-
Hodowczyni lisów z wielkopolskiej fermy została skazana za znęcanie się nad zwierzętami po przyznaniu się do winy i dobrowolnym poddaniu karze.
-
Sąd wymierzył jej karę ograniczenia wolności oraz zakaz prowadzenia działalności związanej z lisami na 5 lat, a także przepadek lisów i nawiązkę na rzecz schroniska.
-
Sprawa zwróciła uwagę na szerszy problem nieludzkiego traktowania zwierząt futerkowych w Polsce oraz trwające prace nad ustawowym zakazem hodowli zwierząt na futro.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Sąd Rejonowy w Lesznie skazał hodowczynię karę 1 roku i 6 miesięcy ograniczenia wolności polegającą na potrąceniu wynagrodzenia. Wcześniej dwukrotnie skazany za znęcanie został konkubent oskarżonej, który pracował na tej samej fermie.
Ferma w Długiem Starem została zamknięta w lutym 2024 r. po interwencji Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Na jaw wyszły liczne zaniedbania – pod klatkami, w klatkach i poidłach zwierząt zalegały odchody, niektóre poidła były puste, inne wypełnione moczem lub glonami. Zwierzęta były pozbawione opieki weterynaryjnej. O sprawie została wówczas poinformowana prokuratura.
Lisy cierpiały w klatkach
Miesiąc wcześniej dwukrotnie skazany został mężczyzna pracujący na tej fermie, konkubent właścicielki, Andrzej K. Na nagraniach pozyskanych przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki widać było uśmiercanie zwierząt – kilkuminutową agonię zwierząt wewnątrz skrzyni do gazowania, a także dobijanie norek, które przetrwały gazowanie, metalowym prętem czy poprzez uderzenie o drewniany legar. Drugi wyrok dotyczył trzymania lisów w około 30-stopniowym upale bez dostępu do wody i bez osłony przed słońcem.
Po ponad 1,5 roku doszło do procesu właścicielki fermy w Długiem Starem. Prokuratura Rejonowa w Lesznie zarzuciła Donacie K. znęcanie się nad hodowanymi lisami. Zwierzęta były w stanie rażącego zaniedbania, często bez wody pitnej. W klatkach wystawały ostre elementy, które mogły prowadzić do zranienia lisów, a pod klatkami zalegały odchody.
Hodowczyni, która dotąd zaprzeczała stawianym jej zarzutom, niespodziewanie na pierwszym posiedzeniu przyznała się do winy. Sąd wymierzył jej karę 1 roku i 6 miesięcy ograniczenia wolności polegającej na potrąceniu 10% wynagrodzenia za pracę w stosunku miesięcznym na cel społeczny – lokalne schronisko dla zwierząt. Sąd orzekł także przepadek odebranych lisów, nawiązkę na rzecz lokalnego schroniska dla zwierząt w kwocie 9000 zł oraz zakazy: posiadania lisów, wykonywania wszelkich zawodów i prowadzenia działalności związanych z wykorzystaniem lisów i oddziaływaniem na nie, wszystkie na okres 5 lat. Dodatkowo obciążył skazaną kosztami postępowania.
Posiedzeniu przyznała się do win
To kolejny wyrok w sprawie o znęcanie się nad zwierzętami na fermie futrzarskiej. W tym przypadku doszło do niehumanitarnego traktowania hodowanych zwierząt, warto jednak pamiętać, że problem jest szerszy – komentuje Angelika Kimbort-Stępniak, radczyni prawna reprezentująca Stowarzyszenie Otwarte Klatki.
„Zwierzętom dzikim, takim jak norki i lisy, nie da się zapewnić dobrostanu na fermie, takie warunki stoją w sprzeczności z potrzebami tych zwierząt. W tym roku zostało to potwierdzone przez dwie opinie naukowe, opublikowane przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Zywności i Europejskę Federację Lekarzy Weterynarii. Dlatego jedynym sensownym rozwiązaniem problemu jest wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futro w Polsce” – mówi Kimbort-Stępniak.
Zakaz hodowli na futro jest też szansą dla zwierząt i mieszkańców wsi. To właśnie Wielkopolska jest jednym z województw o najwyższym zagęszczeniu ferm futrzarskich. Stanowią one problem nie tylko z punktu widzenia dobrostanu zwierząt. Na ich sąsiedztwo skarżą się mieszkańcy wsi, w tym również rolnicy, którzy muszą mierzyć się z uciążliwym odorem, plagami much czy trudnymi do zniesienia dźwiękami w okresie uboju zwierząt. Z niecierpliwością czekają oni na zakaz hodowli zwierząt na futro, a ten ma coraz większą szansę na wejście w życie.
7 października w sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. ochrony zwierząt odbyło się pierwsze czytanie dwóch projektów ustaw dotyczących zakazu hodowli zwierząt na futro. Projekt posłanki Małgorzaty Tracz przewiduje 5‑letni okres przejściowy, odszkodowania dla hodowców i odprawy dla pracowników ferm. Projekt posła Jarosława Sachajki zakłada natomiast 15‑letni okres przejściowy, ale bez systemu rekompensat.
Przewodnicząca Komisji Nadzwyczajnej ds. ochrony zwierząt wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela zapowiedziała kontynuację prac nad ustawami w najbliższy wtorek, 15 października.