Jak wynika z najnowszych danych BIG InfoMonitor, w Rejestrze Dłużników figuruje aż 138 965 osób, które nie uregulowały mandatu za jazdę bez biletu w wyznaczonym terminie. Ich zaległości wynoszą łącznie 211,2 mln zł, podczas gdy jeszcze pięć lat temu było to nieco ponad 171 mln zł, a liczba dłużników była niższa o ponad 6 tysięcy.

Przybywa zadłużonych „gapowiczów”. Dlaczego nie płacą?

Obserwowany wzrost liczby dłużników z tytułu przejazdów bez biletu i wartości ich zaległości to efekt kilku nakładających się zjawisk. Przede wszystkim, w warunkach rosnących kosztów życia, część osób dokonuje selekcji zobowiązań, nadając priorytet tym, których nieopłacenie niesie natychmiastowe konsekwencje. W efekcie płatności za transport publiczny częściej pozostają nieuregulowane – komentuje dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.

Dodatkowo, mimo upływu lat, wciąż widoczny jest wpływ pandemii, która przyczyniła się do rozluźnienia dyscypliny płatniczej i obniżenia wrażliwości społecznej na obowiązek terminowego regulowania „drobnych” zobowiązań. Równolegle warto zauważyć, że wzrost liczby wpisów może wynikać również z większej determinacji wierzycieli – w tym miejskich przewoźników – którzy coraz częściej sięgają po narzędzia takie jak Rejestr BIG InfoMonitor, by zmobilizować dłużników do spłaty – dodaje.

Najgorzej na Mazowszu. Problem wcale nie dotyczy młodych

Wśród województw, które mają największy problem z „gapowiczami” są łódzkie, mazowieckie i pomorskie. W pierwszym z nich liczba takich osób wynosi prawie 41 tys. osób, a ich łączne zaległości to ponad 65,8 mln zł. Na Mazowszu dłużników jest niemal 33 tys. osób z łącznym zadłużeniem przekraczającym 46,7 mln zł. Z kolei na Pomorzu liczba „gapowiczów” wynosi blisko 11,5 tys., którzy mają do oddania w sumie ponad 16 mln zł. Najwyższą zaległość na osobę – w kwocie 1701 zł – odnotowano na Podlasiu.

Wydawać by się mogło, że zadłużeni „gapowicze” to najczęściej młodzież. Dane BIG InfoMonitor pokazują jednak, że długi dotyczą przede wszystkim osób w wieku 35-44 lata (42 346 osób). Okazuje się zatem, że największe straty dla transportu miejskiego i międzymiastowego generują osoby w wieku produkcyjnym – aktywne zawodowo, często podróżujące, posiadają stałe dochody, a mimo to decydujące się na unikanie należnych opłat za przejazd. Można przypuszczać, że część z nich traktuje mandat jako koszt mniejszy niż regularny zakup biletów, bagatelizując długofalowe skutki wpisu do rejestru dłużników.

Analizując wiek „gapowiczów” należy też pamiętać, że w części regionów funkcjonują programy darmowej komunikacji dla uczniów i seniorów, co wpływa na ich mniejszą obecność w rejestrach dłużników.

Jakie konsekwencje?

Każdy niezapłacony mandat za jazdę bez biletu, który trafi do windykacji i nie zostanie uregulowany w terminie, może skutkować wpisem do Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.

Wpis może istotnie utrudnić codzienne funkcjonowanie – od zaciągnięcia kredytu czy pożyczki po zawarcie zwykłej umowy abonamentowej. Banki, firmy pożyczkowe, operatorzy komórkowi czy firmy leasingowe weryfikują dane w rejestrze i negatywna historia może być podstawą odmowy współpracy. Problem może pojawić się nawet przy zakupie telefonu na raty czy wynajmie mieszkania, ponieważ wpis obniża naszą wiarygodność finansową i sugeruje brak odpowiedzialności płatniczej. Dlatego jazda bez biletu może kosztować znacznie więcej niż tylko kwotę mandatu w przypadku braku uregulowania kary na czas – może stać się barierą w realizacji codziennych potrzeb i planów życiowych – przypomina Waldemar Rogowski.

Mandat za jazdę bez ważnego biletu staje się zaległością ujętą w rejestrze, w momencie gdy zostaje skierowany do windykacji przez wierzyciela, a opłata nie zostanie uregulowana w wymaganym terminie.

Udział
Exit mobile version