Wiceliderka światowego rankingu mierzy się z Madison Keys. Amerykanka to również czołówka WTA, do tego wygrała turniej wielkoszlemowy Australian Open 2025. W Melbourne obie panie się zresztą spotkały, na etapie półfinału. Wówczas o dosłownie jedną-dwie piłki lepsza była Keys.

Zupełnie inaczej wygląda rzeczywistość meczu podczas turnieju WTA 1000 w Madrycie. Środowy ćwierćfinał rozpoczął się od porażki Igi Świątek w pierwszym secie aż… 0:6. Trzeba przyznać, że Amerykanka jest kilka długości przed Polką w pierwszej odsłonie spotkania, używając żargonu pływackiego.

Po trzecim przełamaniu w meczu (0:5) Polka schodząc do swojego boxu obok kortu, aż cisnęła ze złości rakietą. Świątek popełnia za dużo własnych błędów i nie może znaleźć sposobu na złapanie jakiegokolwiek kontaktu z przeciwniczką.

Sam set trwał zaledwie 24 minuty. Polka musi jak najszybciej się przebudzić, żeby spróbować postawić się Keys. Inaczej spotkanie może mieć błyskawiczny przebieg, mocno niekorzystny dla wiceliderki rankingu WTA. Warto dodać, że Świątek po raz ostatni przegrała partię do zera w czerwcu 2021 roku. Miało to miejsce na kortach trawiastych.

Dobre wieści są takie, że Polka po krótkiej przerwie między setami, kiedy skorzystała z możliwości zniknięcia z kortu, powróciła na drugą odsłonę i wygrała swojego pierwszego gema – przy własnym serwisie (1:0). Polscy kibice mogą mieć zatem nadzieję, że im dalej to spotkanie będzie trwało, tym więcej możliwości do złapania odpowiedniego rytmu, a następnie próby – przedłużenia do trzech setów – pojawi się na horyzoncie.

Keys jest groźna, obecnie jest w życiowej formie, patrząc na pierwszy turniej wielkoszlemowy na swoim koncie, ale to Świątek powinna lepiej czuć się na swoje ulubionej nawierzchni, czyli mączce.

Udział
Exit mobile version