Po pierwsze, w kampanii w 2023 roku Tusk nie powinien napędzać antyimigranckiej narracji, bo ta docelowo wzmacnia tylko skrajną prawicę – PiS i Konfederację.  

Jeśli nawet KO jakkolwiek na tym w 2023 zyskała, to długofalowo tylko nakręciło to panikę wokół imigrantów, która zemściła się w tym roku na Trzaskowskim. Nikogo w tegorocznej kampanii już nie obchodziło, że to PiS wpuszczał/wpuściłby miliony imigrantów. Ci, dla których lęki związane z migracją są kluczowe, poszli za Braunem, Mentzenem i Nawrockim.

Zobacz wideo Umizgi do Mentzena nie pomogły Trzaskowskiemu

Największe błędy Koalicji

Po drugie, natychmiast po objęciu rządów Koalicja 15 października powinna bardzo mocno postawić na dofinansowanie systemu ochrony zdrowia i mieszkalnictwa społecznego.  

I bardzo pompować to narracyjnie. Koalicja 15 października powinna atakować poprzedni rząd nieustannie za to, że dopłaty do kredytów przyczyniły się do podnoszenia cen. Stanąć na głowie, żeby już w tym roku przedstawiciele rządu mogli wmurowywać kamienie węgielne i biegać w kaskach budowlanych na terenach, gdzie powstają nowe mieszkania komunalne. Pokazać, że już w tej chwili trwa budowa dziesiątek tysięcy takich mieszkań.  

To ogromne zaniedbanie, że rząd doprowadził do tego, że już po paru miesiącach od zaprzysiężenia pojawiały się nieustannie nagłówki, że jest wrzesień, a szpitale wstrzymują procedury i odwołują wizyty, bo skończyły się pieniądze. Pieniędzy na to nie miało prawa zabraknąć.  

Trzaskowski nie przegrałby wyborów dlatego, że dług w stosunku do PKB poszedłby w górę o dodatkowy punkt procentowy. Jak pokazały rządy PiS-u, nikogo poza Leszkiem Balcerowiczem i paroma publicystami pokroju Witolda Gadomskiego to nie obchodzi.  

Po trzecie, rząd powinien był prowadzić nieustanną ofensywę legislacyjną od dnia zaprzysiężenia.  

Jednym słowem – pchać, ile tylko się dało z tych stu konkretów, skoro już postanowiło się je obiecać.  

To ogromne zaniedbanie, że nie przygotowano i przegłosowano w Sejmie wszystkich ustaw naprawczych dotyczących systemu sprawiedliwości. Powinny trafić na biurko Andrzeja Dudy.  

Tak, nawet mimo tego, że ten nieuchronnie by je wetował. To byłby jasny sygnał dla wyborców, że rząd realizuje obietnice, ale żeby faktycznie dokonać obiecanej zmiany, potrzebny jest mu prezydent z własnego obozu.

Po czwarte, należało dać PSL-owi takie marchewki i użyć takiego kija, by za wszelką cenę doprowadzić do tego, żeby liberalizacja prawa aborcyjnego i związki partnerskie przeszły przez Sejm.  

Nie wierzę, że taka cena nie istniała. Ani że PSL byłoby gotowe na przyspieszone wybory. A nawet jeśli, w najbardziej skrajnym scenariuszu o blisko zerowym prawdopodobieństwie, ludowcy wybraliby wyjście, to powstałby bardzo chybotliwy rząd PiS-Konfederacja-PSL, a kampania prezydencka w 2025 byłaby pod dyktando narracji o zdradzonej przez PSL prodemokratycznej rewolucji. Trzaskowski wygrałby ją w cuglach.  

W zdecydowanie najbardziej prawdopodobnym scenariuszu aborcja i związki partnerskie trafiłyby na biurko Andrzeja Dudy, a ten albo by ich nie podpisał – i Trzaskowski dostałby ogromny zastrzyk poparcia w kampanii prezydenckiej – albo by je podpisał, bo nie chciałby ryzykować, że weto utopi szanse kandydata PiS-u. A wtedy koalicja miałaby do pokazania wyborczyniom ogromny sukces w postaci spełnionej obietnicy wyborczej.

„Schować Giertycha do szafy”

Po piąte, należało przeprowadzić faktyczne odpartyjnienie państwa i uzdrowienie instytucji po PiS-ie w takim stopniu, w jakim to tylko możliwe.  

TVP powinna być albo rzeczywiście „jak czysta woda”, albo powinno się po prostu zlikwidować TVP Info. To, że Koalicja Obywatelska zrobiła sobie z TVP swoją własną tubę propagandową, bardzo wiele kosztowało Trzaskowskiego w kampanii.  

Wszystkie afery członków rządu Koalicji 15 października i instytucji publicznych powinny być natychmiast i bezlitośnie rozwiązywane. Powinny lecieć głowy.  

To byłyby te „rozliczenia”, które faktycznie zrobiłyby na wyborcach wrażenie. Pokazałyby, że nie ma świętych krów, że ten rząd w przeciwieństwie do poprzedniego ma politykę zerowej tolerancji dla mataczy i aferzystów, bo reprezentuje zupełnie inną jakość.

To jest oczywiście niepełna lista. 

Fatalnie rozegrano kwestię CPK. Zamiast po prostu to kontynuować, przecinać wstęgi i spijać śmietankę.  

Idiotyczna była przepychanka o obniżkę składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, której i tak nie wprowadzono. To jest akurat coś, co jeśli stanowiło dla Polski2050 ważny warunek, to należało to zostawić na po wyborach prezydenckich.  

Roman Giertych i inni bohaterzy najtwardszego fanklubu KO powinni być trzymani w szafie i zamknięci na klucz – generalnie na zawsze, ale w planie minimum do wyborów prezydenckich.  

Te wybory prezydenckie Koalicja 15 Października mogła – i musiała – wygrać. Tusk poniósł klęskę na własne życzenie. 

Udział
Exit mobile version