O wykryciu wirusa z Chin w Ukrainie poinformował Główny Lekarz Sanitarny w Kijowie. Według najnowszych danych w całym kraju potwierdzono już 14 przypadków. Pierwszym pacjentem u którego wykryto obecność HMPV był mężczyzna ze stolicy kraju.
– Nigdy nie podróżował za granicę, był w Kijowie. Teraz ta osoba czuje się mniej więcej normalnie. Choroba nie ma ciężkiego przebiegu (…) Nasza instytucja znajduje się w stanie pogotowia – mówił w rozmowie z portalem TSN.ua Serhij Chumak, dyrektor generalny Centralnego Laboratorium Ministerstwa Zdrowia.
Jednocześnie lekarze przyznają, że najprawdopodobniej przypadków jest zdecydowanie więcej. Nie są one potwierdzane, ponieważ pacjenci nie zawsze zwracają się o pomoc lekarską. Często wirus występuje bowiem w łagodnej postaci, ale możliwe są także poważne powikłania.
– Wirus może wystąpić z powikłaniami, jeśli to małe dziecko jest chore, lub z powodu osłabionej odporności u osób starszych. W takich przypadkach HMPV może być niebezpieczny – wyjaśnił Chumak.
Wirus HMPV. Kolejne przypadki w europejskich krajach
Obecność wirusa z Chin potwierdza także niemiecki Instytut Roberta Kocha. Jak przekazano w ostatnim tygodniu potwierdzono 11 przypadków HMPV. Eksperci nie ujawnili jednak w jakich miastach je odnotowano. Stwierdzono jedynie, że chorują głównie dzieci i młodzież w wieku do 14 lat.
We wtorek infekcje oficjalnie potwierdzono także w Portugalii. Nie wskazano konkretnej liczby zachorowań, a w komunikacie lokalnego resortu zdrowia wspomniano, że przypadki zakażeń grypopodobnym wirusem są na razie „stosunkowo rzadkie”.
Do informacji o kolejnych przypadkach zachorowań odniosła się także rzeczniczka Komisji Europejskiej Eva Hrnczirzova. W trakcie konferencji w Brukseli stwierdziła, że obecnie nie ma konieczności przygotowywania się na nową pandemię.
– Oczywiście jesteśmy świadomi doniesień medialnych i sytuacji w Chinach. Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) bardzo uważnie monitoruje sytuację – tłumaczyła.
Groźny wirus z Chin. „Nie mogłam mówić, ani oddychać”
O ciężkich przypadkach zachorowań wirusem HMPV rozpisują się największe światowe media. Coraz częściej dziennikarze docierają do osób, które określają infekcję jako „powtórkę z COVID-19”.
Swoje objawy opisała między innymi Diane Davison ze stany Maryland w USA. Kobieta stwierdziła, że „przez kilka dni nie mogła mówić, ani oddychać„.
– Nie mogłam wydusić z siebie więcej niż kilka słów. Zaczynałam gwałtownie kaszleć, aż do momentu, gdy dosłownie prawie wymiotowałam – mówiła.
Z kolei anonimowa mieszkanka Singapuru, cytowana przez The Mirror, wspominała, że w czasie infekcji czuła, jakby jej płuca „pracowały na pełnych obrotach”.