Podróż Ficy do Putina kompletnym zaskoczeniem nie była, bo dzień wcześniej jego zamiar zdradził prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, według którego słowacki premier miałby odwiedzić ściganego przez Międzynarodowy Trybunał w Hadze za zbrodnie wojenne prezydenta Rosji w poniedziałek.

Zobacz wideo Jak najskuteczniej bronić się przed Rosją?

Fico wyruszył w drogę jednak dzień wcześniej i w niemal kompletnej tajemnicy. Wszystkie cztery rządowe samoloty pozostały na bratysławskim lotnisku. „Najwyżsi przedstawiciele UE byli poinformowani o mojej podróży i jej celu już w piątek” – napisał wprawdzie szef słowackiego rządu na Facebooku, ale dopiero po rozmowach w Moskwie. Przewodniczący Rady Europejskiej António Costa miał potwierdzić, że taką informację otrzymał. Pierwszą informację o toczących się już rozmowach podał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, a w świat przekazała je rosyjska agencja prasowa TASS w anglojęzycznym serwisie.

Wszystkiemu winien Zełenski?

Spotkanie Ficy z Putinem trwało trzy godziny, żadnej konferencji prasowej po ich rozmowach nie było. Praktycznie jedynym źródłem informacji o nich stał się więc wspomniany wpis słowackiego premiera na Facebooku. „Moje dzisiejsze spotkanie było odpowiedzią na pytanie prezydenta Ukrainy W. Zełenskiego, który na moje osobiste pytanie w czwartek odpowiedział, że jest przeciwny jakiemukolwiek tranzytowi gazu przez Ukrainę na nasze terytorium” – napisał. Ukraina zamierza wstrzymać tranzyt rosyjskiego gazu od Nowego Roku, kiedy kończy się umowa z 2019 roku między spółkami gazowymi obu państw, Naftohaz i Gazprom.

Roberta Ficę oburzyło także opowiedzenie się Zełenskiego za sankcjami przeciw rosyjskiemu programowi nuklearnemu. „Takie postawy szkodzą finansowo Słowacji i zagrażają produkcji energii elektrycznej w elektrowniach jądrowych na Słowacji, co jest niedopuszczalne” -stwierdził, po czym wrócił do sprawy dostaw gazu. Putin potwierdził mu gotowość do kontynuowania dostaw gazu „na Zachód i Słowację”, co jednak „jest praktycznie niemożliwe po 1 stycznia 2025 roku, biorąc pod uwagę postawę prezydenta Ukrainy”. Moskiewska wyprawa Ficy wywołała zdumienie brukselskiego portalu „Politico”, który w tytule napisał, że Putin przyjmuje słowackiego premiera podczas jego „shock Moscow visit”, szokującej wizyty w Moskwie. Autorzy relacji o niej cytują też anonimowego doradcę prezydenta Zełenskiego, który im powiedział w sobotę, że Słowacja „zarabia około pół miliarda dolarów rocznie na dostępie do tańszego rosyjskiego gazu”.

Zdrada sojuszników z UE i NATO?

Rozmowy Ficy w Moskwie wywołały burzę w Bratysławie. Opozycja nie zostawiła na nim suchej nitki. „Jeśli premierowi naprawdę zależało na tranzycie gazu, powinien był negocjować ze stroną ukraińską, a nie czynić ze Słowacji instrumentu putinowskiej propagandy” – oświadczył szef największej opozycyjnej partii, liberalnej Progresywnej Słowacji (PS), Michal Szimeczka.

„Robert Fico jest hańbą dla Słowacji” – stwierdził z kolei Branislav Gröhling, prezes również liberalnej Wolności i Solidarności (SaS). Jego zdaniem rozmawianie o czymkolwiek z Putinem, „którego ręce są zbrukane krwią, jest zdradą nie tylko naszego kraju i jego polityki zagranicznej, ale także naszych sojuszników z UE i NATO”, a Fico zachowuje się nie jak premier suwerennego państwa, „ale jak zwykły kolaborant”. Szef Demokratów, były minister obrony Jaroslav Nad uważa z kolei, że głównym planem Ficy jest wyprowadzenie Słowacji z Unii Europejskiej i NATO. 

