-
Polscy aktywiści wrócili do kraju po zatrzymaniu przez władze Izraela podczas misji humanitarnej do Strefy Gazy.
-
Wypowiedzi Radosława Sikorskiego na temat pokrycia kosztów ewakuacji wzbudziły kontrowersje oraz ogólnopolską debatę.
-
Najnowszy sondaż wykazał, że większość ankietowanych Polaków uważa, iż państwo „nie powinno ponosić kosztów takich ewakuacji”.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
„Jeśli obywatel RP, nawet poseł, wielokrotnie ostrzegany, udaje się w rejon wojny, to państwo polskie powinno: 1/ pokryć koszty ewakuacji, 2/ odzyskać koszty ewakuacji” – takie pytanie w sondzie internetowej zadał publicznie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Kwestia pojawiła się w czasie, gdy grupa Polaków – w tym m.in. poseł Franciszek Sterczewski – zmierzali w ramach Globalnej Flotylli Sumud do Strefy Gazy. Izrael, prowadzący morską blokadę, zatrzymał aktywistów z pomocą humanitarną.
Idąc tropem wpisu szefa polskiej dyplomacji pracownia SW Research na zlecenie „Wprost” zadała ankietowanym Polakom identyczne pytanie.
53,2 proc. badanych uważa, że Polska nie powinna płacić za ewakuację, z kolei 26,8 proc. udzieliło odpowiedzi pozytywnej. Co piąty (20 proc.) respondent nie ma zdania w sprawie.
Słowa Sikorskiego – jeszcze przed zatrzymaniem przez izraelskie wojsko – komentował polityk Koalicji Obywatelskiej.
„Jako poseł mam obowiązek być tam, gdzie łamane są prawa człowieka. Ty też, Radku, prywatnie pomagałeś Ukrainie i chwała Ci za to. Polacy są solidarni z Palestyną. Liczę, że rząd RP także stanie po stronie tych, którzy chcą zakończyć to ludobójstwo, zamiast wystawiać im rachunki” – pisał publicznie Franciszek Sterczewski.
Streczewski wrócił do kraju. „Rozczarowanie postawą Sikorskiego”
Parlamentarzysta wrócił do kraju w środowe popołudnie. Podczas spotkania z mediami ponownie wyraził żal związany z podejściem polskich władz do zarządzania sytuacją kryzysową.
– Jesteśmy głęboko rozczarowani postawą Radosława Sikorskiego. Dlaczego minister bagatelizował sytuację w czasie, kiedy my robiliśmy wszystko, żeby zakończyć ludobójstwo i zwrócić uwagę świata na to, co dzieje się w Strefie Gazy? – pytał Sterczewski.
Polscy uczestnicy flotylli – Omar Faris, Nina Ptak i Franciszek Sterczewski oraz brytyjska dziennikarka polskiego pochodzenia Ewa Jasiewicz – znajdowali się w grupie ponad 470 osób z 47 państw biorących udział w akcji. Konwój humanitarny został przechwycony w nocy ze środy na czwartek na wodach międzynarodowych przez izraelską marynarkę wojenną. Przejęto 42 statki, a ich załogi sprowadzono do Izraela, zatrzymano i deportowano.
Krótko po zatrzymaniu Polaków o ich sprawę w Gdańsku był pytany Radosław Sikorski. Wicepremier stwierdził, że Polska „pomaga obywatelom w tarapatach”, ale podkreślił, że MSZ odradza podróżowanie w niebezpieczne rejony świata.
– Powiem brutalnie tym, którzy chcieliby złamać rekomendacje Ministerstwa Spraw Zagranicznych: nie mam zakładników na wymianę – oświadczył.