-
Nie tylko luksusowe życie
-
Kto płaci za emisje elity
-
Nierówności z konsekwencjami
-
Propozycje zmian
-
Europa przed testem wiarygodności
Z raportu „Climate Plunder: How a powerful few Europeans are locking the world into a climate disaster” wynika, że różnice w emisjach pomiędzy najbogatszymi i resztą Europejczyków systematycznie rosną. Osoba należąca do najbogatszego 0,1 proc. emituje 53 razy więcej CO₂ niż przeciętny mieszkaniec z dolnej połowy społeczeństwa.
W praktyce oznacza to, że wąska grupa około 450 tys. osób – mniej więcej tyle, ile liczy populacja Tallinna – wytwarza tyle samo dwutlenku węgla co setki milionów ludzi z niższych grup dochodowych razem wziętych.
Oxfam wskazuje, że między 1990 a 2022 r. całkowite emisje w Unii Europejskiej spadły o 21 proc., ale niemal cały ten postęp wynika z działań klasy średniej i uboższej części społeczeństwa. Dolna połowa Europejczyków ograniczyła emisje o 27 proc., a środkowe 40 proc. o 23 proc. Tymczasem najbogatsze 0,1 proc. zwiększyło emisje o 14 proc.
Według autorów raportu, jeśli Unia Europejska ma pozostać na ścieżce prowadzącej do ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5 st. C, najbogatsi muszą radykalnie zmienić swoje nawyki i ograniczyć emisje o 99 proc. do 2030 r..
– „Dane pokazują, że to najbogatsi Europejczycy są dziś w największym stopniu odpowiedzialni za emisje, podczas gdy reszta społeczeństwa ponosi koszty zmian klimatu” – komentuje Julie Bos, ekspertka ds. klimatu w Oxfam EU. – „Unia powinna rozpocząć redukcje tam, gdzie emisje są najwyższe i gdzie można je ograniczyć bez pogorszenia jakości życia większości obywateli.”
-
Podwodny robot opłynie świat. Historyczna misja
-
Rekordowy rok dla węgla. Najwyższy poziom w historii
Nie tylko luksusowe życie
W publicznej debacie nierówności klimatyczne często kojarzone są z ostentacyjną konsumpcją: prywatnymi odrzutowcami, superjachtami czy flotami SUV-ów. Raport Oxfam pokazuje jednak, że główne źródło problemu leży gdzie indziej – w inwestycjach.
Prawie 60 proc. inwestycji miliarderów i multimilionerów w Europie trafia do sektorów o najwyższym wpływie na klimat, takich jak wydobycie ropy, gazu czy górnictwo. Ich portfele finansowe generują często więcej emisji niż prywatne podróże czy domowe zużycie energii.
Według szacunków organizacji średni europejski miliarder odpowiada poprzez swoje inwestycje za około 2,4 mln ton CO₂ rocznie, czyli tyle, ile 480 tys. przeciętnych obywateli Unii. Łączne emisje z portfeli inwestycyjnych 308 najbogatszych osób przekraczają roczne emisje 118 krajów.
– „Najbogatsi nie tylko konsumują więcej, ale też inwestują w najbardziej emisyjne branże” – podkreśla raport. – „To oznacza, że ich wpływ na klimat jest wielokrotnie większy, niż wskazywałyby same dane o konsumpcji.”
Kto płaci za emisje elity
Oxfam zwraca uwagę, że koncentracja emisji idzie w parze z koncentracją wpływów politycznych. Zamożne grupy i korporacje są w stanie skutecznie opóźniać wprowadzanie przepisów, które mogłyby ograniczyć ich działalność.
Według danych organizacji, europejskie i amerykańskie firmy energetyczne wydają setki tysięcy euro rocznie na lobbing przeciwko regulacjom klimatycznym. W efekcie w wielu państwach członkowskich łagodzone są przepisy dotyczące emisji, standardów efektywności energetycznej czy ograniczeń dla przemysłu ciężkiego.
Oxfam ostrzega, że taka sytuacja prowadzi do błędnego koła: bogaci emitują więcej, zyskują dzięki temu ekonomicznie, a następnie wykorzystują swoje wpływy, by spowalniać transformację energetyczną.
– „Europejscy przywódcy powinni patrzeć dalej niż na najbliższy cykl wyborczy” – apeluje Julie Bos. – „Realna innowacja polega na przyspieszaniu działań na rzecz klimatu, a nie na używaniu konkurencyjności jako pretekstu do ich opóźniania.”
Nierówności z konsekwencjami
Według Oxfam, emisje najbogatszych Europejczyków w dłuższej perspektywie przełożą się na rosnące koszty społeczne i ekonomiczne. Wzrost temperatury oznacza więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych – fal upałów, susz, pożarów i powodzi – które uderzają głównie w regiony i grupy społeczne mające najmniejsze możliwości adaptacji.
Globalne analizy Oxfam wskazują, że emisje najbogatszego 1 proc. ludzi na świecie mogą do końca wieku spowodować 1,3 mln zgonów związanych z upałami i szkody gospodarcze rzędu 44 bilionów dolarów. Choć dane te dotyczą skali globalnej, organizacja zaznacza, że podobne mechanizmy nierówności występują w Europie.
W swoich rekomendacjach Oxfam proponuje szereg działań, które – zdaniem autorów raportu – mogłyby ograniczyć emisje elity bez dodatkowego obciążania większości obywateli:
-
Podatek od nadmiernych emisji luksusowych, obejmujący częste loty, prywatne odrzutowce czy superjachty.
-
Opodatkowanie nadzwyczajnych zysków korporacji paliwowych i inwestorów w sektorach wysokoemisyjnych.
-
Wprowadzenie twardych wymogów raportowania emisji portfeli inwestycyjnych oraz stopniowe włączanie kryteriów klimatycznych do polityki finansowej UE.
-
Zwiększenie finansowania klimatycznego dla krajów o niższych dochodach – głównie w formie grantów, nie pożyczek.
-
Odejście od PKB jako głównego miernika postępu i zastąpienie go wskaźnikami jakości życia, równości i stanu środowiska.
Zdaniem ekspertów, taki zestaw narzędzi pozwoliłby osiągnąć podwójny efekt: ograniczyć emisje tam, gdzie jest to społecznie najmniej kosztowne, oraz odbudować zaufanie obywateli do polityki klimatycznej.
Europa przed testem wiarygodności
Szczyt COP30 w Belém będzie dla Unii Europejskiej momentem stworzenia bilansu własnych działań. Mija dziesięć lat od podpisania Porozumienia paryskiego, a mimo spadku emisji w wielu sektorach, tempo transformacji wciąż nie odpowiada skalom zagrożenia.
Raport Oxfam przypomina, że bez uwzględnienia emisji elity nie uda się utrzymać europejskiego kursu na neutralność klimatyczną. Wskazuje też, że sprawiedliwość klimatyczna – rozumiana jako proporcjonalne obciążenie wysiłkiem redukcyjnym – może stać się warunkiem politycznego przetrwania Zielonego Ładu.
„Najbogatsi Europejczycy nie są jedynie beneficjentami wzrostu gospodarczego” – podsumowuje raport. – „To grupa, której decyzje finansowe wprost kształtują przyszłość klimatyczną kontynentu. Ograniczenie ich emisji to nie kara, lecz element racjonalnej polityki”.


