-
IUCN podczas Światowego Kongresu Ochrony Przyrody ogłosiła wymarcie kilku gatunków zwierząt, m.in. zębiełka bożonarodzeniowego i trzech gatunków jamrajów.
-
Zmienił się status wielu zwierząt na bardziej zagrożony, w tym arktycznych fok i ptaków z Madagaskaru, Afryki Zachodniej oraz Ameryki Środkowej.
-
Mimo niepokojących danych, pojawiają się też sukcesy w ochronie gatunków, jak odrodzenie populacji żółwia zielonego.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Wśród tych uznanych oficjalnie za wymarłe zwierząt jest chociażby zębiełek bożonarodzeniowy, o którym pisaliśmy w Zielonej Interii. Przypomnijmy, że to niewielkie zwierzę spokrewnione z naszymi polskimi zębiełkami i ryjówkami ostatni raz widziano w 1985 r. i wielu zoologów obawiało się od lat, że pozostanie tylko na nielicznych zdjęciach i znaczkach pocztowych. Bo Wyspa Bożego Narodzenia, na której żyło to zwierzę, ma je na swoich znaczkach. Stąd wzięła się nazwa ssaka – od tej wyspy, którą w 1643 r. holenderski żeglarz William Mynors odkrył na południe od Jawy akurat w dzień Bożego Narodzenia, nadając jej okolicznościową nazwę.
Zresztą nawet odnalezienie dwóch zębiełków bożonarodzeniowych w 1985 r. było cudem i rodzajem „efektu Łazarza”, jak określa się w nauce pojawienie się nagle zwierzęcia czy rośliny uznanych za wymarłe albo prawdopodobnie wymarłe. Tak określa się w przyrodzie zjawisko, gdy okazuje się, że gatunek uważany za wymarły jednak żyje. I tak było w wypadku tego niedużego zwierzątka, którego nie widziano od chwili, gdy Wyspa Bożego Narodzenia znalazła się w australijskich rękach. A zatem od 1958 r.
Dawne szczury mieszkające na tej wyspie, czyli szczur ospały i szczur płaczliwy, zniknęły. Były odpowiedzialne za kontrolowanie liczebności miejscowych krabów, które wylegają masowo na brzegi wyspy i z których Wyspa Bożego Narodzenia słynie na cały świat. Nadmiar krabów sprawia, że znikał zębiełek, dodatkowo dobijany przez inwazyjne szczury wędrowne przywleczone tu z Europy.
Akurat w Boże Narodzenie w 2023 r. pisaliśmy w Zielonej Interii, że zębiełka nie ma od lat, ale może jednak jego los nie jest przesądzony. Owszem, przegrał rywalizację głównie z zawleczonymi na wyspę szczurami z zawijających tu statków i okrętów, ale kto wie, może życie znajdzie jakiś sposób, by przetrwał. Teraz jednak Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody poddała się i podczas kongresu w Emiratach Arabskich tego zębiełka uznano za gatunek oficjalnie wymarły.
Nie tylko zresztą jego, bo za takowe uznano także trzy gatunki australijskich jamrajów Perameles myosuros, Perameles papillon i Perameles notina, jak również morskiego ślimaka Conus lugubris czy wreszcie kulika cienkodziobego.
Giną foki w Arktyce. A kiedyś były liczne
Kongres IUCN postanowił też zmienić status wielu wciąż żyjących gatunków zwierząt, ale bardzo zagrożonych. To chociażby sporo gatunków arktycznych ssaków, w tym fok. Cofający się lód morski pokazuje, jak bardzo zagrożone są foki arktyczne, co utrudnia im rozmnażanie, odpoczynek i zdobywanie pożywienia. Ich trudna sytuacja dobitnie przypomina, że zmiana klimatu nie jest odległym problemem – postępuje od dziesięcioleci i ma wpływ tu i teraz – informują naukowcy.
„Ochrona fok arktycznych wykracza poza te gatunki; chodzi o zachowanie delikatnej równowagi Arktyki, która jest niezbędna dla nas wszystkich” – czytamy. To słowa wypowiedziane przez dr Kit Kovacs, współprzewodniczącą Grupy Specjalistycznej ds. Płetwonogich Komisji ds. Przetrwania Gatunków IUCN i kierowniczkę programu Svalbard w Norweskim Instytucie Polarnym.

