Michał Probierz zrezygnował z roli selekcjonera reprezentacji Polski po kompromitującej porażce z Finlandią (1:2) w ramach eliminacji MŚ 2026. Dodatkowo w drużynie narodowej wybuchła tzw. afera opaskowa, za sprawą której najpierw Robert Lewandowski został pozbawiony kapitańskiej opaski, a następnie „Lewy” zrezygnował z występów w kadrze Polski pod wodzą ówczesnego selekcjonera. Jak pokazała przyszłość, Probierz pożegnał się z pracą, a w przypadku napastnika FC Barcelony – niewykluczony jest powrót do zespołu. Choć ten temat nie jest jeszcze przesądzony, przyszłość da odpowiedź.

PZPN popełnił gigantyczny błąd. Sprawa dotyczy selekcjonera Polaków

Prezes piłkarskiej Federacji Cezary Kulesza ma zatem spory ból głowy w obliczu wyboru kolejnego selekcjonera podczas kończącej się kadencji numer 1. Nie jest tajemnicą, że obecny szef PZPN nie ma żadnego konkurenta w kontekście nadchodzących, poniedziałkowych (tj. 30 czerwca) wyborów. Ale niezależnie od indywidualnego triumfu, Kulesza musi znaleźć trenera, który poprawi sytuację Polaków zarówno na tu i teraz, czyli w kontekście MŚ 2026, ale i da nadzieję na dalszą przyszłość.

PZPN popełnił już jednak błąd o naprawdę sporych rozmiarach. Doszło bowiem do niepotrzebnego „odkrycia kart” względem preferencji wobec kandydatów na stanowisko selekcjonera. Zaledwie kilka dni po odejściu trenera Probierza, Łukasz Wachowski – sekretarz PZPN – przekazał w rozmowie dla WP/SportoweFakty, że numerem 1 na liście federacji ma być Maciej Skorża.

– Jeżeli chodzi o doświadczenie trenera Skorży za granicą, przy reprezentacji, sukcesy, jakie osiągał oraz sam profil szkoleniowy, to nasz numer 1 – brzmiały słowa Wachowskiego, które szybko obiegły niemal wszystkie media w kraju.

Skorża ostatecznie podczas konferencji prasowej w trakcie Klubowych Mistrzostw Świata poinformował, że nie ma zamiaru ruszać się z pracy, którą ma obecnie w Japonii.

Czyli co? Teraz wychodzi na to, że każdy inny wybór PZPN poza Skorżą, to nic innego, jak wybór… gorszego rozwiązania, względem numeru 1, założonego przez federację.

Co więcej, po określeniu się Skorży – oraz rozmowie telefonicznej trenera z prezesem PZPN – ten drugi zabrał głos, ponownie komplikując… i tak już skomplikowany przekaz wypływający z federacji.

– Maciej Skorża wczoraj do mnie zadzwonił i poinformował, że ma obowiązujący kontrakt i zostaje w Japonii. Kto powiedział, że to mój kandydat numer 1 na selekcjonera? Nie rozmawiałem z Markiem Papszunem. Pracuję nad znalezieniem selekcjonera – stwierdził szef PZPN, cytowany na portalu X przez Mateusza Ligęzę z Radia ZET.

Czy taka niekonsekwencja komunikacyjna w jednej organizacji, to coś, co można traktować poważnie? Wydaje się, że gigantycznym błędem było przedstawienie trenera Skorży w roli „jedynki”. Te słowa, niezależnie od późniejszej próby odkręcenia sprawy przez prezesa PZPN, będą zapewne wspominane wielokrotnie. Zwłaszcza w momentach, w których… za nowym selekcjonerem nie będą przemawiać wyniki osiągane z kadrą.

Udział
Exit mobile version