-
Jacek Bury ogłasza odejście z Polski 2050, krytykując kierunek partii.
-
Podkreśla swoją niezależność i rozczarowanie marginalizowaniem wartości oraz ludzi o silnych ideałach.
-
Były senator ujawnia kulisy swojej propozycji dla Szymona Hołowni oraz wątpliwości związane ze współpracą w rządzie koalicyjnym.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W ostatnim czasie Jacek Bury szefował lubelskim strukturom Polski 2050. Przygodę z polityką zaczynał od Nowoczesnej Ryszarda Petru. W 2018 roku został radnym sejmiku lubelskiego już list Koalicji Obywatelskiej. Następnie był senatorem X kadencji. W 2019 z powodzeniem kandydował z listy KO. Był członkiem klubu KO, który opuścił w 2021 roku, przechodząc do Polski 2050.
16 września poinformował, że odchodzi z partii. Publicznie wskazał, że „kierunek, który przyjęto, coraz bardziej oddala się od wartości”, które zdaniem byłego senatora są najważniejsze. Co to konkretnie oznacza?
– W polityce byłem po to, żeby zmieniać polską rzeczywistość na lepszą. Akceptowałem i chwaliłem wszystkie działania ludzi, niezależnie od obozu, z którego pochodzili, jeżeli służyły wzmacnianiu polskiej gospodarki i ludziom. Niestety mamy w Polsce bardzo duży dualizm polityczny i zabetonowaną scenę polityczną – mówi Bury w rozmowie z Interią.
Dodaje również, że w 2023 roku odradzał Szymonowi Hołowni wchodzenie do koalicyjnego rządu z KO i Nową Lewicą.
Szymon Hołownia odrzucił propozycję Burego. „Obrano inny kierunek”
– Miałem nadzieję, że ruch Szymona będzie się trzymał tych swoich pierwotnych założeń, że idziemy po to, aby tę scenę polityczną zmienić i będziemy twardo przy tym stali. Zaraz po wyborach w 2023 roku, kiedy powstała koalicja 15 października, rozmawiałem z Szymonem i mówiłem, że to nie jest najlepsza droga, ponieważ całe zło będzie rzucane na nas, a dobro przypisywane komu innemu – ujawnia były senator.
– Zachęcałem naprawdę, żeby budować dalej struktury, owszem, popierać rząd, który byłby rządem mniejszościowym, ale trzymać się swoich wartości i ideałów – mówi dalej Bury.
– Niestety obrano inny kierunek i to nie jest dobre. Staliśmy się przezroczyści, staliśmy się przystawką. Nie jesteśmy w stanie przeforsować rzeczy, które były dla nas ważne. Dlatego stwierdziłem, że to nie ma sensu – podsumowuje Jacek Bury.
Jacek Bury: Byłem persona non grata
We wtorkowym, pożegnalnym wpisie polityk wspomniał również o „wartościowych ludziach, których układy i świat polityczny spycha na bok”.
– Nie zapisywałem się do Platformy ani żadnej innej partii. Tylko do Polski 2050, która miała zmienić rzeczywistość i nie dać się wciągnąć w tryby machiny, która w Polsce niszczy wielu dobrych ludzi, propaństwowców – komentuje w rozmowie z Interią.
W tym kontekście Bury czuje się poszkodowany również osobiście.
– Też byłem persona non grata. Szefowie partii miesiąc po wyborach przygotowali zestawienie posłów, którzy wzięli kredyt poselski. Jako przedsiębiorca zdziwiłem się po co im taka informacja. Pewien doświadczony w polityce człowiek powiedział mi wtedy: słuchaj, nie jest ważne, kto wziął, ważne jest, kto nie wziął. Bo ci, co nie wzięli, mają pieniądze i trzeba na nich uważać – relacjonuje były senator.
Rozmawiałem z Szymonem i mówiłem, że koalicja to nie jest najlepsza droga, ponieważ całe zło będzie rzucane na nas, a dobro przypisywane komu innemu
– Źle traktowano moją niezależność. Zawsze mówiłem to, co myślałem i do czego byłem przekonany. Przecież będąc w Senacie, kiedy wybuchła pandemia na początku dwudziestego roku, PiS zaproponował Platformie podniesienie pensji wszystkim posłom i senatorom. To ja się położyłem w poprzek, powiedziałem, że to jest zły moment. Co do pomysłu, że parlamentarzyści powinni być lepiej wynagradzani – tak. Ale nie w momencie, kiedy wszystkie firmy były zamknięte i ludzie i nie wiedzieli, co będzie jutro. Za to spotkałem się ze strasznym hejtem w parlamencie – dodaje Jacek Bury.
Finanse Polski 2050. „Nie do końca ktoś nad tym panuje”
Były już szef lubelskich struktur Polski 2050 jest nie tylko politykiem, ale również, a może przede wszystkim przedsiębiorcą. Jest jednym z zamożniejszych polityków w Polsce. Bury zaczynał biznes w latach 90. od branży spożywczej i transportowej. W swoim finansowym portfolio ma również sektor oświatowy. Hojnie wspierał darowiznami partię Szymona Hołowni
– Poświęciłem przede wszystkim sporo czasu, finansów też. Trzeba to liczyć w dwojaki sposób. To, ile się faktycznie przekazało pieniędzy czy środków na partię i ile się nie zarobiło, nie przysporzyło majątku firmie, poświęcając czas na politykę – komentuje w rozmowie z Interią.
Czy odejście wpływowego polityka wpłynie na finanse Polski 2050? – Teraz partia ma subwencję. Dla mnie to, co dzieje się z finansami partii, też jest trochę zastanawiające. Mam wrażenie, że nie do końca ktoś nad tym panuje, ale to już nie jest mój problem – odpowiada.
Byłego senatora dopytujemy też o przyszłość jego byłej już partii, szczególnie w kontekście zbliżającej się zmiany w fotelu marszałka Sejmu, kiedy Hołownia przestanie sprawować drugi urząd w państwie.
– Szymonowi życzę jak najlepiej i wielu ludziom, którzy są w Polsce 2050, bo przyszli naprawdę z dobrymi ideałami do polityki. Natomiast dali się zakiwać starym, politycznym wyjadaczom – podsumowuje Jacek Bury.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl
-
Michał Kobosko: To PSL wprowadziło do Sejmu Mejzę i Kukiza
-
Hołownia zaczyna irytować PO. „Wkurzył wiele osób”, „dochodzi do próby sił”