ba zespoły przystępowały do środowego hitu Ligi Mistrzów w dobrych nastrojach. FC Barcelona i Paris Saint-Germain miały na koncie komplet trzech punktów na inaugurację fazy ligowej, więc pytaniem bez odpowiedzi pozostawało, kto okaże się lepszy w starciu gigantów. Na murawie w stolicy Katalonii zmierzyli się bowiem półfinaliści (gospodarze) i triumfatorzy (przyjezdni) poprzedniej edycji Champions League.

Liga Mistrzów: Wojciech Szczęsny w bramce, „Lewy” z ławki rezerwowych

Z perspektywy polskich kibiców dobrą informacją była ta, że w wyjściowym składzie pojawił się Wojciech Szczęsny. Żadne to zresztą zaskoczenie, biorąc pod uwagę, że konkurent i drużynowa „jedynka” między słupkami Barcy, czyli Joan Garcia – wypadł ze względu na kontuzję i jego powrót planowany jest najwcześniej w listopadzie b.r.

Zaskakujący mógł być jednak brak Roberta Lewandowskiego w wyjściowym składzie. Polak, co prawda, w zespole trenera Hansiego Flicka spełnia ostatnimi czasy rolę rezerwowego, ale imponuje również skutecznością, która mogłaby przekonać bardziej do usług Polaka. Okazało się jednak, że niemiecki szkoleniowiec na środku ataku postawił do pierwszej minuty na Ferrana Torresa.

Wybór Hiszpana, a nie Polaka, obronił się pod względem dorobku strzeleckiego. Torres wpakował piłkę do siatki w pierwszej połowie, zamykając ładną, koronkową akcję Barcelony. Mistrzowie Hiszpanii otworzyli wynik w 19. minucie spotkania. Warto pochwalić również asystującego przy golu Marcusa Rashforda. Anglik popisał się idealnym zagraniem w tempo, które Hiszpan mógł wykończyć z zamkniętymi oczami.

Paris Saint-Germain nie zamierzało jednak jedynie spoglądać na to, co robią gospodarze. Odpowiedź przyszła jeszcze w pierwszej połowie. Senny Mayulu trafił do siatki w 38. minucie, dając ważny sygnał dla paryżan. Jeszcze w pierwszej połowie PSG mogło zresztą prowadzić, ale idealnej sytuacji sam na sam ze Szczęsnym nie wykorzystał Bradley Barcola. Trzeba przyznać, że polski bramkarz całościowo miał więcej pracy niż jego odpowiednik z Paryża. Szczęsny nie błysnął jakąś fenomenalną interwencją, zagrał solidny mecz, ale ostatecznie Barca nie ustrzegła się porażki.

Już z Lewandowskim na boisku, od 72. minuty, gospodarze dali sobie wbić gola na 1:2. Goncalo Ramos zamknął bowiem kontrę PSG, wykorzystując bardzo dobrze podanie od Achrafa Hakimiego. Kapitan gości obsłużył Portugalczyka idealnie, pozbawiając tym samym nadziei gospodarzy na dobry wynik. Wielka postać dla Barcy, obecnie szkoleniowiec PSG Luis Enrique, mógł triumfować.

W tle można się zastanawiać, co by było gdyby paryżanie musieli sobie radzić, grając w dziesiątkę na jedenastu przeciwników. Wydaje się, że w drugiej połowie sędzia Michael Oliver popełnił ogromny błąd, nie karząc Nuno Mendesa drugą zółtą i w konsekwencji – czerwoną kartką – po faulu tuż przed polem karnym. Lamine Yamal i kontra Barcy na 2:1 została zatrzymana, a całościowo, jak pokazały realia, sam wynik również odwrócił się na niekorzyść zespołu Lewandowskiego i Szczęsnego.

Występ Polaków? Szczęsny na solidną, szkolną „czwórkę”. Lewandowski? Właściwie anonimowe wejście na nieco ponad kwadrans. Polak mógł jednak być zaskoczony, że dostał od niemieckiego trenera tak niewiele czasu.

Udział
Exit mobile version