest dla wyborców lewicy atrakcyjna, bo oferuje podobne postulaty a jest w tym bardziej wiarygodna.

Z czego wynika większa wiarygodność?

– Dysponuje większym potencjałem, większą siłą. Wyborcy boją się zmarnować głos. Wolą zagłosować na silniejszą partię, na kandydata, który ma szansę wejść do drugiej tury.

Jeśli się boją zmarnować głos to, dlaczego kandydaci antysystemowi cieszą się takim poparciem? Krzysztof Stanowski jest w stanie namieszać w tym kampanijnym kotle?

– Jest w stanie namieszać. Pytaliśmy w badaniach dla Krytyki Politycznej, ile osób zgłosowałoby na Stanowskiego w drugiej turze.  20-30 procent wyraża taką chęć.  Stanowski to przecież zwykły polityczny cynik i kuglarz. A może namieszać i powtórzyć efekt Kukiza.

Bo wyborcy chcą pokazać, że mają dość?

– Zawsze jest część wyborców, którzy chcą pokazać czerwoną kartkę obecnej klasie politycznej i wybór antyestablishmentowego kandydata jest atrakcyjny. Kukiz w drugiej turze przerzucił swoje poparcie na kandydata PiS. Gdyby teraz się powtórzyła ta sytuacja to byłoby to bardzo niepokojące, bo głosy oddane na Stanowskiego w drugiej turze mogą przejść na Nawrockiego. Mogą to być głosy ludzi, którzy normalnie by na wybory nie poszli, bo nikt inny by ich nie zmobilizował.

Wierzy pan w deklaracje Stanowskiego, że to tylko eksperyment a nie chęć budowania projektu politycznego na ewentualnym dobrym wyniku?

– Nie wiemy, jak się zachowa Stanowski, kiedy słupek poparcia zacznie mu rosnąć. Teraz się zabezpiecza przed ewentualną porażką. Próbuje upiec kilka pieczeni na jednym ogniu, bo udział w kampanii to jednocześnie zwiększenie rozpoznawalności, promowanie swojego biznesu. Widać złe wzorce idące zza oceanu. Wszędzie polityka się psuje. To przykre, że kandydat na prezydenta w Polsce chce zarabiać na kampanii, która ma wywindować oglądalność jego kanału.

– Z całą pewnością, bo to Mentzen miał być najbardziej radykalnym kandydatem, który ma to pewne trzecie miejsce. To jego elektorat miał być kluczowy przy rozstrzygnięciu drugiej tury. Scenariusz się posypał. Pojawił się Stanowski, który może odebrać część wyborców Mentzenowi.

Powinien się inaczej pozycjonować w tej nowej sytuacji?

– Pytanie jak. Może próbować kreować się na bardziej poważnego kandydata. To dla niego trudna sytuacja.

– On ma podobny elektorat jak miało PiS. To elektorat, który jest w stanie wszystko znieść. PiS i wygląda na to, że Nawrocki również ma z jednej strony elektorat fanatyczny, który pójdzie za partią i jej kandydatem w ogień. To elektorat, który nie przyjmie do wiadomości tego, że Nawrocki mógł oszukać, nadużyć. Z drugiej strony jest tam elektorat cyniczny, który nie identyfikuje się do końca z agendą, ale myśli kategoriami własnego interesu.

Karol Nawrocki – kandydat na prezydenta popierany przez PiS/Łukasz Gagulski

Sprawa apartamentu zaszkodzi Karolowi Nawrockiemu?

– Słabo się tłumaczy. Ma odruch ściemniania, z dnia na dzień zmienia wersję, ale jego wyborcy są na to impregnowani.

Największy błąd tej kampanii?

– Nie chcę mówić o błędach, ale lewica zbyt późno wystartowała ze swoją kandydatką. Do tego tragedią jest tłok po lewej stronie. Startuje Adrian Zandberg, nie wiem po co. Może tęskni za czasami, kiedy lewicy nie było w polskim parlamencie.

Rozmawiała Marta Kurzyńska

Udział
Exit mobile version