-
Wysypiska jak Dandora w Nairobi zalewają afrykańskie miasta tekstylnymi odpadami importowanymi głównie z Europy i krajów rozwiniętych.
-
Zjawisko to szkodzi środowisku naturalnemu, zdrowiu ludzi i zwierząt, a także pogłębia problemy społeczne w lokalnych społecznościach.
-
Kenia, Ghana i inne kraje zmagają się z napływem przestarzałej odzieży, której duża część nie nadaje się już do użytku.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Każdego dnia na wysypisku w Nairobi, gdzie mieszka ok. 4,4 mln osób, kobiety i mężczyźni zanurzają ręce w tonach odpadów, żeby znaleźć jedzenie, działający sprzęt elektroniczny i ubrania, które wcale nie pochodzą z Afryki. Dandora to największe wysypisko śmieci w Afryce Wschodniej.
Ponad połowa z nich została uznana za odpady, które nie nadają się do użycia. Wiele ubrań wyprodukowano z poliestru i innych sztucznych włókien, które nie ulegają biodegradacji. Rozkładają się natomiast na mniejsze mikrowłókna, które mogą zanieczyszczać żywność i wodę, a nawet zaszkodzić zdrowiu.
Wysypisko śmieci w Nairobi to modowy cmentarz
Dandora znajduje się największym mieście Kenii, Nairobi. Miejsce to jest znane z wysypiska odpadów, które ma negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców. Dochodzi m.in. do pożarów plastiku czy odpadów niebezpiecznych. Odnotowuje się dużą przestępczość, młodzi rzucają szkołę i zajmują się nielegalnymi oraz niebezpiecznymi praktykami.
Na hałdach śmieci gromadzi się wiele osób, co prowadzi m.in. do chorób skóry. Mieszkańcy wybierają stamtąd rzeczy, a nawet jedzenie. Dochodzi zatem do zatruć.
Wiele odpadów ma wysoce toksyczny potencjał, tkwiący w odpadach elektronicznych, ale i ubraniach. To niebezpieczne także dla zwierząt, zwłaszcza dla ptaków. Wreszcie, przez składowisko odpadów Dandora przepływa rzeka Nairobi, a woda z niej jest wykorzystywana przez miejscową ludność do zaspokajania podstawowych potrzeb.
- UE wszczęła śledztwo ws. giganta odzieżowego z Chin. Jest odpowiedź firmy
Toksyczne odpady i zachodnie t-shirty
Ogromne ilości wyrzuconych tekstyliów zalegają na wysypisku w Nairobi i mimo że wysypisko Dandora jest już naprawdę duże, staje się coraz większe. Prognozy nie są optymistyczne, światowy rynek tekstyliów kwitnie, a masowa i niekorzystna środowiskowo i społecznie produkcja zalewa świat.
Według Amerykańskiej Administracji Handlu Międzynarodowego (ITA), nominalna wartość importu odzieży używanej do Kenii wzrosła o 80 proc. zaledwie w ciągu 4 lat (między 2016 a 2020 r.).
Mieszkańcy Nairobi grzebią w stosach rzeczy zgromadzonych na wysypisku również w poszukiwaniu ubrań, które można użyć ponownie. Szacuje się, że ok. kilka tysięcy gospodarstw domowych utrzymuje się z tego „recyklingu”.

To tam trafiają nasze zużyte ubrania
Kenia nie jest jednak wyjątkiem. Raport Greenpeace wyraźnie wskazuje, że ten sam problem jest widoczny w Ghanie i innych krajach Afryki. Kraj jest określany często w kontekście odpadów jako „zagłębie lumpeksów”.
Ghana uchodzi za stolicę światowej mody, ale w żadnym wypadku nie jest to pozytywne określenie. Ubrania, które Europa wyrzuca do śmieci, tam dostają drugie życie. Część najpierw ląduje na targu niedaleko plaży Jamestown – Kantamanto, który jest jednym z największych placów z używaną odzieżą na świecie. Część tekstyliów nie znajduje właściciela, ubrania nie zostają zagospodarowane i trafiają do wód lub zalegają na lądzie w okolicznych wioskach.
Skutki globalnej nadprodukcji ubrań (tzw. fast fashion) odczuwają też Kenia, Maroko, czy Pakistan. W tych krajach znajdują się gigantyczne składowiska odpadów tekstylnych. Stosy śmieci piętrzą się na wolnym powietrzu. Gromadzą się na nich tony ubrań wyprodukowanych bez poszanowania praw człowieka i sprzedawanych za grosze.
Każdego roku na świecie sprzedaje się ponad 100 mld sztuk odzieży. Ilość tę zwiększają trendy, wedle których powinniśmy kupować jak najwięcej, nie przejmując się jakością. Są sklepy, gdzie w ciągu roku kolekcja zmienia się nawet kilkadziesiąt razy. Największe platformy internetowe potrafią prezentować w jednym momencie setki tysięcy ofert z ubraniami.
- UE wszczęła śledztwo ws. giganta odzieżowego z Chin. Jest odpowiedź firmy
- Metale ciężkie w ubraniach z Shein i Temu. Chińscy giganci zapowiadają kary