Zaniepokojony prezydent?

Ale i w koalicji rządowej pojawił się co najmniej jeden głos niezadowolenia. Samuel Migal, poseł partii Głos (Hlas) założonej przez obecnego prezydenta państwa Petra Pellegriniego, uznał podróżowanie do Moskwy w czasie, gdy Rosja uważa Słowację za wrogi kraj, za „co najmniej niestosowne” i nazwał ją „policzkiem wymierzonym słowackiej dyplomacji”. W tej sytuacji ta wizyta sprawia jego zdaniem wrażenie „słabości, a nie strategii”.

Natomiast niedawny partyjny szef Migala, a dzisiaj prezydent kraju wyraził nadzieję, „że wizyta w Moskwie nie była jedynie polityczną zagrywką, która może znacząco zaszkodzić Słowacji w oczach UE i NATO”. Peter Pellegrini przypomniał Ficowi, że wraz z pełniącym funkcję przewodniczącego parlamentu Petrem Żigą wszyscy trzej podpisali deklarację, w której zobowiązali się do wspierania „naszego niekwestionowanego członkostwa w Unii Europejskiej i NATO”. Prezydent wyraził przekonanie, że ta deklaracja obowiązuje nadal w pełnej rozciągłości i że „ją wszyscy trzej będziemy wspierać zarówno słowem, jak i czynem”.

 Zadanie dla organów ścigania i tajnych służb?

W końcu zabrał głos także prezydent Ukrainy. Na platformie X umieścił oświadczenie w języku słowackim, w którym zwraca uwagę, że Fico i Putin ani nie wydali żadnego wspólnego oświadczenia, ani nie odpowiadali na pytania dziennikarzy. „Krótko mówiąc nie mogą powiedzieć publicznie nic o tym, o czym rozmawiali podczas tego spotkania. Obawiają się reakcji opinii publicznej” – skomentował szef ukraińskiego państwa i dodał, że „Moskwa daje Fico wyraźne zniżki, ale płaci za to Słowacja”. Takie zniżki nie są zaś jego zdaniem za darmo, i „powinny zainteresować słowackie organy ścigania oraz służby specjalne”.

Zdaniem Zełenskiego płatności do Rosji odbywają się albo kosztem suwerenności, albo niejasnych schematów. Ich szczegóły miały być ujawnione według ukraińskiego szefa państwa podczas niedawnego spotkania europejskich liderów w Brukseli.

Skąd to uzależnienie od Moskwy?

Europejscy przywódcy mieli zauważyć według Zełenskiego, że Fico ani nie chce uczestniczyć we wspólnych europejskich pracach nad niezależnością energetyczną, ani szukać możliwości zastąpienia rosyjskiego gazu. „Wręcz przeciwnie, chce pomóc Rosji wypchnąć amerykański gaz i źródła energetyczne innych partnerów z Europy, co sugeruje, że chce pomóc Putinowi zarabiać pieniądze na finansowanie wojny i osłabianie Europy” – twierdzi.

Prezydent Ukrainy uważa, że zyski, które Słowacja osiąga na tanim gazie z Rosji, pomagają „panu Ficowi” i dlatego jego kluczowym celem są negocjacje z Rosją, bo przynoszą mu „osobiste korzyści”. A to jest zdaniem szefa ukraińskiego państwa „wielkim problemem bezpieczeństwa – dla Słowacji i dla całej Europy”. „Dlaczego ten słowacki lider jest tak uzależniony od Moskwy? Za co i czym mu się płaci?” – pyta Wołodymyr Zełenski na koniec swojego wpisu na platformie X.

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle 

Udział
Exit mobile version