Zmiana klimatu doprowadziła do tego, że IUCN zmienił status kilku gatunków płetwonogich. Np. w wypadku kapturnika morskiego to teraz EN, czyli zagrożony zamiast VU, czyli narażony. Różnica subtelna w wymowie, ale kluczowa w praktyce. Przypomnijmy, że czerwona księga IUCN obejmuje siedem głównych kategorii. Oto one:
-
LC (least concern) – gatunek mniejszej troski, czyli gatunki często pospolite
-
NT (near threatened) – gatunek bliski zagrożenia.
-
VU (vulnerable) – gatunek narażony, czyli taki, który może wymrzeć stosunkowo niedługo.
-
EN (endangered) – gatunek zagrożony, czyli z wysokim ryzykiem wymarcia w niedalekiej przyszłości.
-
CR (critically endangered) – gatunek krytycznie zagrożony, czego chyba nie trzeba tłumaczyć.
-
EW (extinct in the wild) – gatunek wymarły na wolności, ale istniejący jeszcze w hodowli zamkniętej.
-
EX (extinct) – gatunek wymarły.
Poza kapturnikiem morskim zmienił się chociażby status fokowąsa brodatego, czyli jednej z najliczniejszych niegdyś fok. Teraz nie jest już LC, czyli najmniejszej troski, ale NT, czyli bliska zagrożenia.
Podobnie rzecz się ma z lodofoką grenlandzką, od której Arktyka się niegdyś roiła i na którą polowano masowo. Ona także jest NT, co pokazuje że coś złego dzieje się z ssakami okolic bieguna północnego.
Coraz trudniejsza sytuacja z ptakami
Nowa aktualizacja czerwonej listy IUCN zajęła się kompleksowo ptakami i stanowi ósmą ocenę wszystkich gatunków ptaków na świecie, prowadzoną przez BirdLife International. Zagrożonych wymarciem jest dzisiaj 1256 z 11 185 ocenionych gatunków. Ogółem populacje 61 proc. gatunków ptaków maleją – jeszcze dekadę temu było to 41 proc.
Najwięcej zagrożeń dotyczy awifauny Madagaskaru, Afryki Zachodniej i Ameryki Środkowej, dla których utrata lasów tropikalnych stanowi ogromne i rosnące zagrożenie. Na Madagaskarze 14 endemicznych gatunków ptaków leśnych zostało przeniesionych na listę gatunków bliskich zagrożenia, a trzy na listę gatunków narażonych. Dotyczy to m.in. brodawnika żółtobrzuchego.
W Afryce Zachodniej pięć gatunków jest obecnie uznanych za bliskie zagrożenia, w tym dzioborożec modrokoralowy – przepiękny ptak żyjący niegdyś od Sierra Leone po Kongo i Angolę. W Ameryce Środkowej utrata lasów spowodowała, że fletniczek północny został uznany za bliski zagrożenia. To strzyżyk żyjący na terenach od Meksyku po Nikaraguę.
Są jednak także sukcesy i IUCN za takowy wskazała żółwia zielonego – szalenie niegdyś zagrożony gatunek morskiego gada, bliskiego wymarcia z powodu zanieczyszczeń mórz (zwłaszcza plastikiem) i niszczenia plaż, na których żółwie składały swe jaja. Status żółwia zielonego poprawił się z zagrożonego na najmniejszej troski dzięki dziesięcioleciom konsekwentnych działań na rzecz jego ochrony. Populacja żółwi zielonych wzrosła o około 28 proc. od lat siedemdziesiątych. „Odrodzenie się populacji żółwia zielonego przypomina nam, że ochrona przyrody przynosi efekty, gdy działamy z determinacją i jednością” – powiedziała dr Grethel Aguilar, Dyrektor Generalna IUCN .
Pierwsza czerwona księga ukazała się w 1963 r. Jeszcze 15 lat temu obejmowała 59 tys. gatunków, a dzisiaj jest ich przeszło 172 tys.