Wałbrzych, Chełm, Przemyśl i Konin – to tylko kilka przykładowych miast, które doświadczyły spadków liczby ludności. Wyludniają się także miasteczka i wsie.
Ilu ludzi mieszka w Polsce?
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, liczba ludności Polski spadła o 147 421 osób w porównaniu z początkiem poprzedniego roku. Spadki dotknęły wszystkie 16 województw, 279 z 314 powiatów oraz 1951 gmin. Największy ubytek odnotowano w Łodzi (o 6 322 osoby), ale trend wyludniania dotyczy w dużej mierze mniejszych ośrodków.
Co sprawia, że ludzie – zwłaszcza młodzi – w dzisiejszych czasach opuszczają rodzinne miejscowości i przenoszą się do dużych miast?
Z Żabna do Wrocławia, potem do Irlandii
Justyna* wychowała się w Żabnie, miasteczku w Małopolsce. W latach 90. tętniło ono życiem – lokalne sklepiki, dobre połączenia kolejowe z dużymi miastami. – Pamiętam, jak z mamą i bratem jeździliśmy do Tarnowa na „wycieczki”, czyli do kawiarni, na lody, na zakupy, na rynek. Wszędzie było bardzo dużo ludzi. Pamiętam też bezpośredni pociąg z Żabna do Krakowa, to nim pojechałam jako mała dziewczynka zwiedzać Kraków. Ale to była frajda – wspomina.
Dziś wiele z tych rzeczy to tylko wspomnienie.
Justyna skończyła pielęgniarstwo w Tarnowie. Pamięta, że kilkanaście lat temu oferowano jej 400 zł za staż. Wybrała więc Wrocław, a później wyjechała na stałe do Irlandii. – Planuję wrócić do Polski, ale nie tej powiatowej, w której dalej nie ma kolei, inwestycji, gdzie po prostu nie ma ludzi na ulicach.
Justyna chce przenieść się do Wrocławia – miasta, które dało jej pierwszy impuls do samodzielności.
Z Podkarpacia w wielki świat
Katarzyna* dorastała w niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu. – W domu od zawsze było mówione: „Co my tu będziemy robić?” Może znalazłaby się praca w szkole albo gminie. A poza tym to trochę nuda. Tata powiedział: Dam wam pieniądze, albo kupicie pole, albo wyjedźcie na studia.
Według danych z 2002 roku 51 proc. powierzchni gminy to użytki rolne.
Katarzyna nie była zainteresowana gospodarzeniem. Najpierw był Rzeszów, potem Wrocław – tam osiadła. Dziś mieszka tuż pod miastem, 25 minut pociągiem od centrum. Z jednej strony dostęp do wszystkiego, co miejskie. Z drugiej – spokój, przestrzeń i kawałek własnego ogródka.
– Fajnie jest mieszkać w dużym mieście i mieć dostęp do wszystkiego, co ono oferuje, ale jednak wolę wrócić na wioskę i mieć swoją ciszę – mówi o swoim idealnym rozwiązaniu „pomiędzy”.
Podoba jej się to, że miasto daje więcej możliwości obcowania z kulturą i rozrywką, niż jej rodzinne strony, położone na uboczu, daleko od większych tras.
– Miasto na dłuższą metę to dla mnie za ciasno, ale chcę mieć wybór – tłumaczy. I właśnie wybór – między kulturą, rozrywką, pracą i przestrzenią – wydaje się być ważny dla wielu młodych osób, nawet w dobie powszechnego dostępu do internetu i cyfrowej rozrywki.
Miasto, które tętni życiem
Karolina, pytana o powody przeprowadzki do Warszawy z małego miasteczka na południu Polski, wymienia: – Ciekawość, chęć zobaczenia czegoś nowego, chęć wyrwania się z monotonii.
– Obserwowałam, jak ludzie zostają w rodzinnych stronach, nie mając możliwości rozwoju. Nie cieszyło mnie takie coś, chciałam zrobić inaczej – mówi.
Wyprowadziła się ponad 500 km od domu. Jak mówi, pomogły jej wrodzona odwaga i ambicja. Jako jedyna z jej grona znajomych przeniosła się tak daleko. – Nie było to łatwe, ale nie żałuję tego.
Karolina bardzo dobrze czuje się w mieście, które tętni życiem. – Odnalazłam się tu – mówi. – Mogłabym zostać w stolicy na stałe.
Wyprowadzka to dla niej możliwość rozwoju – wokół dużych miast jest dużo firm, dla których może pracować. – W moim regionie nie było zakładów, w których mogłabym spełnić się zawodowo – podkreśla. Dostępność kin czy kawiarni w dużym mieście to według niej plus, ale nie było to najważniejszym powodem przeprowadzki.
Demografia. Miejsca z dala o wielkich miast wyludniają się
Socjolog dr hab. Michał Wenzel zauważa, że choć 40 proc. ludności Polski mieszka na wsi, przyrosty dotyczą niemal wyłącznie gmin okalających te największe miasta. – Ruchy ludnościowe polegają na tym, że wyludniają się miejsca z dala od wielkich miast, z niewielkimi wyjątkami – mówi.
Wraz z mechanizacją rolnictwa i upadkiem lokalnego przemysłu, zniknęły kolejne powody, by zostać. – Wiele osób przeprowadza się z powodów finansowych. Warto jednak spojrzeć na to szerzej. Jest coraz mniej miejsc pracy w rolnictwie – potrzeba coraz mniej pracowników ze względu na postępującą mechanizację. W dłuższej perspektywie coraz mniej miejsc pracy jest także w przemyśle. Znane z poprzedniego ustroju fabryki rozlokowane w mniejszych miastach były często największym pracodawcą. Mniej jest takich miejsc pracy, za to więcej miejsc jest w usługach – wyjaśnia socjolog.
Młodzi wykształceni Polacy, którzy mogliby zostać liderami lokalnych społeczności, przenoszą się do dużych miast. – Osoby z wyższym wykształceniem mają paradoksalnie mniejszą mobilność – mówi Wenzel. – Osoba z wykształceniem technicznym może wykonywać swoją pracę właściwie wszędzie. Specjaliści z wyższym wykształceniem swój zawód często mogą wykonywać tylko w miastach.
– Większość osób pracujących w Warszawie ma wyższe wykształcenie. Nie dlatego, że stolica oferuje tyle różnych możliwości, tylko dlatego, że muszą pracować w Warszawie. Gdzie indziej nie znajdą pracy – zaznacza ekspert.
Nie bez znaczenia są też kwestie kulturowe i styl życia. Młodzi chcą kina, kawiarni, możliwości spotkań – nawet jeśli z tych opcji korzystają rzadko. Lepiej mieć możliwość, niż jej nie mieć – jak mówi Katarzyna.
– Z pewnością dla młodych ludzi małe miasteczko nie jest tak atrakcyjne, jak wielkie miasto. Nie jest „instagramowe” – dodaje Wenzel.
Wydaje się, że powszechny dostęp do internetu powinien uatrakcyjnić życie w małych miastach. Tak się jednak nie dzieje. Socjolog podaje inny przykład. – W czasie pandemii pojawiła się taka teoria, że umożliwienie pracy zdalnej spowoduje spadek cen mieszkań w miastach. To się nie sprawdziło.
*Imiona zostały zmienione.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl