Wielu działkowców czy właścicieli ogrodów chwilami macha już ręką. Wystarczy bowiem, że wyjadą na kilka dni albo są zajęci, a roślina ta niemal na ich oczach rośnie błyskawicznie.
Inwazyjny rdestowiec rośnie szybko niczym bambus
Niebezpodstawne są zatem porównania do bambusa. Rdestowiec ostrokończysty nie ma jednak z nim wiele wspólnego. Bambusy to trawy, należą zatem do wiechlinowatych, natomiast rdestowiec należy do goździkowców. Jego krewnymi są nie tylko nasze rdesty, ale również chociażby szczaw, rabarbar czy gryka. Kwiaty rdestowca trochę przypominają „grykę jak śnieg białą”.
Do bambusa upodabnia go jednak tempo wzrostu, które jest doprawdy zawrotne. O ile walka z chwastami w ogrodzie bywa niekiedy uciążliwa, bo te wyrastają na powrót dość szybko mimo pielenia, o tyle rdestowiec bije wszelkie rekordy.
Jest niezniszczalny, wszędobylski, wychodzi niemal z każdego miejsca zaatakowanego ogródka, a gdy zostawi się go w spokoju na choćby kilka dni i na dodatek jeszcze popada, tak jak tej wiosny, wzrost jest gigantyczny. Godny bambusa.
Rdestowiec ostrokończysty potrafi wybić się szybko na metr, dwa, nawet na ponad trzy metry. Wyrasta ponad inne rośliny i tłamsi je. Na dodatek jego delikatne i wiotkie początkowo łodygi szybko pęcznieją i twardnieją. Stają się zdrewniałe tak jak w wypadku bambusów.
Brązowieją i przez to gaje rdestowca przypominają mały lasek. Łatwo go po tym poznać – jego łodygi są w środku puste, twarde i mają węzły i międzywęźla, tak jak bambus.
Skąd rdestowiec ostrokończysty wziął się w Polsce?
Pierwotnie rdestowce rosły niegdyś na Dalekim Wschodzie, ale w czasie kontroli mocarstw zachodnich nad Chinami w XIX w. zostały uznane za bardzo atrakcyjne z uwagi na wygląd i tempo wzrostu. To był fatalny błąd.
Na dodatek rdestowiec wytwarza bardzo ładne, robiące wrażenie kwiaty. Zawieszone w wiechach, są białe i delikatne. Wyglądają jak prószący śnieg. Kwiaty te pojawiają się późno, bo jesienią, co było atrakcją samą w sobie.
Brytyjczycy i Francuzi uznali, że to kapitalne urozmaicenie europejskich parków i ogrodów w okresie jesiennym i późnojesiennym, gdy jest przecież tak ponuro i bezbarwnie. Zabrali rdestowce w Chin i posadzili u siebie, nie wiedząc co czynią.
Dzisiaj rdestowiec ostrokończysty jest uznawany za jedną ze 100 najbardziej inwazyjnych roślin na świecie. Jego zdolności do przetrwania są kolosalne i siła rozwoju – również.

Dlaczego tak trudno usunąć rdestowca?
Inaczej mówiąc, rdestowiec rozmnaża się głównie wegetatywnie i to jest źródłem jego siły. Można go połamać, uszkodzić, a on i tak się odtworzy. To wegetatywne rozmnażanie się z kłączy o ogromnej zdolności regeneracji jest typowe na obszarach wtórnego zasięgu rośliny, czyli właśnie w Europie.
Kłącza rdestowca ostrokończystego rozrastają się na odległość 5-7 m do nawet 20 m od rośliny macierzystej. Potem znowu i znowu. To dlatego ich wyrywanie jest trudne i w zasadzie nic nie daje.
Trzeba by usunąć źródło tej osobliwej inwazyjnej infekcji roślinnej, a to nie takie proste. Do legendy przeszła walka Brytyjczyków z rdestowcami porastającymi tereny igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 r. Kosztowała kilkadziesiąt milionów funtów i niewiele dała.
Dzisiaj w Polsce spotykamy trzy gatunki inwazyjnych rdestowców. To rdestowiec ostrokończysty, zwany także japońskim; rdestowiec sachaliński znany z wysp Sachalin, Kurylów, Hokkaido i Honsiu; rdestowiec pośredni, zwany też czeskim, którego nazwa mogłaby sugerować iż pochodzi z Czech. Tylko w pewnym sensie, bo to hybryda – mieszaniec rdestowca japońskiego z rdestowcem olbrzymim powstały w Japonii, ale opisany w Czechach. Te gatunki roślin zresztą dość często tworzą mieszańce.
Rdestowiec sachaliński trafił w 1864 r. do ogrodów i parków carskiej Rosji, a stamtąd przetransportowano go do Wlk. Brytanii i innych krajów, także Polski. Dzisiaj jego zasięg jest trudny do oszacowania. Pod koniec XIX w. był już na terenie naszego kraju. Rdestowca ostrokończystego zanotowano w 1882 r. w Wielkopolsce (Gniezno), a także pod Wrocławiem i na wybrzeżu Bałtyku.
Rdestowiec kolonizuje już całą Polskę
GDOŚ informuje, że fragmenty roślin często wskutek niezamierzonych działań ludzi, są zawlekane m.in. wraz z transportem zanieczyszczonej nimi ziemi, która później jest wykorzystywana m.in. podczas prac związanych z umacnianiem brzegów, budową dróg, parkingów czy nawet jako ziemia do ogrodów.
Rdestowiec kolonizuje szczególnie siedliska nadrzeczne (m.in. lasy łęgowe), ruderalne (np. przydroża, nasypy kolejowe, nieużytki miejskie i poprzemysłowe, parki, cmentarze i ogródki), ale coraz częściej pojawia się na terenach rolniczych.
Dlaczego jest groźny? Gdyż jest ekspansywny i źle działa na rodzime gatunki roślin, m.in. przez ograniczenie dostępu do światła. GDOŚ tłumaczy, że roślina uniemożliwia kiełkowanie nasion wielu gatunków rodzimych poprzez tworzenie grubej i wolno rozkładającej się warstwy opadłych liści i łodyg.
Wpływa na pulę materii organicznej gleby i wywiera negatywny wpływ na rośliny porastające nieużytki, gdzie obecność gatunku, przez konkurencję, wyklucza i/lub poważnie redukuje pokrycie wielu gatunków innych roślin.
W efekcie duże i zwarte łany rdestowca ostrokończystego obniżają różnorodność biologiczną siedlisk naturalnych i półnaturalnych, w tym ekosystemów łęgowych i stanowią zagrożenie dla płazów, gadów, ptaków i ssaków, których podstawowym pożywieniem są m.in. stawonogi.
To dlatego polskie państwo przewiduje kary za specjalne rozsiewanie tej inwazyjnej rośliny i to kary dotkliwe, bo w skrajnych wypadkach mogą one dojść do miliona złotych.